Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zygmunt Noskowski - kompozytor symfoniczny

Treść

Był jedną z czołowych postaci w polskiej muzyce przełomu XIX i XX wieku. Zasłynął jako wspaniały kompozytor, dyrygent i pedagog. Zygmunta Noskowskiego po śmierci niemal zupełnie zapomniano. Dziś jego twórczość wydobywa z zapomnienia profesor Andrzej Wróbel, twórca Festiwalu Polskiej Muzyki Kameralnej.

"Dlaczego o nim zapomniano?! O kim? O Zygmuncie Noskowskim! Dnia 2 maja br. minęło sto lat od jego urodzin. Dlaczego o tym 'świat muzyczny' nie pamiętał? To wina nie do darowania. Zapomnienia tego nie można tłumaczyć nadmiarem różnorodnych rocznic i pamiątkowych uroczystości narodowych. Nad tymi historycznymi rocznicami czuwają odpowiednie komitety, natomiast rzeczą muzyków było czuwanie nad tym, by społeczeństwo złożyło należyty hołd Zygmuntowi Noskowskiemu w setną rocznicę urodzin za jego niespożyte zasługi dla naszej kultury muzycznej. Nikt o tym nie pomyślał: ani Zawodowy Związek Muzyków, ani Biuro Koncertowe, które przede wszystkim nad tym czuwać powinno, ani żadna z naszych Filharmonii państwowych, ani 'Ruch Muzyczny', ani ci liczni dygnitarze oficjalnie pełniący 'służbę' dla dobra naszej kultury muzycznej, otoczeni sztabem referentów, konferentów, naczelników, wizytatorów i sekretarzy! Nie pomyślały o tym konserwatoria ani uniwersyteccy profesorzy muzykologii. A komu, jak komu, przecież Zygmuntowi Noskowskiemu trzeba było poświęcić naprawdę 'wielki' koncert pamiątkowy. Jeszcze nie za późno!" - pisał w 1946 roku prof. Józef Reiss. Już więc wtedy zapomniano o dokonaniach muzycznych Noskowskiego i jedynie sporadycznie można było spotkać się z niektórymi jego utworami w filharmoniach. Obecnie jego dzieła, obok dzieł innych zapomnianych polskich twórców, przywracane są szerszej publiczności podczas Festiwalu Polskiej Muzyki Kameralnej w Warszawie.

Genialny chłopiec
Zygmunt Noskowski urodził się 2 maja 1846 roku w Warszawie. Już w dzieciństwie wykazywał wyjątkowe zdolności, potrafił zagrać na fortepianie wszystko to, co usłyszał. Na talent chłopca zwrócił uwagę przebywający często w domu Noskowskich Ignacy Feliks Dobrzyński, jeden z najważniejszych obok Fryderyka Chopina polskich kompozytorów. To on zasugerował rodzicom Zygmunta, by zapewnili mu regularną naukę muzyki. Ci zgodzili się, by syn rozpoczął edukację muzyczną pod kierunkiem Jana Hornziela (skrzypce), lecz jednocześnie ukierunkowali go, by w gimnazjum zdobywał zawód kancelisty. Ojciec Zygmunta chciał w ten sposób zapewnić chłopcu pewną przyszłość, która nie zawsze jest udziałem muzyków. Po skończeniu w 1865 roku gimnazjum Zygmunt, idąc za radą ojca, podjął pracę kancelisty. "Na szczęście dla Noskowskiego i dla muzyki ten epizod w jego życiu prędko się skończył. W tym samym 1865 roku (niektórzy przypuszczają, że mogło to być jeszcze w czasie uczęszczania do gimnazjum) Noskowski podjął studia muzyczne w Warszawskim Instytucie Muzycznym" - pisze w tekście "Zygmunt Noskowski (1846-1907). Dlaczego o nim zapomniano?!" - prof. Andrzej Wróbel. W Instytucie Noskowski uczył się gry u Apolinarego Kątskiego (skrzypce), Stanisława Moniuszki (harmonia) i Franciszka Ciaffeiego (śpiew).
Wspomniany Moniuszko stał się dla niego pierwszym mistrzem, Zygmunt był pod wrażeniem jego pieśni i oper. Profesor Wróbel twierdzi, że Noskowski zetknął się z Moniuszką już wcześniej. W 1861 roku udał się do redakcji "Przeglądu Tygodniowego", ponieważ pragnął, by opublikowano mu jego pierwszą kompozycję. "Namówiony przez kolegę Noskowski zaniósł swoją 'Kolędę' do redaktora 'Przeglądu'. Z powodu tego, że za dział muzyczny odpowiedzialny był Moniuszko, od jego opinii uzależniona była publikacja. Musiał więc Noskowski osobiście udać się na ulicę Czystą, do domu Mistrza i 'z biciem serca' oczekiwać rezultatu. 'Dobrze - odezwał się Moniuszko - trzeba tylko jeszcze rozłączyć wiązane nuty, gdy na każdą wypada zgłoska, ale to rzecz drobna... Ten zwrot do minoru jest znaczący i dużo mówi... No, idź pan z tem do redaktora Jenikiego. Rzecz załatwiona'. W ten sposób zadebiutował Noskowski" - pisze profesor Wróbel.

Działalność konspiracyjna i Tatry
Trzeba podkreślić, że Noskowski działał w tym okresie w tajnych grupach, związanych z przygotowaniem Powstania Styczniowego, a po jego wybuchu sam wziął w nim udział. Wcześniej - 27 lutego 1861 roku w Warszawie - był świadkiem pogromu manifestacji patriotycznej dokonanego przez wojska rosyjskie. Tamten trudny dla Polski czas był dla młodego kompozytora również czasem wzmożonej pracy artystycznej i pierwszego zauroczenia się Krakowem i Tatrami. "Według tradycji rodzinnej, przekazanej drukiem przez Jerzego Młodziejowskiego, po czynnym udziale w Powstaniu Styczniowym 18-letni Noskowski uciekł przed grożącymi mu represjami rosyjskimi do Galicji i tu chroniąc się u zaprzyjaźnionych ziemian w rozmaitych dworach (jak po Powstaniu Listopadowym Seweryn Goszczyński), dotarł w Tatry i spędził samotnie noc nad Morskim Okiem latem 1864 roku" - piszą Lidia Długołęcka i Maciej Pinkwart w książce "Muzyka i Tatry". W jego późniejszych kompozycjach znalazły się reminiscencje z tej podróży.
Od 1867 roku Zygmunt Noskowski grał w orkiestrze Teatru Wielkiego w Warszawie, występując tutaj jako śpiewak i pianista, a także prowadził w latach 1871-1872 chór w Instytucie dla Głuchoniemych i Ociemniałych. Profesor Wróbel zwraca uwagę na fakt, że Noskowski wymyślił pismo nutowe dla niewidomych, z którym zapoznał podobne instytuty w Rosji i Niemczech, niestety bez odzewu. "Dzisiaj nie wiadomo nawet, na czym ów system pisania polegał" - zaznacza profesor. W 1870 roku Noskowski został sprawozdawcą muzycznym w "Kurierze Warszawskim", zaś dwa lata później rozpoczął studia muzyczne u Fryderyka Kiela (kompozycja) i Richarda Wüersta (instrumentacja) w Berlinie, dokąd wyjechał dzięki uzyskaniu stypendium Warszawskiego Towarzystwa Muzycznego. Tutaj w 1874 roku powstała jego uwertura koncertowa "Morskie Oko", która rok później została zaprezentowana warszawskiej publiczności. Wówczas na łamach "Echa Muzycznego i Teatralnego" kompozytor Władysław Żeleński pisał o tym utworze: "Jest to obraz muzyczny, poetycznie pomyślany. Wstęp tajemniczy, wprowadza nas w zamgloną, dziką, skalistą okolicę. Po chwili horyzont zdaje się rozjaśniać, przebija się melodia kobzy, słońce jednak chowa się nagle, powstaje burza, która ucisza się wprawdzie, lecz nigdy potężne skały znad Morskiego Oka nie wyjdą w pełni okazałości z poza chmur, cały krajobraz zostaje przykryty pewną mgłą tajemnicy". Oprócz "Morskiego Oka" w czasie berlińskich studiów powstała również m.in. jego I Symfonia A-dur, liczne pieśni, wariacje i fuga na kwartet smyczkowy.

Słynne kompozycje
Do Warszawy kompozytor powrócił w 1875 roku. Jednak po bezowocnych poszukiwaniach pracy zwrócił się o pomoc do profesora Kiela w znalezieniu jej w Niemczech. Ten zaprotegował go na stanowisko miejskiego kierownika muzycznego w Konstancji i towarzystwa śpiewaczego "Bodan". W Konstancji Noskowski poznał wielu znaczących muzyków niemieckich. Pracując z chórem, zobowiązany był do przygotowania go do koncertów, ale nie zaniedbywał również kompozycji. To właśnie tutaj powstało kilkanaście jego "Krakowiaków" na fortepian, Symfonia elegijna, Kwartet fortepianowy d-moll, Kwartet smyczkowy E-dur, Kantata na chór a capella "Heldentot" i wiele innych, drobnych utworów, nie licząc tekstów, jakie przysyłał do redakcji "Echa Muzycznego i Teatralnego". Profesor Andrzej Wróbel, pisząc o Noskowskim, wspomina, że te napisane w Konstancji "Krakowiaki" przesłał Ferencowi Lisztowi, który wyrażał się o nich, także o jego Kwartecie fortepianowym d-moll, z wielkim zachwytem, co w znacznej mierze przyczyniło się do ugruntowania dobrej pozycji Noskowskiego na rynku niemieckim.
Noskowski osobiście spotkał się z Lisztem w Weimarze, gdzie wspólnie grali przed tamtą publicznością. Po jakimś czasie nasz kompozytor dostał od Liszta list następującej treści: "Najszanowniejszy panie. Z przyjemnością powtarzam panu poprzednie pochwały dotyczące pańskiego kwartetu. Temi dniami wykonaliśmy go tutaj - con anima. Dzisiejszą pocztą odsyłam pańską partyturę w rękopiśmie do Kahnta w Lipsku i radzę mu, aby nią swoje nakłady przyozdobił. Szczerze oddany - F. Liszt." Po powrocie do stolicy w latach 1881-1902 Noskowski pełnił funkcję dyrektora Warszawskiego Towarzystwa Muzycznego. Występował również jako dyrygent opery i drugi dyrygent Filharmonii Warszawskiej, a w 1886 roku objął klasę kompozycji w Instytucie Muzycznym w Warszawie. Zasłynął tutaj jako świetny pedagog, który w ciągu dwudziestu lat wykształcił wielu kompozytorów. Byli wśród nich m.in.: Henryk Melcer, Mieczysław Karłowicz, Karol Szymanowski czy Ludomir Różycki. Kilkakrotnie próbował też założyć stałą orkiestrę symfoniczną w Warszawie.
W tym czasie bardzo wiele komponował, począwszy od piosenek dla dzieci do oper, od miniaturek instrumentalnych dla uczniów do poematu symfonicznego i symfonii. Wśród słynnych jego dzieł, które wówczas stworzył, znajduje się m.in. Kwartet smyczkowy e-moll Fantazja. "Noskowski, świadom jego wartości, posłał ten kwartet na konkurs do Brukseli organizowany przez towarzystwo Carillon. Tam otrzymał drugą nagrodę" - pisze profesor Wróbel. Kompozycje Noskowskiego często wykonywano na koncertach kompozytorskich w Warszawie, Krakowie i Lwowie. Wśród nich znalazły się również te o tematyce górskiej. "Mimo sporadyczności kontaktów z Zakopanem tematyka górska nadal pojawia się w twórczości Noskowskiego. W 1885 roku skomponował Fantazję pasterską op. 17 na fortepian, zinstrumentowaną następnie na orkiestrę symfoniczną, zaś w 1888 roku stworzył muzykę do 4-aktowej komedii Klemensa Junoszy-Szaniawskiego pt. 'W Tatrach'" - dodają Lidia Długołęcka i Maciej Pinkwart. Kompozytor tworzył także pieśni do słów Kazimierza Przerwy-Tetmajera i Adama Asnyka.
Jednym z najsłynniejszych jego utworów do dziś pozostaje jednak poemat symfoniczny "Step", który Noskowski zaczął pisać w 1895 roku. Partytura utworu poprzedzona jest następującą inwokacją: "Stepie wspaniały - pieśnią cię witam! Pośród twych niezmierzonych przestrzeni słychać było i szum skrzydeł, i dźwięk kopyt konnicy, rozbrzmiewała fujarka pastusza i tęskna pieśń kozacza, której towarzyszyły teorbany i bębenki, rozlegały się okrzyki wojenne i zgrzyt ścierających się szabel. Walki i zapasy olbrzymie skończyły się, wojownicy w grobie legli. Ty jeden tylko, wielki stepie, pozostałeś - wiecznie piękny i spokojny...". Dzieło to, jak możemy przeczytać na stronie Związku Kompozytorów Polskich, "nawiązuje do atmosfery 'Trylogii' Henryka Sienkiewicza, w szczególności do 'Ogniem i mieczem', którego akcja toczy się w znacznej części na bezkresnych stepach Ukrainy. I tak jak Sienkiewicz, w muzyce zaś Stanisław Moniuszko w 'Strasznym dworze', stworzył Noskowski dzieło, które współcześni odbierali 'ku pokrzepieniu serc' (...) Wbrew carskiej cenzurze każdy słuchacz 'Stepu' wiedział, że szumiały skrzydła husarii, a konnicę prowadził Jan Skrzetuski, toteż utwór Noskowskiego cieszył się ogromnym powodzeniem. 'Step' zasługiwał na powodzenie również ze względów muzycznych. Jest to partytura dojrzała, świadcząca o znakomitym warsztacie kompozytorskim. Melodyka, zachwycająca świeżością i oryginalnością, wykorzystuje miejscami elementy folkloru polskiego i ukraińskiego. Ma świetną oprawę instrumentacyjną, brzmienie orkiestry skrzy się barwami i zaskakuje dźwiękowymi kontrastami. Utwór ujęty jest zgrabnie w klasyczną formę allegra sonatowego, obramowanego powolnym wstępem, powtórzonym na zakończenie. Narracja jest wyrazista, dramaturgia bardzo sugestywna, więc 'Step' spełnia wszystkie warunki niezbędne do określenia go jako poemat symfoniczny. Utwór wystawia dobre świadectwo umiejętnościom kompozytorskim Noskowskiego w zakresie warsztatu orkiestrowego i jego symfonicznemu talentowi". Kompozytor zmarł 23 lipca 1909 roku w Warszawie.
Piotr Czartoryski-Sziler
"Nasz Dziennik" 2009-01-03

Autor: wa