Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Życie miłością wyraża się duchem miłości

Treść

Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego (J 15,15).

Zasadnicza różnica, jaka się pojawiła wraz z przyjściem Pana Jezusa na świat, polega na zmianie wzajemnej relacji Boga i człowieka. O ile dotychczas człowiek jako stworzenie całkowicie podporządkowany Bogu i od Niego zależny, otrzymał Prawo, którego miał przestrzegać, o tyle po Wcieleniu Syna Bożego i Jego ofierze miłości człowiek stał się współdziedzicem Bożego królestwa. Taki był zamysł Boga od samego początku, ale został on objawiony dopiero przez zbawcze dzieło Jezusa. Nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego (J 15,15) – przyjaciel wie, czym żyje jego przyjaciel. Wie, dlaczego tak postępuje, zna wartość i sens jego postępowania.

To objawienie prowadzi do bardzo konkretnych konsekwencji. Już nie możemy się zachowywać wobec Boga jak niewolnicy, bo zostaliśmy wezwani, aby być przyjaciółmi Boga. Niewolnik nie ma wielkiego znaczenia, nie może o wielu sprawach decydować, właściwie wszelkie decyzje są w rękach jego pana. Jednak niewolnik, jako pozbawiony wolności decyzji, nie odpowiada w pełni za to, co zrobił, szczególnie za wszelkie zło. To jest jego wielki przywilej, że nie jest w pełni odpowiedzialny. Jeżeli otrzyma karę, to jest to kara zewnętrzna na zasadzie coś za coś. Taki brak pełnej odpowiedzialności jest wielką pokusą dla nas. Co prawda nie chcielibyśmy być w pozycji niewolników, ale chcemy  korzystać z wolności robienia wszystkiego, co się nam podoba,  jednocześnie nie chcąc ponosić odpowiedzialności za swoje czyny. Jest to bardzo wygodna sytuacja. Dzisiejsze czasy bardzo sprzyjają takiej postawie: dysponowanie pełną wolnością w działaniu przy jednoczesnym braku odpowiedzialności za czyny.

Dzisiejsze czytania liturgiczne: Dz 1, 15-17. 20-26; J 15, 9-17

Taka postawa jest możliwa jedynie wówczas, gdy nasze wybory są oddzielone od ewentualnych konsekwencji. Dla niewolnika wolność działania kończy się wówczas, gdy zostanie przyłapany na zakazanym postępowaniu. Jeżeli nie zostanie złapany, jeśli  mu się uda, w jego mniemaniu wszystko jest w porządku. Inaczej w przypadku więzi miłości. Każdy nieuczciwy czyn wobec kochanej osoby jest zdradą niezależnie od tego, czy został  zauważony, czy nie. Nie ma w tym przypadku żadnej ucieczki. Jeżeli uciekamy od odpowiedzialności, wówczas właściwie zdradzamy samą miłość. Zachowujemy się tak jak niewolnik, który liczy na to, że nie zostanie złapany na wykroczeniu. Zamiast więzi miłości, wybieramy coś innego, więź zewnętrzną. Możemy to ukrywać przed drugim człowiekiem, ale nie da się tego ukryć przed Bogiem.

Wewnętrzna wierność jest fundamentem prawdziwej więzi miłości. Stąd:

Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości (J 15,10).

Trwanie  w Jego miłości oznacza życie miłością, co wyraża się konkretnymi gestami miłości w odniesieniu do każdego spotkanego człowieka. Życie miłością wyraża się duchem miłości, stałą dyspozycją kochania niezależnie od postępowania innych. W ten sposób nasze życie staje się świadectwem. Z obfitości serca przemawiają nie tylko usta, ale także czyny. Taka jest istota przyjaźni z Chrystusem i udział w głoszeniu Jego Ewangelii. Jest ono świadectwem, a nie doktryną, życiem, a nie zasadami.

W dzisiejszym pierwszym czytaniu apostołowie zastanawiają się nad wyborem właściwego zastępcy Judasza. Kryteriami wyboru są: bycie z nimi od samego początku i aby mógł być świadkiem zmartwychwstania. Przedstawiono dwóch, ale ostatecznie jednak wyboru dokonuje Duch Święty, ten, który zna serce człowieka i wie, na ile człowiek umie z Nim współpracować. Prawdziwe świadectwo zawsze jest wynikiem współdziałania Ducha Świętego i człowieka.

Włodzimierz Zatorski OSB | Jesteśmy ludźmi

Źródło:ps-po.pl, 14.05.2015

Autor: mj