Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Życie bez ochrony

Treść

Trudno w krótkim komentarzu szczegółowo odnieść się do 10-stronicowego oświadczenia wydanego przez Komitet Bioetyki przy Prezydium PAN, zresztą słuszniejszą jest rzeczą, aby stosowną odpowiedź przygotował sam Zespół Ekspertów przy Konferencji Episkopatu Polski. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na dwa pojęcia, które łatwo w bitwie na słowa mogą umknąć. Pierwszym jest „bioetyka”, drugim – „człowiek”.

Prawdą jest, że bioetyka jest złożoną i wielowymiarową dziedziną wiedzy. Pozostaje jednak etyką, czyli nauką, w której zasadniczym punktem zainteresowania badacza jest dobro moralne analizowanego czynu, jego wewnętrzna godziwość. Zgodnie z tym, co sami członkowie Komitetu Bioetyki napisali, zasadniczą dyrektywą w omawianiu problemów bioetycznych powinno być „plus ratio quam vis”, czyli więcej rozumu niż siły. Zatem to nie poglądy większości powinny decydować o ocenie moralnej, ale rozpoznanie natury czynu i jej odniesienie do godności człowieka. Tymczasem logika wypowiedzi kolejnych oświadczeń Komitetu idzie po linii siły, czyli popierania przegłosowanych prawem silniejszego ustaw, rezolucji i rozporządzeń. Trzeba wyraźnie przypomnieć, że zadaniem filozofa, etyka, a więc i bioetyka, jest nie tyle sprawdzać, czy dany czyn jest zgodny z prawem ustanowionym przez władzę (od tego jest prokuratura i sąd), ile oceniać, czy prawo i oparte na nim działania są dobre, moralnie godziwe i jeśli takie nie są – jasno to wyrażać. Tego Komitet Bioetyki przy PAN nie robi. Jest tylko tubą przyklaskującą rządzącym.

Oświadczenie Komitetu kończy się niezwykle ważną deklaracją. „Wykładnia klauzuli sumienia przedstawiona przez Komitet Bioetyki opiera się na wartościach stanowiących fundament ładu demokratycznego, w tym w szczególności na założeniu o godności człowieka jako źródle wolności i praw jednostki, a ponadto na prawie każdego człowieka do ochrony zdrowia, wolności i prywatności”. Jest to jednak deklaracja bez pokrycia w faktach. Komitet nie postrzega nienarodzonego dziecka jako człowieka, który ma tę samą godność i te same prawa – do zdrowia, wolności i prywatności, co ludzie już urodzeni. Kobieta ma – w opinii Komitetu – prawo decydowania o życiu już poczętego człowieka i obowiązkiem służby zdrowia jest umożliwić egzekucję jej żądań. Oznacza to, że dla Komitetu niektórzy są bardziej ludźmi niż inni, tym samym rzekomo zasługując na większą ochronę. Tymczasem zarówno w świetle obowiązującego w Polsce prawa (jak choćby Ustawa o Rzeczniku Praw Dziecka), jak i elementarnej wiedzy biologicznej z zakresu genetyki człowieczeństwo ma swój początek w poczęciu. Problem w tym, że człowiek nienarodzony jest odarty z realnej ochrony prawnej i – przynajmniej na gruncie prawa – ze swojej godności.

Nie da się dyskutować, gdy zmieniane są znaczenia powszechnie dotąd zrozumiałych terminów (jak „sumienie”). Nie da się dyskutować, gdy punktem odniesienia są przepisy, a nie prawda o dobru i godności człowieka. Nie da się dyskutować, gdy uczestnicy dyskusji nie są w stanie czytać i słuchać ze zrozumieniem wypowiedzi swoich rozmówców. Nie da się w końcu dyskutować, gdy kwestionowane są fakty, zaś do głosu dopuszczane są jedynie poglądy i opinie zgodne z liberalną i antynatalistyczną ideologią. W takiej sytuacji, mimo deklaracji woli życzliwego dialogu ze strony Komitetu, jakakolwiek sensowna rozmowa po prostu nie jest możliwa.

Autor jest dyrektorem Ośrodka Wsparcia Płodności „NaProTechnologia” w Licheniu Starym.

Ks. dr hab. Piotr Kieniewicz MIC
Nasz Dziennik, 5 sierpnia 2014

Autor: mj