Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zwycięstwa Komorowskiego nie zauważyli

Treść

Jeszcze niedawno minister finansów Jacek Rostowski przekonywał, że rynki finansowe zareagują pozytywnie na wybór Bronisława Komorowskiego na prezydenta. Jednak tuż po wyborach... w ogóle nie odnotowały one sukcesu. Banki, inwestorzy i spekulanci czekają na założenia przyszłorocznej ustawy budżetowej, by ocenić, jaka będzie dalsza polityka rządu i czy rozpocznie on redukcję deficytu finansów publicznych.
Złoty wczoraj rano nieco się wzmocnił do głównych walut - dolara, euro i franka szwajcarskiego, co było, zdaniem analityków, pochodną umocnienia euro do dolara amerykańskiego. Na giełdzie sesja przebiegła spokojnie. - Złoty jest obecnie w trendzie osłabienia, choć kurs niekiedy lekko rośnie pod wpływem relacji euro - dolar. Jest regułą, że gdy wzmacnia się euro do dolara, to złoty wzmacnia się do obu walut jeszcze bardziej - twierdzi finansista Jerzy Bielewicz, prezes Stowarzyszenia "Przejrzysty Rynek". Wybór Bronisława Komorowskiego na prezydenta został, jego zdaniem, obojętnie przyjęty przez rynki. - Zadłużenie finansów publicznych narasta lawinowo. Ruch należy do rządu, to on musi przedstawić program naprawczy. Nie sądzę jednak, aby rząd zdobył się na radykalne posunięcia z uwagi na kalendarz wyborczy: wybory samorządowe jesienią tego roku i parlamentarne na jesieni 2011 roku. Spowodowana brakiem reform katastrofa finansów publicznych może sprawić, że wybory do Sejmu zostaną rozpisane wcześniej, np. wiosną przyszłego roku - twierdzi Bielewicz.
Wczoraj resort finansów poinformował o zakończeniu konsultacji międzyresortowych nad wprowadzeniem tzw. reguły wydatkowej w ustawie o finansach publicznych. Reguła ta przewiduje, że wzrost tzw. elastycznych wydatków publicznych (tzn. niepodlegających waloryzacji ustawowej) oraz nowych wydatków sztywnych nie może być wyższy niż 1 punkt procentowy powyżej poziomu inflacji. Wydatki elastyczne stanowią obecnie zaledwie 26 proc. budżetu. Rząd liczy, że w ciągu najbliższych dwóch lat oszczędności wynikające z reguły wydatkowej wyniosą
8,5 mld zł: 3 mld w przyszłym roku i
5,5 mld w 2012 roku. Wprowadzenie do finansów publicznych automatycznej "gilotyny wydatków" ma na celu powstrzymanie dalszego zadłużenia i zredukowanie deficytu budżetowego do poziomu 3 proc. PKB w ciągu kilku lat.
- Jeżeli rząd i prezydent traktują poważnie zapowiedź zejścia z deficytem finansów publicznych z 7,5 proc. PKB w tym roku do 6,9 proc. PKB w przyszłym, to oszczędności i cięcia w przyszłorocznym budżecie muszą sięgnąć 20 mld złotych. "Reguła wydatkowa" pozwala zaoszczędzić tylko 3 mld złotych. Co z resztą? - pyta Janusz Szewczak, główny ekonomista SKOK. Minister Rostowski zapowiedział zaostrzenie tej "reguły". Będą też nowelizowane ustawy pod kątem tego, by obniżyć wysokość tzw. sztywnych wydatków budżetowych na poszczególne dziedziny, np. na armię, czy też waloryzację świadczeń społecznych. - Nowy prezydent z Platformy będzie pełnił wyłącznie rolę notariusza, nie sądzę, by wetował te ustawy - uważa Szewczak. Jego zdaniem, rząd wprowadzi drastyczne cięcia mimo niezadowolenia elektoratu i kalendarza wyborczego. - Prezydent Komorowski to dobry wybór dla rynków, a zły dla jego wyborców - podsumowuje główny ekonomista SKOK.
Małgorzata Goss
Nasz Dziennik 2010-07-06

Autor: jc