Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zostawić pieniądze rodzinom

Treść

Blisko 8-procentowy wzrost gospodarczy i związane z tym zwiększone wpływy do budżetu to dobry moment na realizację przez rząd obietnic wyborczych. Prawo i Sprawiedliwość szło do wyborów z hasłem prorodzinnego systemu podatkowego. Popiera ten program Liga Polskich Rodzin i do pewnego stopnia - Samoobrona. Za szerokim wsparciem rodziny opowiada się też partia Marka Jurka, której program gospodarczy żywo przypomina propozycje wyborcze PiS, których rząd - nie wiadomo dlaczego - nie realizuje. Eksperci ostrzegają: jeśli dziś nie zainwestujemy w rodzinę, jutro owoce wzrostu podzielone zostaną na chybił trafił między strajkujące grupy społeczne. Założenia programu gospodarczego partii Marka Jurka żywo przypominają program gospodarczy, który pozwolił PiS wygrać wybory, a jednocześnie są polemiką z tym, co dziś robi rząd w sferze gospodarki. "Kapitalizmu politycznego III RP nie zwycięży się przez socjalizm, czyli biurokratyczny etatyzm. Władza urzędników w imię dominacji administracji jest drogą donikąd" - piszą autorzy dokumentu programowego Prawicy Rzeczypospolitej. "Polsce potrzeba przestrzeni wolności i państwa strzegącego reguł" - podkreślają. Jest to wyraźna aluzja do ociężałej, przeregulowanej polityki gospodarczej obecnej ekipy rządowej i lekceważenia przez nią kluczowej roli, jaką mają do spełnienia w gospodarce wolnorynkowej instytucje nadzoru nad rynkiem. Bezrobotni w kraju i emigranci zarobkowi za granicą są - zdaniem autorów dokumentu - dowodem błędów w polityce gospodarczej rządu. Kłopotliwy boom Tymczasem przed premierem Jarosławem Kaczyńskim stoi pytanie: jak wykorzystać blisko 8-procentowy wzrost gospodarczy? Cięcie składki rentowej powinno wyprowadzić z budżetu do kieszeni podatników około 18 mld złotych. Jak ten strumień zagospodarować? Czy oddać wszystkim po równo, czy też wyznaczyć priorytetowe cele? Niestety, na miejsce odrzuconego spójnego projektu gospodarczego, który polegał na wsparciu rodzin wychowujących dzieci i przedsiębiorców tworzących nowe miejsca pracy, nie pojawił się dotąd równie dobry. Pomysły resortu finansów robią wrażenie niespójnych, doraźnych, nie do końca przemyślanych. Reformy finansów publicznych nie ma. Likwidacja en bloc zakładów budżetowych budzi poważne wątpliwości ekspertów. Nader skromne propozycje podatkowe dla rodzin, przygotowane przez wiceminister Joannę Kluzik-Rostkowską, oprotestowało ponad dwadzieścia organizacji społecznych. Pakiet Kluski jest stopniowo wycinany w uzgodnieniach resortowych. W niebezpiecznym kierunku zmierza reforma emerytalna - rząd okazał się nieodporny na lobbing ze strony instytucji finansowych, które chcą jak najwięcej wyrwać dla siebie z pieniędzy przyszłych emerytów. Skonsolidowany nadzór nad rynkiem finansowym właśnie się rozpada. Emigracja zarobkowa trwa. Jednocześnie w kraju zaczyna brakować wykwalifikowanych rąk do pracy. Rząd ugina cię pod naciskiem środowisk neoliberalnych i zaczyna ściągać pracowników ze Wschodu. Nasilanie się tych trendów może spowodować krach polityki solidarnego państwa. "Rząd nie robi nic, aby wykorzystać wzrost. Co będzie, kiedy koniunktura spadnie?" - słychać z ust opozycji, ale i coraz częściej ze środowisk prorządowych. Batalia o podział Rozpoczęte kilka dni temu rozmowy koalicyjne PiS - LPR - Samoobrona toczą się w cieniu strajków i żądań płacowych. - W takiej sytuacji każdy zechce coś wyrwać. Jeśli rząd ulegnie presji strajkujących i koalicjantów, zmarnuje owoce wzrostu - ostrzega polityk obozu wspierającego rząd. Własną receptę na podział tych owoców posiada Samoobrona. - Samoobrona będzie domagać się realizacji swoich postulatów w sferze socjalnej - zapowiada p.o. przewodniczący klubu Krzysztof Sikora. - Nasze najważniejsze postulaty to podniesienie płacy minimalnej i emerytury minimalnej - wyjaśnia poseł Rajmund Moric. Według Samoobrony, płaca minimalna powinna wynosić 1200 zł brutto, a docelowo - półtora minimum socjalnego (obecnie minimum socjalne kształtuje się na poziomie około 840 zł). Minimalna emerytura powinna być równa minimum socjalnemu. Samoobrona domaga się też corocznej waloryzacji rent i emerytur oraz wprowadzenia na stałe mechanizmu równania najniższych świadczeń do poziomu minimum socjalnego. - To są kosztowne zmiany, dlatego chcemy je rozłożyć na 2-3 lata - mówi poseł Moric. Zdaniem posła Sikory, realizacja tych postulatów wymaga przesunięć w budżecie. - Jesteśmy przeciwni zniesieniu ustawy kominowej. O ewentualnym odwieszeniu ustawy o 50-procentowym podatku dochodowym od najwyższych wynagrodzeń jeszcze nie rozmawialiśmy - dodaje (ustawę tę, uchwaloną w ubiegłej kadencji, zawiesiła bez podstawy prawnej wicepremier Zyta Gilowska). Całkiem inny projekt wykorzystania gospodarczego boomu proponuje partia Marka Jurka, pozostająca od niedawna poza koalicją rządzącą. Pieniądze przy rodzinie Fundament programowy nowej partii to "państwo ograniczające swoją ingerencję w gospodarkę do strzeżenia reguł gry, w celu ochrony konkurencji przed monopolizacją lub oligopolizacją". - Nie ma sprzeczności między wolnością gospodarki a solidarnością społeczną - podkreślają autorzy programu, wskazując, że Polska ze swą dynamiczną młodzieżą i przedsiębiorczością obywateli ma wszelkie dane ku temu, aby stać się narodem właścicieli i przedsiębiorców, a nie - jak chcieli politycy dawnej UW i SLD - pracowników najemnych. "Ani liberalny chaos, ani socjalistyczny ucisk" - to jedno z haseł programowych nowej partii. Inne postulaty to: "Zamiast demograficznej zimy - wiosna rodzin i dzieci" oraz "Jak najwięcej pieniędzy zostawić rodzinom". - Nie podzielamy socjalnych koncepcji Samoobrony - mówi poseł Artur Zawisza z Prawicy Rzeczypospolitej. Propozycje programowe tej partii są bardzo bliskie tym, z jakimi PiS startowało w wyborach, a które dziś konsekwentnie odrzuca: państwo jako nadzorca rynku i podmiot egzekwujący uczciwe reguły gry, rodzina jako podmiot podatkowy, zamiast podatkowej redystrybucji - rodzinne inwestowanie. Autorzy dokumentu wskazują, że podatek prorodzinny i ulga prozatrudnieniowa dla przedsiębiorców pozwolą naprawić finanse państwa, natomiast brak podatków prorodzinnych - odwrotnie - spowoduje pogłębienie zapaści demograficznej, a wtedy finansów publicznych nigdy nie da się naprawić, nawet mimo dużych cięć wydatków. Małgorzata Goss, "Nasz Dziennik" 2007-06-06

Autor: ea