Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zorzi: Polska powinna wygrać

Treść

Legenda włoskiej siatkówki Andrea Zorzi uważa, że Polacy powinni wygrać tegoroczną edycję Ligi Światowej.

- To zespół, który ze światowej czołówki zrobił największy postęp w ciągu ostatnich dwóch lat. Grają na równym, bardzo wysokim poziomie. Nie ma tam wyjściowej szóstki, jest dwunastu równych zawodników, którzy w każdej chwili potrafią zastąpić gracza, który występuje na parkiecie - ocenił Biało-Czerwonych wicemistrz olimpijski Atlanty.

Zorzi, który w 1991 roku został przez FIVB wybrany na najlepszego siatkarza na świecie, przestrzegł jednocześnie, że grupowi rywale Polaków również dużo potrafią. - To bardzo silna i wyrównana grupa. Każdy może wygrać z każdym, choć w najsłabszej dyspozycji są Brazylijczycy. Nie można ich jednak lekceważyć. Po największych porażkach szybko dochodzą do siebie i zawsze będą faworytami - podkreślił.

W samych superlatywach wypowiedział się również o Kubańczykach. - To bardzo młody, żywiołowy zespół. W Rzymie przed dwoma laty sięgnęli po srebro mistrzostw świata, ale to nie jest ta sama drużyna. Dla nich udział w turnieju finałowym Ligi Światowej jest czymś więcej niż dla pozostałych ekip. Oni jako jedyni z uczestników nie wystąpią w igrzyskach, więc w Sofii interesuje ich tylko zwycięstwo - zaznaczył.

Dlatego nie jest mu łatwo przewidzieć, która z ekip zagra w półfinale. Na zwycięzcę całego turnieju stawia jednak na Polaków. - Nie mówię, że będzie im łatwo, ale to jest w tej chwili najbardziej pewny siebie zespół. W fazie interkontynentalnej trzykrotnie pokonali Canarinhos, a to musi oddziaływać pozytywnie na psychikę - powiedział trzykrotny mistrz Europy (1989, 1993, 1995).

Wiele będzie zależało od popołudniowego meczu, w którym podopieczni Andrei Anastasiego zmierzą się z Brazylijczykami. Canarinhos mają już na koncie porażkę 0:3 z Kubańczykami i jeśli chcą myśleć o awansie do półfinału, nie mogą przegrać z Biało-Czerwonymi. W grupie E walczą Bułgaria, Niemcy oraz mistrzowie olimpijscy Amerykanie.

IK, PAP

Nasz Dziennik Czwartek, 6 lipca 2012

Autor: au