Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Żołnierze zmarnowani

Treść

Im człowiek starszy, tym mniej go ciągnie do przeróżnych fikcji, gdzie prawda o wydarzeniach ukryta jest pod grubą warstwą przeinaczeń, ozdobników i zwykłych kłamstw. Co innego pamiętniki: tu bez specjalnego pudrowania autorzy opisują, jak ocierali się o historię. Nie wszyscy powstrzymują się od koloryzowania, ale Stanisław Bohdanowicz do nich nie należy: raz że nie widział w tym potrzeby ani własnego interesu, a dwa - że bodaj by nie umiał. Jego wspomnienia zatytułowane "Ochotnik" otwierają serię Świadectwa, w której Ośrodek Karta zamierza wydawać "indywidualne zapisy, które w historii XX wieku odkrywają sprawy najważniejsze" dla Polski i Europy. Bohdanowicz to, co zapamiętał, spisał jeszcze przed II wojną, ale swego dzieła nie ogłaszał - zdawał sobie sprawę, że jest to materiał zanadto surowy i zarazem bulwersujący. Pierwszemu mankamentowi zaradził redaktor, drugiemu - upływ czasu. Bohdanowicz, rocznik 1900, powodowany uniesieniem patriotycznym - powstaje niepodległa Polska, trzeba się przyczynić do jej zmartwychwstania - wstąpił ochotniczo do formującego się w 1918 r. polskiego wojska na Syberii. Wobec dużego napływu zesłańców, byłych żołnierzy armii carskiej, jeńców z armii austro-węgierskiej itp. najpierw planowano utworzyć dwie dywizje, ale w końcu stanęło na jednej: V Dywizji Strzelców Polskich, tzw. Dywizji Syberyjskiej. Stanisław Bohdanowicz uczestniczył w tych działaniach niemal od początku, obserwując wydarzenia z pozycji zwykłego żołnierza. Pierwsze rozdziały "Ochotnika" odzwierciedlają w dużej mierze szok, którego doznał młody, nabuzowany ideałami gimnazjalista, na widok chaosu, rozprzężenia, a także rui i porubstwa, jakim świadkował od pierwszego dnia w polskim wojsku. Do nieuchronnych braków wyposażenia i uzbrojenia dochodziła indolencja, kunktatorstwo i prywata dowódców. W efekcie wojsko to trzeba było w końcu poddać bez walki bolszewikom, a żołnierze stopniowo trafili na samo dno, czyli do łagrów, które chyba jeszcze się tak nie nazywały, ale już wykazywały wszystkie ich cechy. Urągające ludzkiej godności warunki bytowania, głodowe wyżywienie, eksploatacja ponad siły powodowały, że wycieńczenie i choroby, głównie tyfus, zbierały obfite żniwo. Wielkim walorem tych wspomnień jest obraz porewolucyjnej Rosji, kiedy wojska admirała Kołczaka przegrywają konfrontację z bolszewikami i zaczynają ustępować z Syberii. Głód, nędza, obłęd bolszewizmu, ostre zimy - w tym zamęcie jak w kotle kłębią się ludzkie masy, wydane na zatracenie. Taniość życia ludzkiego idzie w parze z okrucieństwem wypierających Kołczaka komisarzy. W "Ochotniku" są więc sceny tragiczne i wstrząsające, jak ta, gdy polscy jeńcy pracują w dołach przy układaniu trupów, żeby zmieścić ich jak najwięcej. Trupy są nagie, wychudłe, na równych prawach mężczyźni, kobiety i dzieci. Trudno oprzeć się wrażeniu, że to zapowiedź epoki, która dopiero nadchodzi i w pełni objawi się za lat dwadzieścia - epoki masowych mordów, obozów koncentracyjnych, rozstrzeliwań i przemysłowego deptania ludzkiej godności. Po zwycięskiej wojnie 1920 r. i rozejmie z bolszewikami następuje ewakuacja tych, którzy ocaleli, do Polski. Znów odbywa się to w iście piekielnych warunkach: zima, zrujnowany wojną kraj, powszechna korupcja i rabunek - i wszędzie po drodze stosy trupów. Ludzie sprowadzeni do rangi zwierzęcia, zamienieni w bydlęta, zredukowani do potrzeb biologicznych - dopiero po minięciu polskiej granicy da się to ogarnąć poprzez kontrast. "Niewola i zdziczenie bolszewickie" odciskają na ocalałych niezatarte piętno. Z około 12 tys. żołnierzy Dywizji Syberyjskiej w formie zorganizowanej ewakuowano ledwie 2 tys., reszta została rozproszona, wyginęła albo dotarła do kraju okrężną drogą. Słabo się przystosowywali do nowych warunków: popełniali samobójstwa, marli na gruźlicę, popadali w pijaństwo i wykolejenie. Sam autor zmarł na atak serca w 1946 r. Sumując drogę do Polski, stwierdził, że lepiej było zginąć z bronią w ręku niż gnić w sowieckich obozach i więzieniach. Prawdziwość tej tezy najlepiej by mogli potwierdzić oficerowie zamordowani w Katyniu. Stanisław Bohdanowicz, "Ochotnik. Karta 2007", cena 34 zł. Świadectwa "Dziennik Polski" 2007-11-21

Autor: wa