Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Znicze dla "wyzwolicieli"

Treść

Zdjęcie: Robert Sobkowicz/ Nasz Dziennik

Dzieci z niepublicznego przedszkola „Groszki” w Żarach zapalały znicze na cmentarzu żołnierzy sowieckich.

Dyrektorka przekonuje, że nie jest to przejaw żadnych sympatii politycznych.

– Chodzimy palić znicze na cmentarzu komunalnym, na cmentarzu Żołnierzy Radzieckich i Jeńców Wojennych w stalagu w Żaganiu, ale nie ma to żadnego kontekstu politycznego – zapewnia nas dyrektor przedszkola Luiza Groszek.

– Małe dzieci w przedszkolu są apolityczne, wszystkie jednostki oświatowe są apolityczne, nie jesteśmy przedszkolem pod patronatem jakiejś partii politycznej, żyjemy w kraju 90-procentowo chrześcijańskim. Naszą tradycją jest w dniu Wszystkich Świętych zapalać znicze, zgodnie z tą ideą, duszom ciał, które tam leżą – dodaje. Dzieci chodzą zapalać znicze 30 października.

Zwyczaj ten nie wszystkim odpowiada. Na jednym z portali społecznościowych, na stronie dotyczącej regionu „Żary, Dolne Łużyce – Wydarzenia, Opinie, Ludzie” pojawiły się głosy krytyki. „NIE DLA PROMOCJI KOMUNIZMU!!! NIE DLA GLORYFIKACJI OKUPANTÓW!! Dostaliśmy wczoraj wiadomość od mieszkańca Żar, w której informuje nas o tym, że malutkie 4,5- i 6-letnie dzieci z NIEPUBLICZNEGO (czyli prywatnego) PRZEDSZKOLA GROSZKI 30 października będą zabrane przez opiekunów na cmentarz sowieckich okupantów w Żarach, gdzie będą zapalać dla nich znicze…”.

Pod komentarzami pojawiły się wpisy aprobujące zwyczaj opiekunów z przedszkola. „To się nazywa właśnie ’tolerancja i kultura’. Jest to (moim skromnym zdaniem) tylko to, czego powinniśmy się wszyscy uczyć” – głosił jeden z wpisów.

„W takim razie zapraszamy Pana na cmentarz żołnierzy Wermachtu. I niech Pan wyjaśni co ma tolerancja, bo cmentarza nikt nie chce likwidować do palenia zniczy okupantom przez malutkie dzieci! Postawa taka już dawno została nazwana homo sovieticus” – zareagował prowadzący stronę.

Psycholog z KUL prof. Urszula Dudziak zwraca uwagę, że taki zwyczaj może być szkodliwy dla dzieci.

– W rodzinach rozmaite mogą być sytuacje, dziadkowie mogli być wywożeni na Sybir, polec w walce z żołnierzami Armii Czerwonej. Historia Polski była trudna, rozmaite zmagania miały miejsce, dziadkowie nieraz ponieśli śmierć z ręki tych, których nazywano „wyzwolicielami Polski”, w związku z tym tego typu działania mogą powodować niepotrzebne zranienia – ocenia.

Jak dodaje ekspert, jeśli się planuje takie działania, konieczna jest konsultacja z rodzicami dzieci.

– Takie działania mogą być wbrew oddziaływaniu wychowawczemu rodziców, konieczna jest konsultacja. To są wrażliwe kwestie. Pierwszymi wychowawcami dziecka są rodzice, oni są przede wszystkim odpowiedzialni za edukację dziecka. Nie można bez zgody rodziców małoletnich dzieci zabierać na tego typu imprezy, odsłonięcia pomnika czy nawiedzenia cmentarzy – zwraca uwagę prof. Dudziak.

Zenon Baranowski
Nasz Dziennik, 5 listopada 2014

Autor: mj