Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ziobro europosłem?

Treść

Kampania oskarżeń, której celem stał się od blisko dwunastu miesięcy były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro (PiS), przyniosła swój skutek. Pod koniec przyszłego roku w Sejmie może zabraknąć jednego z najbardziej rozpoznawalnych polityków Prawa i Sprawiedliwości. Zbigniew Ziobro potwierdził swój zamiar rezygnacji z bieżącej polityki na szczeblu krajowym i start w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Praca eurodeputowanego traktowana jest przez większość polityków jako - w zależności od powodów - rodzaj politycznej emerytury lub zsyłki. Były minister sprawiedliwości tłumaczy, że "chce odpocząć", ale w grę może wchodzić też kwestia immunitetu, jaki dostałby, gdyby zasiadł w ławach Parlamentu Europejskiego. Decyzja już zapadła, a chęć udziału w wyborach do Parlamentu Europejskiego Zbigniew Ziobro potwierdził w rozmowie z nami. - Muszę podszkolić się z języka, zamierzam wziąć udział w wyborach do Parlamentu Europejskiego - przyznał były minister sprawiedliwości. Cieszący się wciąż sporą popularnością w społeczeństwie polityk Prawa i Sprawiedliwości, który w spekulacjach prasowych wymieniany był jako jedyny liczący się kontrkandydat w wyścigu do fotela prezydenta RP, swoją decyzję tłumaczy "zmęczeniem", ale również chęcią "podziałania na innym niż dotąd szczeblu". Nie ulega wątpliwości, że szalę wahającego się dotąd polityka przeważyła sprawa uchylenia mu immunitetu. - W normalnym państwie sytuacja, w której minister sprawiedliwości skompromitowałby się tak jak Ćwiąkalski "aferą laptopową", byłaby pretekstem nawet do wymuszenia zmian w rządzie. U nas nie działo się nic. Ziobro został pozostawiony sam sobie - mówi jeden z polityków Prawa i Sprawiedliwości. Jego opinię potwierdza inny parlamentarzysta tego ugrupowania, członek władz klubu. - Zamiast bronić polityka, któremu zawdzięczamy spory procent naszego poparcia, daliśmy wmanewrować się w rozgrywki pomiędzy Gosiewskim a Dornem - uważa nasz rozmówca. Ale są też i inne opinie. Niektórzy z posłów PiS twierdzą, że deklaracja Ziobry to "chwilowa depresja", a były minister "odżyje w ogniu politycznej ofensywy", którą Prawo i Sprawiedliwość planuje na wiosnę przyszłego roku. Inni uważają, że Ziobro ma dość wewnętrznych rozgrywek z grupą bliskiego prezydentowi Kaczyńskiemu Adama Bielana. Jak twierdzą nasi informatorzy, podstawową bronią posłów należących do tzw. frakcji Bielana jest dostarczanie braciom Kaczyńskim i niektórym mediom informacji mających skompromitować Ziobrę lub utwierdzić Kaczyńskiego w przekonaniu, że młody polityk chce rywalizować z nim o prezydenturę. Kopiemy sobie grób własnymi rękami. Ziobro był twarzą PiS, z jednej strony przyciągał elektorat zainteresowany walką z korupcją i przestępczością, z drugiej jako obiekt ataków Platformy mobilizował nasz stały elektorat. Jeśli przeniesie się do Parlamentu Europejskiego, będziemy mieli PiS z twarzą Bielana i poparciem zbliżonym do LPR - to dość powszechna opinia wśród posłów PiS. "Ucieczka" do Parlamentu Europejskiego może mieć jednak jeszcze jeden kontekst. Eurodeputowanego chroni bowiem immunitet europejski, którego uchylenie - na tak wątpliwych podstawach, jak miało to miejsce w polskim Sejmie - praktycznie byłoby niemożliwe. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-10-15

Autor: wa