Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ziobro apeluje do Kaczyńskiego

Treść

"Szanowny Panie Prezesie! Apeluję do Pana o uspokojenie sytuacji w Prawie i Sprawiedliwości. Personalne ataki na mnie nie mogą zastąpić rzetelnej dyskusji o tym, jak powinniśmy się zmieniać, aby zwyciężać" - napisał Zbigniew Ziobro w liście do Jarosława Kaczyńskiego. Wyraził również zdziwienie postawieniem go przed partyjną komisją dyscyplinarną. "W wywiadach dla "Uważam Rze" i "Naszego Dziennika" wyraziłem opinie słyszane wielokrotnie od naszych sympatyków: potrzebna jest odwaga wewnętrznej zmiany, aby zwycięstwo stało się możliwe" - stwierdził wiceszef PiS.

Tymczasem rzecznik dyscypliny partyjnej Karol Karski ma podjąć decyzję w tej sprawie w tym tygodniu. Z kręgów bliskich prezesowi dochodzą ostrzeżenia, że wiceprezes i były minister sprawiedliwości w rządzie PiS zostanie "poważnie ukarany", możliwe jest nawet zawieszenie go w prawach członka lub wyrzucenie z szeregów PiS. Zbigniew Ziobro zapewnił równocześnie, że darzy lidera partii wielkim szacunkiem, ale w jego ocenie, po kolejnej z rzędu porażce wyborczej niezbędne jest otwarcie się na debatę o koniecznych zmianach w Prawie i Sprawiedliwości, "takich, dzięki którym polska prawica wreszcie zacznie wygrywać wybory". W poniedziałek list został przekazany współpracownikom prezesa.
Przypomnijmy, że po udzieleniu przez Zbigniewa Ziobrę wywiadów prasowych, w których przeprowadził diagnozę sytuacji, w jakiej znalazła się jego partia, został on ostro zaatakowany przez wielu ze współpracowników Jarosława Kaczyńskiego. Jak się okazało, jego głos został uznany za "pranie partyjnych brudów na zewnątrz", a potem Ziobro został zignorowany przez prezesa podczas posiedzenia klubu parlamentarnego. Sam Kaczyński dotąd nie wypowiadał się w tej sprawie. Jednak wynik wyborów na szefa klubu parlamentarnego, jak również postawienie Ziobry przed komisją dyscyplinarną, były czytelnym komunikatem, co szef partii sądzi o wypowiedziach europosła.
Ziobro stara się jednak bronić. "Z tymi, którzy obwołują mnie wrogiem, wciąż jestem gotów współpracować. Zachowanie jedności, ale i pozytywne zmiany w partii są warunkiem wyborczego zwycięstwa. Tylko w ten sposób będziemy mogli skutecznie rozwiązywać prawdziwe problemy Polski" - podkreślił w liście wiceszef PiS. Dlatego poprosił o powstrzymanie prominentnych polityków PiS atakujących jego i innych kolegów solidaryzujących się z jego opiniami. Ataki te postrzega jako próbę wewnętrznego podzielenia partii i rozbijanie jedności prawicy. Przypomniał, że PiS jest nie tylko wspólną partią jego i Jarosława Kaczyńskiego, lecz także "nadzieją milionów Polaków, którzy pragną zmian". "Apeluję do Pana, abyśmy razem wyszli naprzeciw tej nadziei. Jak nigdy dotąd potrzebna jest dziś opozycja zdolna wygrywać wybory" - napisał Ziobro. Na razie jego apele na nic się zdały, a milczący od kilku dni rzecznik partii Adam Hofman w wywiadzie dla TVN24 powtórnie zaatakował Ziobrę, zarzucając mu nielojalność, szkodzenie partii i prawicy.
Ziobro powtórzył w liście również to, o czym mówił m.in. w wywiadzie udzielonym "Naszemu Dziennikowi". Przede wszystkim, że kolejne lata rządów Platformy prowadzą państwo ku zapaści, której skutków nie jesteśmy w stanie dziś przewidzieć. Ich przyczyną będzie również kryzys finansów państwa, zapaść demograficzna, narastające ubóstwo i brak perspektyw, marnowanie szans, jakie dało członkostwo w Unii Europejskiej. Ziobro przypomniał, że udzielając wywiadów, sformułował jedynie "zarys pozytywnych zmian, które mogłyby uczynić Prawo i Sprawiedliwość formacją zdolną do wygrywania wyborów i skutecznego rządzenia naszym krajem".
Maciej Walaszczyk

Nasz Dziennik Środa, 2 listopada 2011, Nr 255 (4186)

Autor: au