Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zemsta za Rywina

Treść

Z posłem Zbigniewem Wassermannem (PiS), koordynatorem służb specjalnych w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, rozmawia Wojciech Wybranowski Dlaczego Prawo i Sprawiedliwość tak zdecydowanie upierało się, by obrady komisji śledczej ds. śmierci Barbary Blidy były w pełni jawne? - Dlatego że ich istotną częścią są informacje, które pokazują nie tylko uczestników, o których się publicznie dyskutuje, ale również osoby i informacje, o których w normalnych warunkach, przy zachowaniu zasady tajemnicy państwowej, dyskutować się nie da. A także dlatego, żeby pokazać iż pewien nieszczęśliwy, tragiczny w skutkach wypadek, który miał miejsce - bo przecież śmierć człowieka jest takim tragicznym wydarzeniem - nie może zdominować sprawy, która dla interesów Polski miała kapitalne znaczenie. Mafia węglowa nie bez powodu jest porównywana z mafią paliwową, co wcale nie musi się przekładać na skuteczność jej ścigania, przez wiele lat bowiem robiono bardzo dużo, by śledztwo w tej sprawie nie znalazło finału w sądzie, a działania wymiaru sprawiedliwości nie były ujawnione. Myślę, że bardzo ważne jest to, by można było poznać wszelkie przesłanki podejmowanych decyzji. Ciągle radzę, aby rozważyć, czy sposób działania organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości w potężnej sprawie jest taki sam jak w drobnej? Odpowiedź jest oczywista - nie. W zależności od stopnia społecznego zagrożenia, od powagi sytuacji stosuje się bardziej ostre sposoby działania, odpowiednią taktykę postępowania. Fakt, że wtedy zatrzymano czternaście osób, pokazuje, iż to nie była drobna sprawa. Tymczasem dzisiaj wydaje się w tej sprawie agresywne sądy, będące niczym innym, jak tylko atakami politycznymi, co uprawdopodabnia tezę, że komisja śledcza ds. Blidy jest po prostu zemstą za komisję ds. Rywina i komisję ds. Orlenu. To dla mnie nie ulega wątpliwości. Po zachowaniu naszych kolegów, w szczególności z LiD, widać, o co tak naprawdę w tej sprawie chodzi. Nie obawia się Pan sytuacji, w której przy pełnej jawności prac komisji prokuratorzy czy agenci ABW odmawialiby składania zeznań, zasłaniając się tajemnicą służbową czy dobrem śledztwa? - Oni muszą się tym zasłaniać. Nie wierzę, by godzili się na popełnienie umyślnego przestępstwa. Jeżeli nie zostaną przez swoich przełożonych zwolnieni z tej tajemnicy, to ujawnienie tych faktów narażałoby ich na odpowiedzialność karną. Prawidłowy tok postępowania w pracach komisji byłby taki, że najpierw zapozna się ona z materiałem, dojdzie do przekonania, w jakich zakresach ten materiał powinien sięgać także do materiałów utajnionych, po konsultacjach z tymi, którzy dają zgodę na zwolnienie z tajemnicy, i dopiero wówczas przystąpi do przesłuchiwania świadków w określonej kolejności. W sytuacji, w której zdecydowaną większość będzie miała koalicja rządząca wspierana przez LiD, nie obawia się Pan, że posiedzenia komisji - bez względu na to, czy będzie jawna, czy niejawna - zamienią się w spektakl medialny? - Przy pełnej jawności prac komisji jest trudniej manipulować i manewrować pewnymi faktami, przekłamywać informacje. Dlatego podstawowy walor komisji śledczej polega na jawności jej działania. Jeżeli jawności miałoby nie być, to lepiej, żeby sprawą zajmowała się komisja ds. służb specjalnych wyposażona w dodatkowe uprawnienia. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2007-12-20

Autor: wa