Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Żeby cukier nie drożał

Treść

Za wzrost cen cukru odpowiada rząd PO - PSL, który zgodził się na szkodliwą reformę sektora cukrowniczego w Unii Europejskiej. W jej wyniku Polska zlikwidowała część cukrowni i upraw, a z eksportera stała się jego importerem i płaci za to duże pieniądze - argumentuje opozycja i apeluje do rządu o całkowite zrównanie dopłat dla rolników oraz ustanowienie gospodarstwa rodzinnego jako podmiotu narodowej polityki rolnej.

Prawo i Sprawiedliwość rozwija ofensywę polityczną. Ma temu sprzyjać odczuwany przez większość robiących codzienne zakupy wzrost cen. Rządowi PiS zarzuca bierność w podejściu do problematyki wsi, brak negocjacji z Unią Europejską w sprawie wyrównania dopłat dla polskich rolników, doprowadzenie do rozregulowania rynków rolnych, zmniejszenie środków budżetowych na rolnictwo oraz doprowadzenie do zahamowania rozwoju gospodarczego obszarów wiejskich.
Do tego dochodzą także problemy z cenami cukru, które są znacznie wyższe niż np. w Niemczech. Zdaniem Krzysztofa Jurgiela, stało się tak dlatego, że w 2008 roku rząd zgodził się na dobrowolną redukcję limitów produkcji, co doprowadziło do zamknięcia kilku cukrowni i spowodowało, iż Polska stała się importerem połowy konsumowanego w kraju cukru. - Łącznie Polska zrezygnowała z 275 tys. ton limitu, choć nie było to konieczne, dlatego dzisiejsze wzrosty cen są skutkiem nieprzemyślanej i szkodliwej polityki rządu PO - PSL oraz ministra rolnictwa Marka Sawickiego - podkreślał Jurgiel.
Jakie jest panaceum? Według PiS, trzeba przyjąć ustawę, która umożliwi gospodarstwom rodzinnym zakup ziemi z zasobów Skarbu Państwa, oraz stworzyć warunki do odbudowy i rozwoju spółdzielni rolniczych.
Najważniejszym i strategicznym celem jest zapewnienie bezpieczeństwa żywnościowego jako jednego z priorytetów narodowych. Zdaniem europosła Janusza Wojciechowskiego, jest ono tak samo ważne jak bezpieczeństwo wewnętrzne i zewnętrzne oraz energetyczne.
- Sami wiemy, jak drogie jest utrzymanie wojska i policji oraz instytucji dbających o porządek. Tego, ile nas kosztuje bezpieczeństwo energetyczne, nawet nie wiemy ze względu na ukryte koszty gazu sprowadzanego z Rosji. Takim samym priorytetem powinno być także bezpieczeństwo żywnościowe, żeby nie umrzeć z głodu - tłumaczył europoseł PiS. Według prof. Macieja Gajeckiego z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, bezpieczeństwo żywnościowe ma kilka znaczeń. To dostępność żywności, a więc gwarancja dostarczenia niezbędnej ilości artykułów żywnościowych wystarczających do zaspokojenia minimalnego zapotrzebowania biologicznego. To także dostępność ekonomiczna dla najbiedniejszych warstw społecznych oraz odpowiednia jakość żywności pod względem zdrowotnym.
- Powinna w Polsce powstać jedna Inspekcja Bezpieczeństwa Żywnościowego i Weterynarii łącząca w całości zadania inspekcji weterynarii i wybrane zadania inspekcji sanitarnej, podległa bezpośrednio premierowi - ocenia profesor Gajecki. Jak podkreśla, odpowiedzialność za jakość żywności ponosi producent, jednak inaczej jest w przypadku wszelkich środków żywienia zwierząt. - W interesie ludzi jest, by zwierzęta miały znaną historię "od pola do talerza", gdyż umożliwia to szybkie dotarcie do faktycznego wytwórcy złych jakościowo materiałów wykorzystywanych do produkcji żywności, a takich nie brakuje - akcentuje.
By ten cel osiągnąć, uczestnicy konferencji zaapelowali o zrównanie dopłat dla rolników z Polski i innych państw Unii Europejskiej. Ponieważ w instytucjach europejskich trwa właśnie debata na temat budżetu na lata 2014-2020, wraca również problem wysokości dopłat dla rolników. Jak przypomina Zbigniew Kuźmiuk, kiedyś działacz PSL, dziś polityk PiS, niedawno Janusz Lewandowski, komisarz ds. budżetu, stwierdził, że w najbliższym budżecie Unii środków na rolnictwo powinno być mniej, tak by więcej pieniędzy pozostało na badania i rozwój. - Z punktu widzenia interesów naszego kraju jest to wypowiedź szokująca - zaznacza Kuźmiuk. Jak podkreśla, Parlament Europejski potwierdził już wolę niedyskryminowania nowych krajów członkowskich po roku 2013 w tym względzie. Wpłynęły na to postawa Komisji Europejskiej, która dąży do coraz większego oddzielenia płatności od wielkości i rodzajów produkcji, otwarcie się rynków unijnych na produkty spoza Wspólnoty, a także wyrównanie kosztów, jakie ponoszą rolnicy z Polski czy np. Francji i Niemiec. Tymczasem rolnicy z Grecji, Hiszpanii, Niemiec, Francji, Danii, Włoch i Holandii wciąż otrzymują wyższe dopłaty niż rolnicy z Polski, Rumunii, Bułgarii, Litwy czy Łotwy. Dlatego PiS apeluje do rządu o uznanie spraw wsi i rolnictwa, w tym przyszłości Wspólnej Polityki Rolnej, za jeden z priorytetów prezydencji polskiej w UE w drugiej połowie tego roku. - Zasadniczym priorytetem podczas prezydencji powinno być wyrównanie wysokości dopłat dla rolników polskich z wysokością dopłat dla rolników niemieckich, albo przynajmniej średnią wysokością dopłat w UE - powiedział szef klubu PiS Mariusz Błaszczak. Jak zaznaczył, Polska produkcja rolna staje się niekonkurencyjna.

Nie tylko najemnicy
PiS akcentuje też inny cel - zachowanie gospodarstw rodzinnych. Zdaniem tej partii, potrzebne jest przyjęcie ustawy o gospodarstwie rodzinnym, która ma mieć kluczowe znaczenie dla przyszłości rolnictwa. Eksperci podkreślają, że nie można dopuścić do sytuacji, by w Polsce pozostały jedynie wielkie obszary produkcji, na których pracować będą pracownicy najemni. - Polska należy do tego grona krajów, w którym ma miejsce racjonalne użytkowanie zasobów przyrodniczych. Dzięki temu nasze gleby, inaczej niż w krajach starej UE, znajdują się w dobrym stanie biologicznym, pozwalającym na produkcję żywności o wyśmienitej jakości - podkreśla prof. Jan Szyszko z SGGW, były minister środowiska i zasobów leśnych. Powodem tego było oczywiście zacofanie ekonomiczne naszego kraju, istnienie tradycyjnych gospodarstw, które jednak pod tym względem okazują się atutem. - Byliśmy więc bogatsi w tym względzie i mieliśmy szansę dokonać szybkiego rozwoju gospodarczego, nie popełniając błędów państw wysoko rozwiniętych gospodarczo, które dziś wydają wielkie pieniądze na odnowienie zniszczonych gleb i gatunków roślin - dodaje. Jak podkreślał jeden z prelegentów, w Wielkiej Brytanii również zachęca się ludzi do osiedlania się na terenach wiejskich. Dlatego w jego ocenie, polska wieś powinna mieć świadomość swojej wartości w skali Europy, gdyż jest nie tylko gwarantem produkcji zdrowej żywności, ale także miejscem życia milionów ludzi, posiadających nawet drobną własność i potrafiących zarobić na życie. Poza tym gospodarstwa rodzinne to gwarancja utrzymania tożsamości narodowej, specyficznych warunków wychowania i życia - gniazdo polskiego konserwatyzmu.

Maciej Walaszczyk

Nasz Dziennik 2011-03-28

Autor: au