Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zatrzymać Putina. Ale jak?

Treść

Zdjęcie: Robert Sobkowicz/ Nasz Dziennik

Tim Dowse, doradca ds. wywiadowczych w ministerstwie spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii: Mińskie zawieszenie broni „oddycha na respiratorze”.

– Zaangażowanie w formie ugłaskiwania przeciwnika nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem. W 1936r. można było zatrzymać Hitlera, w 1940 już nie. Tak samo teraz można zatrzymać Putina, a niedługo będzie to niemożliwe –mówi Garri Kasparow, jeden z liderów rosyjskiej opozycji. To jeden z głosów Warszawskiego Forum Bezpieczeństwa, podczas którego w zasadzie wszyscy mówcy zgadzali się, że szeroko pojęty Zachód musi reagować na to, co dzieje się na Ukrainie, że trzeba zatrzymać Putina, ale wciąż mało jasne jest, jak to zrobić, i mało kto chce ponosić koszty zaangażowania na Wschodzie.

Oczywiście uwaga mówców koncentrowała się na Ukrainie. Tim Dowse, doradca ds. wywiadowczych w ministerstwie spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii, zauważył, że mińskie zawieszenie broni „oddycha na respiratorze”, a to strona rosyjska (bo to nią są separatyści w Donbasie) nie wywiązała się z żadnego z punktów porozumienia. – Ciągle są małe zielone ludziki i duże zielone czołgi – stwierdził.

Mówiąc o przyczynach obecnej sytuacji, wskazuje, że Zachód błędnie ocenił zachowanie Rosji w ciągu ostatniego ćwierćwiecza. Moskwa najpierw była postrzegana jako partner i prawdopodobnie sojusznik, potem już tylko jako partner, następnie partner, ale trudny, chociaż może nieunikniony. Teraz mało kto już ma wątpliwości, że na Wschodzie mamy strategicznego przeciwnika naszego bloku politycznego. Jedyny element, którego brakuje, by mówić o pełnym powrocie do zimnej wojny, to izolacja rywalizujących bloków.

Celem Zachodu powinno być wycofanie obcych wojsk z okupowanych terenów Ukrainy, zapewnienie szczelności granicy Rosji i Ukrainy. Rosja powinna podjąć konstruktywną współpracę z nowymi władzami Ukrainy, a te z kolei muszą wykorzystać otrzymany społeczny mandat do głębokich reform kraju dających mu szansę wejścia na drogę rozwoju. Według Dowse’a, do realizacji tego programu konieczne jest zarówno współdziałanie UE i NATO, jak i używanie nowych środków należących do tzw. miękkiej siły (ang. soft power). Mówca uważa, że ze strony Sojuszu Północnoatlantyckiego najważniejsze kroki z tym związane zostały podjęte na szczycie w Newport, mianowicie środki na wsparcie doradczo-szkoleniowe dla ukraińskich sił zbrojnych oraz powołanie sił natychmiastowego reagowania, tzw. szpicy NATO. Dowse przypomniał, że obecnie na terenie Polski w ramach zwiększania obecności Sojuszu na Wschodzie ćwiczy ponad tysiąc brytyjskich żołnierzy z 350 pojazdami.

Natomiast za pośrednictwem UE Zachód może oddziaływać politycznie i ekonomicznie na konflikt ukraiński, co jest ostatecznie konieczne, gdyż „same środki wojskowe nigdy nie są wystarczające”. Europa ma okazję do stworzenia mechanizmów adekwatnej odpowiedzi na działania rosyjskie. – Na hybrydową wojnę konieczna jest hybrydowa odpowiedź – podkreślił. Do tej odpowiedzi zaliczają się sankcje, ale także różne formy coraz większego zaangażowania Europy na Ukrainie. Ważnym i niedocenionym elementem reakcji Zachodu powinna być skuteczna kontrofensywa informacyjna. Brytyjski analityk wywiadu tłumaczy problemy Europy na tym polu drastycznymi różnicami mentalności między Rosjanami a Zachodem. W Rosji łatwo jest stworzyć obraz wroga, zagrożenia nie tylko w NATO, ale nawet w układzie o wolnym handlu Ukrainy z Unią Europejską. Dlatego konieczne jest podawanie jak najwięcej pozytywnych przykładów osiągnięć Europy i wolnego świata.

Hybrydowa kontrofensywa

Iulian Fota, doradca prezydenta Rumunii ds. bezpieczeństwa, ma jednak wątpliwości, czy Europie uda się osiągnąć te cele, gdyż w samej UE brakuje jedności i zaufania. Zauważył, że hybrydowa kontrofensywa Zachodu wymaga w pierwszym rzędzie inteligencji i dobrej organizacji, czyli tego, w czym Europa zawsze przodowała. Rzecz w tym, że gdy na jednej szali pojawiają się dobre relacje z Rosją, a na drugiej interesy mniejszych krajów, z reguły wygrywa to pierwsze. Widać to – podkreślił Fota – szczególnie w obszarze energetyki.

W tej sytuacji oczy zaniepokojonych Europejczyków kierują się na Amerykę. Ta zdaje się z kolei coraz bardziej odwracać od Starego Kontynentu. Według Frances Burwell, wiceprezes amerykańskiego think-tanku Rada Atlantycka, przecenia się skalę amerykańskiego zwrotu w kierunku Pacyfiku. Przede wszystkim USA są największym zewnętrznym inwestorem w UE i na odwrót. – Również obecność wojskowa USA w Europie jest wciąż bardzo duża. Zawsze znajdą się ludzie, którzy chcieliby jeszcze większej, ale my nie chcemy powrotu do stanu z zimnej wojny, gdy ta obecność była zmasowana – stwierdziła. Dodała, że w USA poglądy polityków i ich zaangażowanie w problematykę międzynarodową są bardzo stabilne, nie zależą od pochodzenia lub rasy, raczej od wyznawanych wartości.

Amerykańska ekspert zauważyła, że w USA trwa dyskusja strategiczna na temat obecnej sytuacji na wschodzie Europy oraz równolegle rozważa się, jakimi środkami USA i NATO mogą odpowiadać na nowe zagrożenia. – Coraz większy jest brak akceptacji dla Putina i poczucie konfrontacji. Pojawił się nowy rodzaj konfliktu zbrojnego, na który musimy być przygotowani. Jest na przykład pytanie, jak zareagować, jeśli pojawią się konflikty uliczne w krajach bałtyckich. Czy traktować to jak wojnę konwencjonalną? – mówiła Burwell.

Zwróciła także uwagę na znaczenie bezpieczeństwa cyfrowego, energetycznego i informacyjnego, a także globalną sytuację będącą tłem konfliktu na Ukrainie. Jest to przede wszystkim walka z Państwem Islamskim i związane z tym skomplikowane zależności dyplomatyczne.

Ucieczka od faktów

Według Kasparowa, większość europejskich dyskusji na temat problemów Wschodu to „intelektualne samooszukiwanie się”. – Ucieka się od faktów, bo gdy się rozpozna fakty, trzeba działać, a to jest niewygodne – zauważył. Przede wszystkim wiele mówi się o kanałach komunikacji z Rosją, o dialogu, tymczasem nie ma do tego żadnych warunków – druga strona nie jest zainteresowana dialogiem, tylko jego pozorami. Europejczycy wierzą w demokratyczne instytucje, traktaty, koncentrują się na rozwoju, podczas gdy priorytety Putina są zupełnie inne. – W Rosji obserwujemy desperacką walkę dyktatora o przetrwanie prowadzoną za pomocą sił zbrojnych i propagandowej maszyny. Co gorsza, Putin zaszedł już tak daleko, że nie ma jak się z tego wycofać – podkreślił były szachowy mistrz świata. Chociaż rosyjski prezydent mówi dużo o współpracy międzynarodowej, w rzeczywistości podważa podstawy światowego ładu, przede wszystkim łączące się z wolnym handlem, prawami człowieka i globalizacją.

Gra cywilizowanego świata z Rosją Putina jest trudna. Kasparow stwierdził, że polityka Kremla to „nie gra w szachy, ale w pokera – opiera się na blefowaniu, ukrywaniu siły”. Dlatego, według niego, Zachód powinien zarówno naciskać na rosyjskie elity, jak i oddziaływać na społeczeństwo. Przypomniał, że większość Rosjan czerpie wiedzę o rzeczywistości politycznej z mediów kontrolowanych przez władzę. Internet, chociaż popularny, nie odgrywa w tym znaczącej roli. Ludzie są wręcz uzależnieni od propagandy jak od narkotyków – twierdzi rosyjski polityk. Uważa, że trzeba Rosjanom mówić o tym, jaka jest cena działań Putina, chociaż niemała musi być też cena upadku reżimu. Ważnym narzędziem nacisku może być nacisk ekonomiczny – miliardy dolarów rosyjskich elit zostały ukryte za granicą.

Piotr Falkowski
Nasz Dziennik, 26 listopada 2014

Autor: mj