Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Żarty o Tusku i Piterze zakazane

Treść

Stowarzyszenie Wolnego Słowa apeluje do parlamentarzystów o wypracowanie takiego kształtu nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji, który umożliwi powstanie niezależnych od nacisków politycznych mediów publicznych. - Trzeba walczyć o media publiczne jak o niepodległość, bo jeżeli je sprzedamy, może kupić w nich udziały np. Gazprom i nadawać takie programy, jakie będą na rękę naszym sąsiadom - przestrzegał na spotkaniu Jan Pietrzak. - Apelujemy do partii politycznych, a w szczególności do obu największych, o takie porozumienie, które na trwałe zapewni pluralizm i bezstronność mediom publicznym. Tak by - poprzez sposób finansowania, wyłanianie kierownictw, społeczną kontrolę programów - Polskie Radio i Telewizja Polska stały się odporne na naciski polityków. Perspektywa upaństwowienia mediów publicznych zawarta w projekcie ustawy jest równie niebezpieczna, jak obecne ograniczanie, szczególnie w TVP, ambitnych programów i prezentacji artystycznych na korzyść pospolitej produkcji komercyjnej - powiedział Mirosław Chojecki na wczorajszej konferencji prasowej. Stowarzyszenie Wolnego Słowa chce zaprosić przedstawicieli ugrupowań politycznych do debaty na temat mediów, przede wszystkim publicznych. Zdaniem Marcina Wolskiego, istotny problem mediów publicznych dotyczy tego, czym one mają być. - Nie można bowiem pogodzić mediów publicznych z przedsiębiorstwem nastawionym na zysk - zauważył. Według Wolskiego, w TVP i PR szwankuje mechanizm decyzyjny. - Jest to firma, w której nie można podjąć prostej decyzji. Trzecia sprawa to abonament. TV musi mieć środek zasilania, czyli powinna być dotowana - podkreślił Wolski. Jan Pietrzak powołał się na kazus Kabaretu pod Egidą, który jest permanentnie zakazany we wszystkich telewizjach. - Raz na jakiś czas udaje się jakąś imprezę wspomnieniową zrobić, ale pod warunkiem, że nie będzie w niej aktualnego repertuaru i bieżących żartów na temat np. pana Tuska czy Pitery, bo wtedy "telewizja by się kompletnie zawaliła". Wolność słowa i niemowa - skonstatował. Pietrzak porównał sytuację na polskim rynku medialnym do stosunków panujących w Ameryce. - Emigrant z Polski z zieloną kartą może przyjechać do Ameryki i stworzyć swoją stację radiową. Nikogo to nie obchodzi, żadnej rady, ministra czy partii, co on będzie mówił, z której strony, kogo będzie popierał lub zwalczał - kompletnie nikogo to nie interesuje. On sobie kupił dwie godziny programu radiowego i może nadawać, co mu w duszy gra - i to jest wolność słowa - zaznaczył. Pietrzak ostrzegł również przed zamiarem prywatyzacji mediów publicznych. - Trzeba walczyć o media publiczne jak o niepodległość, bo jeżeli je sprzedamy, może kupić w nich udziały np. Gazprom i nadawać takie programy, jakie będą na rękę naszym sąsiadom. Naród, społeczeństwo, które pozbywa się takiego środka w obecnych czasach, jest po prostu skazany na amnezję i jej konsekwencje - skwitował Pietrzak. Jacek Dytkowski "Nasz Dziennik" 2008-04-19

Autor: wa