Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zamiast policji - niższa ocena

Treść

Dyrektorzy szkół niechętnie zgłaszają policji lub prokuraturze przypadki łamania prawa przez uczniów - ubolewa Kuratorium Oświaty w Krakowie. Tymczasem policjanci twierdzą, że szefowie szkół powoli kończą z zamiataniem takich spraw pod dywan.



Kuratoryjni wizytatorzy, kontrolujący - w ramach tzw. trójek Giertycha - na przełomie listopada i grudnia ubiegłego roku poziom bezpieczeństwa w małopolskich gimnazjach, odkryli niepokojące zjawisko. - Okazało się, że tylko niewielki odsetek informacji o szkolnych przestępstwach trafia na policję. Zamiast tego dyrektorzy starają się załatwiać takie sprawy sami - relacjonuje wizytator z Małopolskiego Kuratorium Oświaty.

Jak to robią? - Zwykle stosują kary dyscyplinarne, np. obniżają uczniom ocenę z zachowania - dodaje wizytator. Bywa też, że niepokorny uczeń zamiast na komisariat trafia do gabinetu szkolnego pedagoga.

- Przestępstwa popełniane przez uczniów zdarzają się coraz częściej. Jednak my staramy się takie sprawy załatwiać na terenie szkoły, z pomocą psychologa i pedagoga - mówił nam już przed dwoma laty Jan Balachowski, dyrektor Gimnazjum nr 13 w Krakowie. Teraz, zapytany ponownie o tę sprawę, podkreśla: - Od tamtej pory sporo się zmieniło. Chodzi głównie o nastawienie rodziców, którzy są za tym, aby przypadki łamania prawa bezwzględnie zgłaszać policji.

- Rzeczywiście, sytuacja powoli zaczyna się zmieniać - potwierdza aspirant sztabowy Jadwiga Tobiasz z Komendy Powiatowej Policji w Limanowej. - Zgłoszeń nadal nie jest dużo, ale na pewno więcej niż jeszcze kilka miesięcy temu. Do poprawy sytuacji przyczyniły się z pewnością wizyty "trójek", które uświadomiły dyrektorom, że mają obowiązek informowania policji o przypadkach łamania prawa przez uczniów.

- Oczywiście nie można powiedzieć, że pod tym względem jest bardzo dobrze - podkreśla nadkomisarz Piotr Wójciak z Komendy Powiatowej Policji w Brzesku. - Poważniejsze przestępstwa są zgłaszane, jednak nadal dyrektorzy załatwiają wiele spraw sami, na terenie szkoły.

Dlaczego szefowie szkół wolą ukrywać grzechy uczniów? - Zwykle z obawy przed zepsuciem szkole dobrej opinii - mówi Aurelia Zuber, dyrektorka krakowskiego Gimnazjum nr 14 i dodaje, że zupełnie nie rozumie takiej postawy. - W efekcie działają na szkodę szkoły.

Natomiast Andrzej Cichoń, dyrektor Zespołu Szkół nr 1 w Krakowie, podkreśla, że współpraca z policją nie zawsze przebiega bez zarzutów i podaje przykład: - W szkole doszło do bójki. Trzech uczniów pobiło innego tak dotkliwie, że nieprzytomny trafił do szpitala. Wezwałem policjantów. Przyjechali, ale odmówili przyjęcia zawiadomienia, twierdząc, że powinien je złożyć poszkodowany. W końcu udało mi się ich ubłagać, aby zabrali na komisariat trzech łobuzów.

Inny przykład z tej samej szkoły. Dyrektor wezwał policję do pijanego, śpiącego na ławce ucznia. Policjanci przyjechali i wylegitymowali delikwenta. Kiedy zobaczyli, że uczeń ma skończone 18 lat, rozłożyli bezradnie ręce i stwierdzili, że skoro się nie awanturuje, to nie mogą zabrać go do izby wytrzeźwień.

- Zostawili mnie samego z tym problemem i kazali postąpić zgodnie ze szkolnym statutem - żali się dyrektor Cichoń.

(ANKO)

Rośnie szkolna przestępczość

Ze statystyk Komendy Głównej Policji wynika, że z roku na rok rośnie, choć nieznacznie, liczba przestępstw popełnianych na terenie szkoły. Najgorzej pod tym względem jest w gimnazjach i szkołach podstawowych. W ubiegłym roku policjanci odnotowali tam 951 bójek (na terenie szkół średnich było ich 76). Doszło do 20 gwałtów (w szkołach średnich ani jednego), 3600 rozbojów (189 w liceach, technikach i zawodówkach). Stwierdzono też 691 przestępstw narkotykowych (w szkołach średnich 425).

W 2006 r. policja stwierdziła 11 888 przestępstw popełnionych na terenie podstawówek i gimnazjów, rok wcześniej było ich 11 850.

(ANKO) , "Dziennik Polski" 2007-04-04

Autor: ea