Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zamach na uczelnie

Treść

Nawet kilkadziesiąt uczelni może nie otrzymać dofinansowania z Unii Europejskiej po tym, jak zgłoszone przez nie projekty wykreśliła z listy inwestycji kluczowych minister nauki i szkolnictwa wyższego. - Wiemy, że pani Barbara Kudrycka powiedziała, że wycina te projekty. Nie wiadomo, jak to się stało. Jaka była procedura? Czy była komisja do wykonania tego zadania? - pytała wczoraj była minister rozwoju regionalnego Grażyna Gęsicka. Jak dodała, wykreślenie projektów 30 uczelni polskich opiewających na kwotę 400 mln euro, w tym Inkubatora Nowoczesnych Technologii na rzecz Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego, zgłoszonego przez Wyższą Szkołę Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, z listy dofinansowania unijnego jest "rzeczą bardzo niedobrą" i zamachem Platformy Obywatelskiej na polskie szkolnictwo wyższe. Minister Kudrycka tłumaczy się, że poprzednie kryteria były niejasne i należy zastosować procedurę konkursową. Przedstawiciele uczelni zwracają jednak uwagę, że będzie ona nie tylko długotrwała, ale także zagrozi wartościowym projektom, które w konsekwencji mogą zostać niezrealizowane, mimo że wyższe szkoły poniosły duże nakłady na ich opracowanie. W Białymstoku, na skutek decyzji minister nauki, nie powstanie campus uniwersytecki dla studentów. Na ten cel miało być przyznane 27 mln euro. Grażyna Gęsicka podkreśliła, że dokonując skreślenia z tzw. listy indykatywnej projektów Programu Operacyjnego "Infrastruktura i Środowisko" 30 uczelni z całej Polski, resort nauki naruszył zaufanie do państwa. Zwrócił na to uwagę także poseł Zbigniew Girzyński (PiS), który stwierdził na posiedzeniu sejmowej komisji edukacji, że jest to dla wielu ośrodków naukowych "bulwersująca decyzja". Bezskutecznie usiłował się on wczoraj dowiedzieć od szefowej resortu nauki, jakimi kryteriami kierowała się komisja ministerialna, która zaopiniowała odrzucenie niemal wszystkich projektów, i kto wchodził w jej skład. - Komisja, która została powołana, doszła do wniosku, że te 30 projektów powinno przejść drogę konkursową - wyjaśniała minister Barbara Kudrycka, dodając, że wcześniejsze kryteria były trudne do oceny. Według niej, konkurs miałby stworzyć sytuację, w której "nie wydawalibyśmy pieniędzy na słabe projekty". Kudrycka podkreślała, że ponowna procedura weryfikacyjna nie jest jej pomysłem, lecz inicjatywą ministra rozwoju regionalnego, który może nie podzielić jej opinii o przeprowadzeniu konkursu. Grażyna Gęsicka, minister rozwoju regionalnego w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, uważa, że realizacja proponowanej procedury będzie długotrwała i niesie ze sobą wiele negatywnych skutków. - Trzeba przygotować dokumentację konkursową. To wszystko trwa. Oceniam, że to jest od 8 do 10 miesięcy. W tym czasie uczelnie mogłyby rozpocząć projekty - stwierdziła Gęsicka. - Trudno oczekiwać, że w konkursie zostaną wybrane projekty o znaczeniu strategicznym. Moim zdaniem, zwyciężą te szkoły wyższe, które będą miały gotową dokumentację. Dotychczasowa lista to kwiat polskich uczelni! W konkursie zwyciężą te, które będą miały gotową dokumentację techniczną, wcale nie najlepsze - dodała. Jej zdanie podziela prof. Ryszard Terlecki, poseł PiS i wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego. Stwierdził wczoraj, że - jak pokazuje doświadczenie - podczas konkursów odpadają projekty, które nie spełniają pewnych formalnych warunków, o co nie jest trudno w przypadku dużych projektów przygotowanych do tego unijnego programu przez wiele uczelni. Dodał, że komisja weryfikacyjna wybrała z braku czasu metodę, iż wrzucamy wszystkie projekty do kosza. Chociaż - o dziwo! - pozostały projekty z Gdańska i Warszawy. - Lokalizacja jest nie bez znaczenia - ocenił. Posłowie PiS zwracali również uwagę, że wszystkie projekty dotyczyły rozwoju kierunków technicznych, których brak jest silnie odczuwany w Polsce. - Brakuje nam inżynierów i absolwentów kierunków takich jak matematyka, fizyka czy informatyka. Wszystkie wycięte przez minister Kudrycką inwestycje miały na celu kształcenie studentów w naukach ścisłych i medycznych. Miały być finansowane budynki, laboratoria, wyposażenie i obiekty towarzyszące - powiedziała Gęsicka. Właśnie kształcenie m.in. informatyków przewidywała w swoim projekcie Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Jej rektor, o. dr Krzysztof Bieliński uważa, że mamy tutaj do czynienia z dyskryminacją tej uczelni, którą chce się pozbawić możliwości rozwoju i służby krajowi. Ojciec Bieliński dodaje, że liczy się z tym, iż kryteria konkursowe mogą zostać tak ustalone, aby WSKSiM nie otrzymała unijnej dotacji. Twierdzi, że jego szkoła jako jedna z niewielu miała już podpisaną umowę przedwstępną i w związku z tym poczyniła pewne nakłady na projekty budowlane. Na koszty poniesione przez uczelnie zwracali też uwagę posłowie PiS. Wiceprzewodniczący komisji edukacji Sławomir Kłosowski pytał minister Kudrycką, czy zostaną one zrefundowane. Ale ta nie udzieliła odpowiedzi. Szefowa resortu nauki odpierała także zarzuty posłów opozycji zwracających uwagę na zagrożenie w wykorzystaniu środków unijnych ze względu na opóźnienia w realizacji projektów. - Zagrożenia takiego nie powinno być. Będę dbała, żeby było to realizowane w krótkich terminach - odpowiedziała Barbara Kudrycka. Zenon Baranowski "Nasz Dziennik" 2008-01-11

Autor: wa