Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zakopiańscy przewoźnicy pod lupą

Treść

- Kontrole są skuteczne. Ale... w ostatnim czasie odebrałam kilkanaście telefonów z groźbami, że przestrzelą mi kolano, albo przeciągną w worku za samochodem - przyznaje Małgorzata Kabata-Żbik, naczelnik skarbówki.
Prywatni przewoźnicy z Zakopanego od pewnego czasu starają się przestrzegać prawa, ponieważ w każdej chwili mogą zostać skontrolowani przez funkcjonariuszy inspekcji transportu drogowego i urzędników zakopiańskiej skarbówki. W przypadku np. braku kasy fiskalnej lub licencji na przewóz osób mogą zapłacić nawet ponad 10 tysięcy złotych kary.



Zakopane jest jedynym miejscem w Polsce, gdzie inspekcja transportu drogowego tak ściśle współpracuje z Urzędem Skarbowym. Trudno się dziwić, bo o wyczynach miejscowych busiarzy mówi się w całej Polsce. Wielu z nich zarabia "na lewo", nie prowadząc działalności gospodarczej i nie posiadając licencji.

- Kontakt nawiązaliśmy dzięki głośnemu przypadkowi busiarza, który na początku maja uprowadził kontrolujące go pracownice Urzędu Skarbowego. Wówczas przeprowadziliśmy pierwsze wspólne kontrole. Teraz przeprowadzamy kolejną akcję - mówi Michał Pierzchała, naczelnik Wydziału Inspekcji Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego.

Inspektorzy wsiadają do busa jako pasażerowie i ujawniają się dopiero w trakcie jazdy. Gdy potrzebna jest interwencja, podjeżdża oznakowany samochód inspekcji transportu drogowego. Najczęściej bus już dalej nie jedzie. Kontrole dają efekty, chociaż funkcjonariusze w cywilu przyznają, że są już rozpoznawani przez kierowców.

- Niedawno wjeżdżałem do Zakopanego prywatnym samochodem i usłyszałem w CB radio, jak busiarze przekazują sobie informację, że "pan inspektor się pojawił" - śmieje się Michał Pierzchała.

Urzędnicy skarbówki kontrolują, czy przewoźnik ma zgłoszoną działalność gospodarczą i czy ewidencjonuje przychody za pomocą kasy fiskalnej. Z kolei funkcjonariusze inspekcji transportu drogowego sprawdzają licencję przewoźnika, stan techniczny samochodu, jakość paliwa, trzeźwość i stan psychofizyczny kierowcy oraz przestrzeganie przez niego przepisów ruchu drogowego. Mandaty nakładane przez urzędników skarbówki wahają się od kilkuset do 10 tys. złotych, ale te najwyższe wymagają zgromadzenia bogatego materiału dowodowego.

Inspektorzy transportu drogowego stosują dwa tryby karania. W przypadku wykroczeń nakładane są mandaty wysokości do kilkuset złotych, ale w przypadku postępowań administracyjnych kary są znacznie dotkliwsze. Za brak licencji przedsiębiorca zapłacić może 8 tys. zł, a za wykonanie przewozu niezgodnego z trasą - 3 tys. zł. Rzadko zdarza się, żeby kontrolerzy nie mieli żadnych zastrzeżeń.

- Już podczas pierwszej kontroli trafiliśmy na busiarza, który działał nielegalnie. Z naszej strony wszczęliśmy postępowanie na kwotę 10 tysięcy złotych, a do tego dochodzą jeszcze mandaty nałożone przez Urząd Skarbowy - mówi Michał Pierzchała i dodaje, że jadąc do Zakopanego, zatrzymał pełnego busa relacji Kraków - Zakopane, który jechał 140 na godzinę w terenie zabudowanym i wyprzedzał na pasach. - Okazało się, że kierowca ma już na koncie 22 punkty, a jeździ dopiero od tygodnia. Sprawę przekazałem policji.

Naczelnik Wydziału Inspekcji WITD przyznaje, że Zakopane jest miejscem specyficznym i tutejsi przewoźnicy mają "wyjątkowo luźny stosunek do przestrzegania prawa". Potwierdza to także Małgorzata Kabata-Żbik, naczelnik zakopiańskiej skarbówki. Oboje podkreślają jednak, że kontrole przynoszą skutek.

- Jeszcze pół roku temu kierowca busa wydający paragon był rzadkością, teraz jest z tym znacznie lepiej. Oczywiście, do ideału jeszcze daleko - mówi Małgorzata Kabata-Żbik.

Ostatnie działania zakopiańskiego Urzędu Skarbowego, który zaostrzył politykę wobec szarej strefy wśród prywatnych przewoźników i kwaterodawców przynoszą także inne efekty.

- W ostatnim czasie odebrałam kilkanaście telefonów z groźbami, że przestrzelą mi kolano, albo przeciągną w worku za samochodem - przyznaje naczelnik zakopiańskiej skarbówki. - Nie zgłaszałam tego na policję, bo myślę, że to efekt podwyższonego poziomu adrenaliny. Sądzę, że groźby są związane ze zmianami w funkcjonowaniu US, szczególnie referatu kontroli podatkowej. Jesteśmy bardziej dotkliwi, skończyła się bezkarność i poczucie bezpieczeństwa.

MICHAŁ M. KOWALSKI

Autor: ea