Zakon maltański dzieciom
Treść
Rozmowa z dr. KRZYSZTOFEM MOCZURADEM, szpitalnikiem Związku Polskich Kawalerów Maltańskich, inicjatorem budowy Maltańskiego Centrum Pomocy Niepełnosprawnym Dzieciom i Ich Rodzinom, które dziś w południe zostanie uroczyście przekazane społeczeństwu
- Już drugą kadencję pełni Pan funkcję szpitalnika, czyli...
- Członka zarządu odpowiadającego za pracę charytatywną i humanitarną Związku Polskich Kawalerów Maltańskich.
- Skąd Pana związek z tą elitarną organizacją, która skupia 150 osób, spośród których 86 mieszka w kraju?
- Jako prezes reaktywowanego w 1987 roku Towarzystwa Przyjaciół I Liceum im. Bartłomieja Nowodworskiego wpadłem na pomysł, by na 400-lecie "Nowodworka" zaprosić wielkiego mistrza zakonu maltańskiego; wszak Nowodworski był w XVI wieku jednym z najsłynniejszych maltańczyków. Oczywiście wiedziałem, że z powodów protokolarnych wielki mistrz nie przyjedzie. Niemniej pojawił się w liceum przedstawiciel wielkiego mistrza, hrabia Władysław Poniński. Gdy zatem w 1992 roku nasze towarzystwo ufundowało nowy sztandar liceum, z pięknym krzyżem maltańskim, znów nawiązaliśmy kontakt z maltańczykami, a konkretnie z Juliuszem hrabią Ostrowskim, ówczesnym delegatem związku na Polskę. I tak pojawili się w I LO kawalerowie maltańscy, a następnego dnia mieli swój konwent w Warszawie. Zostałem nań zaproszony jako gość i tak zacieśniały się moje kontakty ze związkiem. Rok później dostałem zaszczytną propozycję wstąpienia do zakonu. W 1997 roku, na konwencie w Krakowie, zostałem wybrany szpitalnikiem.
- A skąd pomysł budowy ośrodka rehabilitacji?
- Widziałem takie placówki m.in. w krajach skandynawskich. Funkcjonują tam znakomicie, potwierdzając, że bardzo wczesna dobra diagnostyka i dalsza rehabilitacja dzieci - fizyczna i psychiczna - połączona ze wspomożeniem rodziców daje znakomite efekty. O ile oczywiście wparcie dla rodziców nie ogranicza się jedynie do pouczenia o sposobach prowadzenia rehabilitacji dziecka, a ma na celu, mówiąc w skrócie, podniesienie ich kompetencji opiekuńczych, rehabilitacyjnych i wychowawczych.
- Wrócił Pan z taką ideą - i co?
- Szybko przekonałem się, jak taki ośrodek jest potrzebny i uzyskałem zgodę zarządu związku na jego budowę. Potrzeby dowiodły reakcje, jakie pojawiły się przy okazji emitowanych przez TVP 8 filmów o zakonie i budowie centrum. Prowadziłem już wtedy rozmowy na ten temat z Marią Orkisz, psychologiem mającym ogromne doświadczenie w tej dziedzinie. I tak powstała koncepcja ośrodka wczesnej interwencji, który zająłby się diagnozą i leczeniem dzieci z zaburzeniami psycho-ruchowymi, dotkniętymi autyzmem czy innymi dysfunkcjami. A również wspierałby rodziców. Po emisji tych filmów mój telefon domowy, którego numer podawano, dzwonił do nocy - w sumie pojawiło się około 2500 zgłoszeń. Stąd i intencja, by centrum mogło służyć tylu rodzinom rocznie. I taki też powstał dlań projekt architektoniczny, opracowany przez architekta Leszka Kalandyka, a konsultowany z psychologami Marią Orkisz i Ewą Reczek, która tym centrum będzie kierować. Tak więc obiekt był planowany pod kątem funkcji centrum - z myślą o konkretnych gabinetach dla psychopedagogów, logopedów, neurologów, pediatrów, fizykoterapeutów, z myślą o przedszkolu, sali gimnastycznej, zapleczu stołówkowym itd. Łącznie 1500 metrów kwadratowych, z czego 1100 na samą działalność prowadzoną z dziećmi i rodzicami.
- Od koncepcji do realizacji droga daleka, a jednak centrum powstało. Co było najtrudniejsze?
- Wszystko - od starań o uzyskanie działki, którą ostatecznie dostaliśmy w użytkowanie od gminy Kraków, po całą żmudną drogę załatwiania dokumentów, pozwoleń... Kto coś budował, wie, jaka to mordęga.
- A trzeba było jeszcze zebrać, bagatela, parę milionów...
- Najpierw w ogóle przekonać, że to celowe i możliwe. Nieraz słyszałem, że porywam się z motyką na słońce.
- I miał Pan chwile zwątpienia?
- Może nie zwątpienia, lecz zniechęcenia. Ale szybko przypominałem sobie ośrodki skandynawskie... Jako lekarz, choć innej specjalizacji, wiedziałem dobrze, o jaką stawkę gra się toczy.
- I pieniądze się znalazły...
- 900 tysięcy dał PFRON, podobną kwotę nasz związek, reszta to dary prywatnych sponsorów, jedna osoba dała sto tysięcy, kilka po pięćdziesiąt, były trzy koncerty maltańskie, była pani, która przekazuje od kilku lat co miesiąc po 5 złotych, inna jedną emeryturę rocznie. To były prawdziwe odruchy serca. A w decydującym momencie polski biznesmen z Francji, gdy oprowadzałem go po budowie, zadeklarował 500 tysięcy euro. I słowa dotrzymał. To znacząca kwota, przy koszcie inwestycji przekraczającym 5 milionów złotych.
- Poznamy jego nazwisko?
- Będzie na tablicy sponsorów, acz bez kwoty. Wsparła nas również Polonia z USA, w tym kapelan naszego związku o. Regis Barwig. W sumie jakieś 400-450 tysięcy.
- Ta inwestycja powstała naprawdę szybko...
- Ależ tak. 6 września 2004 roku wjechała na teren koparka, a 3 listopada wmurowaliśmy kamień węgielny w istniejącą jedną trzecią fundamentów z przyziemiem. Po dwóch latach - inauguracja. Oczywiście musimy jeszcze wyposażyć centrum, na co brakuje pieniędzy, ale i w tej mierze jestem dobrej myśli.
- Z czego Pan jest najbardziej dumny - z tego, że powstał obiekt ładny architektonicznie, że spełnia wszystkie normy Unii Europejskiej nie tylko w zakresie architektury, ale i potrzeb ośrodka dla osób niepełnosprawnych...?
- Najbardziej z tego, że się udało i że Maltańskie Centrum Pomocy Niepełnosprawnym Dzieciom i Ich Rodzinom będzie mogło im służyć. W listopadzie spotkamy się raz jeszcze podczas uroczystego poświęcenia, na które przyjadą członkowie Związku Polskich Kawalerów Maltańskich z całego świata. Będzie okazja do podziękowań wszystkim, którzy do powstania obiektu się przyczynili, także wykonawcy, czyli krakowskiemu Budopolowi, a i do wręczenia wysokich zakonnych odznaczeń.
Rozmawiał: WACŁAW KRUPIŃSKI
Zainteresowani działalnością centrum rodzice z terenu Krakowa i województwa małopolskiego mogą zgłaszać się telefonicznie - 012 424 14 40.
Wszelkie świadczenia centrum będą nieodpłatne, będzie to bowiem niepubliczny zakład opieki zdrowotnej. Z kolei przedszkole, które rozpocznie działalność od stycznia, będzie finansowane przez gminę Kraków.
Maltańskie Centrum Pomocy Niepełnosprawnym Dzieciom i Ich Rodzinom można wspomóc, dokonując wpłaty na konto:
Związek Polskich Kawalerów Maltańskich
31-128 Kraków, ul. Karmelicka 8/7
PKO BP I o/Kraków
80 1020 2892 0000 5902 0122 2520
z dopiskiem "Centrum Maltańskie"
"Nasz Dziennik" 2006-09-22
Autor: ab