Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zaczarowany lalek świat

Treść

ANTONI MLECZKO, szef artystyczny Sceny Parawan - o jej dziesięcioleciu - I doczekałeś dziesięciolecia stworzonego przez siebie Teatru Lalki i Aktora Parawan - sceny niewielkiej, o bilansie - wręcz przeciwnie. - Około 800 spektakli, dla przeszło 80 tysięcy widzów, siedemnaście premier, w tym trzy wznowienia, a teraz zapraszamy na kolejną - "Śliwiakobranie". - A największy sukces? - Odpowiem osobiście - to, że spotkałem wspaniałych młodych ludzi, którzy pokochali teatr lalek. Pokazali talent, ochotę do pracy, samozaparcie i poświęcenie, wszystko oddając najmłodszej widowni. - Ile osób wystąpiło za Parawanem? - 26, wielu to byli absolwenci prywatnej szkoły aktorskiej SPOT, potem zrobili dyplomy PWST, trafili do zawodowych teatrów. Aleksandra Maj gra w Białymstoku w Teatrze im. Węgierki, Krzysztof Prystupa - dziś w Grotesce, Jacek Joniec - w Ludowym. Oczywiście, wiele osób wybrało potem inną drogę; u nas realizowali swą pasję, ale zarabiać musieli np. jako kelnerki, barmani... - Zakładałeś przed dekadą, mając za patrona Dom Kultury "Podgórze", że Parawan przerwa tyle lat? - Moja wizja była bardziej optymistyczna - wierzyłem, że w ciągu paru lat będzie Parawan drugą, obok Groteski, sceną lalkową w Krakowie. Łódź ma trzy, Warszawa - cztery teatry lalek. Niestety... - To może teraz, przy okazji jubileuszu... - Życzyłbym tego moim koleżankom i kolegom, którzy tworzą obecny zespół Parawanu. Bycie od lata 2006 roku pod opiekuńczymi skrzydłami u pana dyrektora Andrzeja Radnieckiego z Centrum Kultury "Dworek Białoprądnicki" bardzo sobie chwalimy, ale jakże inne możliwości pracy dawałby status sceny miejskiej. Rozmawiałem o tym w przeszłości z prezydentem Majchrowskim, padały konkretne deklaracje... Wciąż działamy con amore, mając na wystawienie nowego spektaklu wciąż niewystarczające finanse. - Ile muzyki sprezentowałeś Parawanowi? - Do wszystkich premier. Podobnie jak wiele scenariuszy. Gdybyś zadzwonił do mojej żony, to byś usłyszał coś na ten temat... Cóż, jak się ma, jak ja, szajbę na punkcie teatru lalek... Zaczynałem jako kilkuletni chłopak od chodzenia z szopką w moich ukochanych Bieszczadach, potem była Państwowa Wyższa Szkoła Muzyczna w Krakowie, dzięki której spotkałem autora i reżysera Zbigniewa Poprawskiego, który zaraził mnie teatrem lalek. I do dziś jestem przekonany, że nie ma nic piękniejszego, jak teatr dla dzieci. Gdy kończy się spektakl, gdy widzę rozradowane, szczęśliwe dzieciaki, to w ogóle mnie nie interesuje, że znów pracowałem za darmo, że kosztem czasu, który mógłbym poświecić czwórce moich wnuków. Bo w Parawanie jedyne pieniądze, jakie być muszą, to na wykonanie lalek, rekwizytów, kostiumów czy elementów scenografii. - Jakich środków wymagałoby przekształcenie Parawanu w samodzielną scenę? - Kwota, jaką podałem cztery lata temu prezydentowi Majchrowskiemu, wynosiła 450 tysięcy; teraz pewnie musiałaby być trochę wyższa. Pozwoliłaby na utrzymanie sześcioosobowego zespołu artystycznego, dającego trzy premiery rocznie. No i pozostaje kwestia siedziby; w nowym Zajeździe Kościuszkowskim, jaki otrzymał i udostępnia nam Dworek Białoprądnicki, jest świetnie, ale to jednak nie jest sala na potrzeby teatru lalek. W niej nie da się, niestety, postawić dużych dekoracji. Niemożliwe jest granie na przykład kukłami. To miejsce na kameralne spektakle. - Jesteście teatrem wojażującym? - Tak, choć przyznam się, że zdecydowanie wolę przyjmować widzów u nas. Mali odbiorcy niech się uczą, że do teatru się idzie, że to jest coś szczególnego. Jakaż może być magia teatru w szkolnej sali gimnastycznej? Żebyż tak chciały zrozumieć to nauczycielki, dyrekcje szkół... Cóż, łatwiej wpuścić do szkoły grasujących po kraju chałturników. Przecież my moglibyśmy grać codziennie, a nie tylko w niedzielne południa. W 2000 roku dotarliśmy do Chicago, dając pięć spektakli przy widowni powyżej 800 osób. Ludzie, bynajmniej nie dzieci, płakali, jak zobaczyli smoka wawelskiego, króla Kraka... Dwa lata później byliśmy też we Francji, m.in. w Paryżu. - Najnowsza premiera - "Śliwiakobranie"... - Czekała od lat, miałem gotowy scenariusz i piosenki. Postanowiłem wreszcie go zrealizować, czego jako reżyser podjął się Rafał Jędrzejczyk. Tadeusz Śliwiak to był cudowny poeta i człowiek; żal, że jego twórczość idzie w zapomnienie. - Zapraszacie na spektakl w tę niedzielę w południe, a plany dalsze? - Najbliższe to bajka Jana Brzechwy "Panieneczka z pudełeczka" i "Krzesiwo" Andersena, a w ogóle to mam jeszcze 11 gotowych spektakli - scenariusze, muzykę, projekty scenografii. Będę miał co zostawić mojemu następcy. - Zamierzasz się wycofać?! - Myślę o tym, acz jeszcze bardziej zastanawiam się, jak przekonać stosownych decydentów, by za Parawanem dostrzegli inicjatywę, którą warto zachować dla dzieci, by te za Parawanem mogły odnajdywać "Zaczarowany lalek świat", o czym opowiadał wystawiony w 1998 roku nasz drugi spektakl. Chciałbym wierzyć, że w sobotę przy okazji jubileuszu będzie okazja o tym porozmawiać. Rozmawiał: WACŁAW KRUPIŃSKI Więcej o teatrze: www.parawan.art.pl, dworek@krakow.pl/parawan, tel.(012) 420-49-50. "Dziennik Polski" 2007-12-07

Autor: wa