Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zabrakło prokuratorów

Treść

Dużą ilością spraw i brakami kadrowymi tłumaczy niepowołanie specjalnej grupy śledczych w sprawie porwania i śmierci Krzysztofa Olewnika prokurator Małgorzata Dukiewicz. Nadzorowała ona śledztwo po przeniesieniu go do Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

- Ze względu na trudną sytuację kadrową i znaczne obciążenie sprawami nie było szansy na stworzenie grupy prokuratorów ani możliwości, by jeden prowadził tylko tę sprawę - zeznała przed sejmową komisją śledczą Małgorzata Dukiewicz. Powiedziała, że każdy z prokuratorów miał po 7-8 dużych spraw, a do przełożonych docierały sygnały o problemach kadrowych.
Posłowie pytali prokurator o powody powierzenia sprawy Olewnika prokuratorowi Robertowi Skawińskiemu i czy posiadał on potrzebne ku temu doświadczenie. - Przypuszczalnie dlatego, że miał najmniejszą ilość spraw w prowadzeniu - odpowiedziała Dukiewicz. Dodała, że miał doświadczenie, "bo prowadził kryminalne sprawy". Rozważano także powierzenie sprawy Krzysztofa Olewnika prokurator Elżbiecie Gielo, która awansowała do prokuratury apelacyjnej.
Na część pytań członków komisji prokurator odpowiadała, że nie wie albo nie pamięta. Przyznała, że w sprawie Olewnika badano różne wątki i sygnały, ale "co do szczegółów nie jest w stanie się wypowiedzieć". - Miałam ok. 300 spraw, nie mogłam czytać wszystkiego. Musiałam opierać się na tym, co przekazywali mi referenci - tłumaczyła się Dukiewicz. - Za podejmowane czynności, analizę bieżącego materiału odpowiada referent - przekonywała. Pytana, ile z tych spraw "dotyczyło ludzkiego życia", przyznała, że tylko jedna. Prokurator Dukiewicz nie przypomina sobie, żeby ktoś zwracał się do niej z interwencją w sprawie Olewnika. - Nie miałam odczucia, żeby sprawą interesował się ktoś nieuprawniony - powiedziała.
Przed komisją zeznawał także były szef Prokuratury Rejonowej w Sierpcu Andrzej Jabłoński, jednostki prowadzącej śledztwo przed przekazaniem go do Warszawy. Prokurator podkreślił, że nie docierały do niego żadne niepokojące sygnały od prokuratorów prowadzących postępowanie. Mówił, że nie otrzymywał sygnałów, żeby policja źle wykonywała swoje czynności. - Kwestii, w których byłyby wymagane moje interwencje, nie było - mówił prokurator. Pytany przez posłów, czy faktycznie posiadał małą wiedzę o śledztwie, Jabłoński tłumaczył się, iż to nie była mała wiedza, ponieważ tak funkcjonował wówczas nadzór.
Komisja postanowiła rozszerzyć listę świadków o kolejnych policjantów i prokuratorów oraz najbliższych Krzysztofa Olewnika.
Zenon Baranowski
"Nasz Dziennik" 2009-07-18

Autor: wa