Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Za zbiegiem... biegiem

Treść

"W odpowiedzi na pytania Pani Redaktor dotyczące 'kryzysu w policji' uprzejmie informuję, że ograniczenia budżetowe w Policji mają charakter inwestycyjny i nie obejmują wydatków, które bezpośrednio przekładają się na zdolności operacyjne formacji. Tym samym oszczędności w resorcie spraw wewnętrznych nie będą skutkowały m.in. zmniejszeniem liczby patroli na ulicach (...). Pragnę jednocześnie podkreślić, że nie zabraknie środków finansowych na uposażenia dla funkcjonariuszy, w tym na podwyżki uposażeń oraz zakup paliwa do samochodów służbowych" - zapewnia rzecznik prasowy MSWiA Wioletta Paprocka. Gdyby tylko policjanci byli równie dobrej myśli. Pieniędzy już brakuje. Na tonery, drukarki, papier, żarówki. Nawet na paliwo do radiowozów. W niektórych jednostkach funkcjonariusze otrzymali wprost wytyczne, ile kilometrów może dziennie przejechać jedno auto.

- Budżet policji województwa śląskiego w stosunku do wydatków, jakie ponieśliśmy w ubiegłym roku, został zmniejszony o 5,6 procent, ale średnia krajowa to jest 10 procent - ze stoickim spokojem mówi podinspektor Andrzej Gąska, rzecznik prasowy śląskiej policji, drugiego co do wielkości garnizonu w Polsce.
- Pod koniec lutego komendant wojewódzki wysłał informacje do wszystkich komendantów miejskich i powiatowych, ile mamy na ten czas pieniędzy. Dla ułatwienia przeliczono ilość paliwa na ilość kilometrów możliwych do przejechania przez cały sprzęt transportowy danej jednostki - przyznaje rzecznik Gąska. I zapewnia, że w sytuacjach, w których chodzi o zagrożenie zdrowia lub życia, żadne limity nie obowiązują. Na nowe inwestycje policji nie stać. - Są to sprawy wysoko kosztochłonne, a na to w budżecie w obecnym kształcie nie mamy pieniędzy - słyszymy w Katowicach. Podobnie w Małopolsce. - Trzeba oszczędzać, to fakt, i rzeczywiście szukamy oszczędności wszędzie, gdzie się tylko da - informuje Komenda Wojewódzka w Krakowie.
Po cichu policjanci jednak narzekają na potęgę. - Może spełnić się najczarniejszy scenariusz. Radiowozy na wodę jeździć nie będą, a fakty są takie, że na koniec marca wykorzystaliśmy już 90 proc. środków finansowych przeznaczonych na paliwo - powiedział nam Janusz Łabuz, przewodniczący małopolskiego NSZZ Policjantów. - Zazwyczaj na paliwo przeznaczano rocznie ponad 10 mln zł, w tym roku jest to niespełna 3 mln zł - wyjaśnia. Przykładowo, Komenda Powiatowa w Wieliczce otrzymała na paliwo 120 tys. zł wobec 300 tys. w 2008 roku. - Nie możemy myśleć o tym, że tych pieniędzy zabraknie, bo przecież ludzi trzeba ratować - deklarują policjanci.
Takiego niedoboru pieniędzy najstarsi policjanci nie pamiętają. - Obyśmy nie musieli wykręcać żarówek - obawiają się funkcjonariusze. Komendanci poszczególnych jednostek są zmuszani do drastycznych oszczędności dosłownie na wszystkim. Jak dowiedzieliśmy się w Zarządzie Głównym NSZZ Policjantów, podczas ostatniej odprawy kadry kierowniczej w Legionowie zastępca komendanta głównego ds. logistyki przedstawił program oszczędności, a co za tym idzie - zmiany budżetów wszystkich jednostek. - Ten plan oszczędnościowy to po prostu tragedia i jeżeli zostanie rzeczywiście wdrożony, to całą formację czeka paraliż - mówi Antoni Duda, przewodniczący Zarządu Głównego NSZZ Policjantów.
Komendanci poszczególnych jednostek terytorialnych próbują rozwiązywać te problemy w różny sposób. - Pojawiają się np. takie pomysły, żeby policjanci nie otrzymywali diet w czasie podróży służbowych. Wychodzi na to, że policjanci będą kredytować instytucję - wskazuje Antoni Duda.
Źle jest w województwie kujawsko-pomorskim, gdzie środków jest mniej o jedną trzecią. - Cięcia powodują, że zaczyna brakować praktycznie wszystkiego - przyznaje Jarosław Hermański, przewodniczący NSZZ Policjantów w tym regionie. - Oby nie doszło do tego, że zdarzy się jakaś tragedia, a policjanci tam nie dotrą, bo nie będą mieli za co. Wtedy nikt nie będzie o nic pytał decydentów na górze, którzy odcięli pieniądze, tylko będzie się oskarżać policjantów - dodaje. Jego zdaniem, są podstawy do obaw o pogorszenie się stanu bezpieczeństwa w państwie.
Limitowanie radiowozom paliwa to kuriozum. - Budżet został podzielony przez liczbę radiowozów, więc np. na Pomorzu na statystyczny radiowóz przypada 10 km dziennie - informuje Antoni Duda. - Przy tym budżecie, który jest przeznaczony na eksploatacje pojazdów, na przełomie maja i czerwca tych pieniędzy zabraknie - prognozuje. I co wtedy? - Pewnie przez miesiąc będziemy jeździć na kredyt, a potem nie wiadomo, co będzie - mówi.
- Jeśli mają być realne zapewnienia ministra czy komendanta głównego policji, że będzie ona funkcjonować i będzie jeździć na interwencje, to musi być jakiś ogólnopolski program oszczędności, ale dobrze koordynowany i racjonalny. Natomiast to się generalnie sprowadza do pogorszenia stanu bezpieczeństwa, bo przecież pieszymi patrolami policja w XXI wieku nie załatwi wszystkiego. A rowerów służbowych też nie mamy - ironizuje przewodniczący Duda.
Z kolei w Podlaskiem policjantom, którzy muszą dojeżdżać na służbę, wstrzymano zwrot kosztów. Wstrzymano też tzw. remontówkę - świadczenie gwarantujące policjantom, że nie pogorszy się standard ich mieszkania, a także dodatek do wypoczynku. Nie są wypłacane świadczenia związane z delegacjami. Jak się dowiedzieliśmy, w Zambrowie kontrolerom z drogówki komendant kazał jeździć tylko trzy kilometry w ciągu dnia służby. Te ograniczenia nie dotknęły wydziałów kryminalnych. - Trudno pomyśleć, żeby chłopcy z kryminalnego czy z dochodzeniówki nie pojechali na zdarzenie związane z zabójstwem, włamaniem itd. Nikt by sobie nie pozwolił na oszczędności na tego rodzaju wyjazdach. Natomiast już w procesie dochodzeniowym, dowodowym prawdopodobnie cięcia są takie same, czyli np. nie korzystamy z poczty, a policjant zawsze zaniesie czy po drodze zawiezie. Są olbrzymie ograniczenia. Ale jak komendanci powiatowi jadą na odprawy do komendanta wojewódzkiego, to jakoś tych oszczędności nie widzą, żaden z nich nie jedzie ani pociągiem, ani autobusem. Oszczędza się przede wszystkim na służbie, na policjantach. Jest coraz więcej pieszych patroli, bo zelówki policjanta są jego prywatną sprawą i zawsze mniej kosztują niż radiowóz, opony i paliwo - mówi funkcjonariusz z Podlaskiego, zastrzegając anonimowość.
Na Śląsku pieniędzy nie brakuje tylko na uposażenia funkcjonariuszy. - Nie będę ukrywał, że jest limit kilometrów na radiowóz we wszystkich jednostkach organizacyjnych śląskiego garnizonu, a więc zarówno w drogówce, w konwojówce, jak i w prewencji. Nie wiem, czy nawet jedna trzecia środków na paliwo z ubiegłego roku jest dla nich przewidziana. A przecież prewencja siłą rzeczy musi być mobilna, ponieważ działa właściwie na terenie całego województwa, biorąc udział w zabezpieczaniu różnych imprez sportowych. Zbliża się sezon ligowy, meczów coraz więcej, zatem nie mam zielonego pojęcia, jak oni sobie poradzą - mówi Roman Wierzbicki, przewodniczący NSZZ Policjantów na Śląsku. I przewiduje, że skoro pojazdów będzie de facto mniej, wydłuży się czas reakcji na zgłoszenie.
Z dokumentów wynika, że pojazdy KWP Katowice w ubiegłym roku przejechały 2 mln 691 tys. km, natomiast w tym roku mogą przejechać 445 tys. 547 kilometrów. A aglomeracja śląska jest bardzo rozległa i w wielu miastach między najbardziej odległymi dzielnicami jest ponad 20 kilometrów. Tak zwana konwojówka, która zabezpiecza potrzeby prokuratur i sądów, przejechała w 2008 r. 1 mln 30 tys. 620 kilometrów. W tym roku może to być zaledwie 172 tys. 672 km, co daje na jeden pojazd (a jest ich 44 w konwoju w Katowicach) 392 km miesięcznie, czyli 13 km dziennie. - A my tu konwojujemy między aresztami, np. z Raciborza do Sosnowca (ok. 85 km), więc można zużyć miesięczny limit w ciągu jednego dnia - mówi Wierzbicki. Oddział prewencji zamiast 1 mln 600 tys. km, w tym roku może przejechać 266 tys. km - miesięcznie pojazd może więc pokonać zaledwie 204 kilometry. - Jeśli chodzi o policjantów na służbie, jeden radiowóz w Katowicach może przejechać 21,4 km dziennie. Jeszcze krótszy dystans ma do swojej dyspozycji Komenda Miejska Policji w Zabrzu - zaledwie 17 km, czyli mniej, niż wynosi w jedną stronę odległość między dwoma krańcami tego miasta.
Policjanci z Zabrza nie chcą siać paniki wśród mieszkańców. - Na interwencje przyjeżdżamy, ale nastroje wśród policjantów nie są najciekawsze. Gdyby nie pomoc ze strony miasta Zabrza, byłoby fatalnie - mówi jeden z funkcjonariuszy. - Najdziwniejsze jest to, że chociaż jest kryzys i sytuacja robi się coraz bardziej dramatyczna, to nam się przykręca śrubę i komputerowo monitoruje czas dotarcia do klienta, szybkość naszej reakcji. Na razie dajemy radę, ale jak przyjdzie lato i wzrośnie ilość interwencji, to nie mam pojęcia, co będzie - dodaje.
Problemy z limitowaniem liczby kilometrów nie ominęły także Pomorskiego, ale Józef Partyka, przewodniczący NSZZ Policjantów w tym regionie, zapewnia, że policjanci nadal normalnie pracują. - Wprowadzane są ograniczenia, żeby nie nadużywać jazdy samochodem z uwagi na to, iż nie ma tego paliwa. Na interwencje policjanci jeżdżą i pewnie będą jeździć, tak samo przekonwojują zatrzymanego. Ale to nie zmienia faktu, że to nie jest normalne funkcjonowanie - dodaje. Kiedy radiowóz przekroczy dzienny limit, np. 20-30 km, to policjanci muszą szczegółowo wyjaśniać na piśmie, dlaczego tak się stało, np. że zostali skierowani na interwencję przez oficera dyżurnego.
Wśród policjantów krążą informacje o projekcie rozporządzenia MSWiA, zgodnie z którym policjanci wyjeżdżający na szkolenia część kosztów (np. wyżywienie) mają pokrywać sami.
- Niedawno było posiedzenie zarządu i komendant wojewódzki powiedział, że nie mamy żadnych ograniczeń w paliwie - mówi Adam Chyliński, przewodniczący NSZZ Policjantów w Lubelskiem. - Na razie mamy na paliwo, mamy pieniądze na płace, nie ma zagrożenia nawet na czerwiec, że nam zabraknie. Ale prawda jest taka, że nie mamy w pełni zabezpieczenia na takie środki, jakie były przewidywane w ustawie budżetowej. I chociaż w tej chwili nie ma zagrożenia co do paliwa i płatności uposażenia policjanta, to są zagrożenia co do płatności świadczeń pozapodstawowych policjantów, no i praktycznie zrezygnowaliśmy z remontów i inwestycji bieżących - podsumowuje.
W Wielkopolsce funkcjonariuszom wypłaca się jeszcze dodatkowe świadczenia, takie jak "remontówka". Komendant wojewódzki wycofał się z wprowadzonych limitów na paliwo. - W stosunku do planu budżetowego, jaki nam przyznano, komendant wojewódzki musi zaoszczędzić środki na poziomie 30 mln zł, przy dodatkowym corocznym niedoszacowaniu budżetu ok. 30 mln, także w budżecie wielkopolskiej policji brakuje blisko 60 mln zł, więc oszczędza się na wszystkim - i na prądzie, i na wodzie, i na innych mediach. Brakuje też środków na materiały biurowe i na odczynniki dla techników kryminalistycznych. Praktycznie nie ma pozycji, w której by nie wprowadzono programu oszczędnościowego - informuje Andrzej Szary, przewodniczący NSZZ Policjantów w Wielkopolsce.
Jarosław Hermański z Kujawsko-Pomorskiego przypomina, że trudności finansowe policji nie zaczęły się w tym roku, są wypadkową działań rządzących już od dłuższego czasu. - Policji tych pieniędzy nie obcina się od dziś! Nikt nie mówi o tym, że w 2007 r. zabrano nam 300 mln zł, że w 2008 r. zabrano jeszcze 550 mln, a teraz kolejne 802 miliony. Nie da się funkcjonować, kiedy nakłady - zamiast się zwiększać - stale są obcinane - dodaje.
Maria S. Jasita
"Nasz Dziennik" 2009-04-11

Autor: wa