Z przeszkodami
Treść
W sierpniu weszły w życie przepisy dotyczące zaliczek alimentacyjnych przyznawanych dla osób samotnie wychowujących dzieci. We wrześniu gminy powinny rozpocząć wypłacanie pieniędzy. Tymczasem do dziś wielu rodziców nie otrzymało nawet decyzji o przyznaniu zaliczek.
Zaliczki mają wspomóc rodziny do czasu wyegzekwowania przez komornika alimentów od rodzica, uchylającego się od obowiązku łożenia na potomstwo.
Ustawa o postępowaniu wobec dłużników alimentacyjnych i zaliczce alimentacyjnej została uchwalona w kwietniu br. Jest to kolejny pomysł na łatanie dziur, jakie powstały po zlikwidowaniu Funduszu Alimentacyjnego. Samotne matki, które wcześniej otrzymywały pieniądze z funduszu w sytuacji, gdy egzekucja komornicza była bezskuteczna, teraz zostały tej możliwości pozbawione. Zaliczka ma za zadanie zastąpić wypłatę z funduszu. Już z założenia jest jednak niższa - tam świadczenie wynosiło średnio 225 zł, zaliczka to 170 zł na dziecko. Są też inne utrudnienia.
- Zaległość w płaceniu alimentów musi być trzymiesięczna, by kobieta mogła ubiegać się o zaliczkę - mówi Anna Nosek z Centrum Praw Kobiet, która wspomaga działania Stowarzyszenia na rzecz Praw Odpowiedzialnych Rodziców. - A to oznacza, że przez trzy miesiące kobieta czeka na jakiekolwiek pieniądze, wspomagana jedynie zasiłkami. Przy kilkorgu dzieciach sytuacja może być dramatyczna.
- Poza tym wypłaty zaliczek mają być waloryzowane raz na 3 miesiące - dodaje Anna Nosek. - Jeśli więc dłużnik w którymś miesiącu postanowi wpłacić a konto alimentów np. 30 albo 50 złotych, zaliczka wypłacana kobiecie przez następne trzy miesiące będzie pomniejszona o tę kwotę - choćby wpłata była jednorazowa.
Anna Nosek dodaje, że zmienił się także sposób zasądzania alimentów. Dziś kobieta musi posiadać prawomocny wyrok alimentacyjny. Nawet ugoda między stronami nie daje prawa do świadczenia. Musi być wyrok, a to znaczy, że całą drogę ubiegania się o świadczenie trzeba zacząć od sądu.
Mimo zmian, nadal pozostaje nierozwiązana kwestia ściągania należności od dłużników. Dziś komornik, tak samo jak wcześniej, gdy istniał Fundusz Alimentacyjny, najczęściej jest bezradny wobec osób uchylających się od płacenia.
- Ale teraz więcej możemy, bo ustawa zaostrzyła postępowanie wobec dłużnika - tłumaczy komornik Jakub Szynalik, przewodniczący Rady Izby Komorniczej w Krakowie. - Organ właściwy dla wierzyciela, wypłacający zaliczkę alimentacyjną - to znaczy wójt, burmistrz lub prezydent miasta (odpowiednio do miejsca zamieszkania wierzyciela) - po zawiadomieniu przez komornika o bezskuteczności działań ma prawo zlecić pracownikom socjalnym ośrodków pomocy społecznej dochodzenie. Może następnie skierować takiego delikwenta do prac interwencyjnych na rzecz gminy albo przez urząd pracy przymusić go do szkolenia - w celu zdobycia zawodu. Może również zatrzymać mu prawo jazdy, co ma sens tylko wtedy, gdy dłużnik jest majętny lub żyje z pracy za kierownicą. Niestety, tacy ludzie zazwyczaj płacą alimenty. W ostateczności można obciążyć rodziców uporczywie uchylającego się od płacenia dłużnika, można też wystąpić wobec niego na drogę prawną.
Jakub Szynalik uważa, że zmiany idą w dobrym kierunku, ale wszystkie wyżej wymienione środki możliwe do zastosowania wobec dłużników wciąż są za słabe.
- Póki nie zmniejszy się strukturalne bezrobocie, nie ma szans na większą skuteczność komorników w ściąganiu alimentów - tłumaczy. - Bo co z tego, że burmistrz może przymusić delikwenta do pracy lub zdobycia nowego zawodu, jeśli nie ma dla niego miejsca pracy. W skali kraju problem dotyczy około 500 tysięcy osób, od których nie sposób wyegzekwować alimentów.
Zdaniem komornika pomysł zaliczek jest jednak dobry, bo najpierw samotne matki dostają pieniądze, a dopiero potem ściga się dłużnika.
Zaliczka alimentacyjna przyznawana jest w sytuacji, jeśli dochód netto na osobę w rodzinie nie przekracza 583 zł. Jej wysokość zależy od liczby uprawnionych dzieci.
Jeśli jest ich nie więcej niż dwoje, każde otrzyma 170 zł (lub 250 zł, jeśli jest niepełnosprawne). Gdy do zaliczki uprawnionych jest więcej niż dwoje dzieci, każde dostanie 120 zł (lub 170 zł niepełnosprawne).
Wysokość zaliczki wzrasta w przypadku rodzin najuboższych, czyli takich, gdzie dochód netto na członka rodziny nie przekracza 291,50 zł. Przy dwójce dzieci przysługuje 300 zł na każde lub 380 zł na dziecko niepełnosprawne. Jeśli w rodzinie jest więcej niż dwoje dzieci - 250 zł na dziecko lub 300 zł na dziecko niepełnosprawne.
Do zaliczki uprawnione są dzieci z rodzin niepełnych, które nie ukończyły 18. roku życia, oraz uczący się w szkole bądź w szkole wyższej - do ukończenia 24. roku życia. Zaliczkę otrzymują także osoby będące sierotami naturalnymi i społecznymi, jeżeli alimenty zostały im zasądzone przed ukończeniem pełnoletności.
Jak będzie funkcjonował w praktyce nowy system zaliczek alimentacyjnych i związane z nim, szersze uprawnienia do ścigania dłużników, nie wiadomo. Przepisy weszły w życie zaledwie w sierpniu. Na razie system kuleje. Samotne matki, oczekujące na wypłatę zaliczek, w większości przypadków dotąd nie otrzymały ani grosza. Jakub Szynalik uspokaja, że wszystko zostanie wyrównane i cała należność trafi w końcu do rodzin, którym alimenty się należą. Anna Nosek z kolei podkreśla, że przez te miesiące opóźnień wypłaty kobiety z dziećmi muszą mieć pieniądze na utrzymanie. Nie mówiąc już o tym, że kwota 170 zł zaliczki jest tak niewielka, że trudno sobie wyobrazić, jak samotne matki wiążą koniec z końcem. (E)
"Dziennik Polski" 2005-10-19
Autor: ab