Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Z obojętności w amok

Treść

Sześciometrowy pomnik „wdzięczności Armii Czerwonej” nie tylko straszył swoim wyglądem, ale też zagrażał bezpieczeństwu (FOT. MIASTO.LIMANOWA.PL)
Histeryczna reakcja strony rosyjskiej na usunięcie pomnika Armii Czerwonej w Limanowej nie ma podstaw

Do czasu usunięcia mocno zniszczonego limanowskiego pomnika „wdzięczności Armii Czerwonej” Rosjanie w ogóle się nim nie interesowali, a zapytania dotyczące jego likwidacji kwitowali dyplomatycznym milczeniem. Kiedy jednak władze Limanowej usunęły w ubiegłym miesiącu monument, rosyjskie MSZ wydało oświadczenie, oburzając się na samowolne działanie strony polskiej i łamanie umowy polsko-rosyjskiej o miejscach pamięci. Rosjanie oskarżyli stronę polską o wszczynanie wojny pomnikowej, wandalizm, a nawet świętokradztwo.

Adam Siwek, naczelnik Wydziału Krajowego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, uważa, że reakcja strony rosyjskiej jest mocno przesadzona. Bo przez blisko dwa lata Rosjanie nie przejawiali żadnego zainteresowania pomysłem usunięcia reliktu przeszłości z Limanowej.

– W lutym 2012 roku wystąpiliśmy do strony rosyjskiej, informując o planach władz samorządowych związanych z rozbiórką tego pomnika. Przez parę miesięcy, co charakterystyczne w kontaktach ze stroną rosyjską, nie było odpowiedzi – mówi Siwek. Po upływie pół roku, we wrześniu 2012 roku, Rada wystosowała kolejne pismo do Rosjan, ale i na nie do dziś nie uzyskała odpowiedzi.

W ocenie Adama Siwka, to pokazuje, że władze samorządowe cierpliwie czekały na opinię strony rosyjskiej. Jak zaznacza, wszelkie działania związane z limanowskim pomnikiem miały od samego początku poparcie Rady. Po długim oczekiwaniu na odpowiedź uznano, że Rosjan pomnik nie interesuje, skoro nie korzystają z możliwości zajęcia stanowiska czy oprotestowania zamierzeń. To skłoniło władze Limanowej do realizacji planów. I… sprowokowało stronę rosyjską do gwałtownych wystąpień. Do tego niezrozumiałych, bo nie dość, że pomnikiem nikt się nie zainteresował, to był to tylko symbol niezwiązany z żadnym pochówkiem czerwonoarmistów.

– Kuriozalnie brzmią pokrzykiwania o świętokradztwie i naruszeniu godności poległych żołnierzy. To był obiekt symboliczny. Poza tym od wielu lat był już to destrukt pozbawiony jakichkolwiek elementów upamiętniających. Tkwił tak przez lata i nie budził zainteresowania – zauważa Adam Siwek.

W ocenie dr. Jerzego Bukowskiego, rzecznika Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, postawa Rosjan w sprawie limanowskiego pomnika wymaga zdecydowanej reakcji polskiej dyplomacji. Pytane o sprawę MSZ odsyła do ROPWiM.

– Rozumiałbym Rosjan, że tak bronią swojego, ale to nie jest ich. Przecież Federacja Rosyjska wielokrotnie odżegnywała się od tradycji państwa totalitarnego i oburzanie się w tej sprawie jest niezrozumiałe. Chyba że postawimy sprawę jasno i skoro FR chce utrzymywać, że czerwonoarmiści byli wyzwolicielami, to niech też przyzna się do tradycji sowieckich – zaznacza Bukowski.

Jak stwierdza, opór Rosjan może wynikać z tego, że przez wiele lat pomniki „wyzwolicieli” bezpiecznie stały w polskiej przestrzeni publicznej, a w ostatnim czasie proces ich usuwania przyspieszył. W ocenie naszego rozmówcy, ta sytuacja wskazuje, jak bardzo potrzebne jest przyjęcie ustawy dekomunizującej przestrzeń publiczną. Wówczas kwestia sprzątania posowieckich pomników nie zależałaby już od odwagi samorządów, ale była działaniem z pełnym poparciem państwa.

Umowa bubel

Przypadek Limanowej wskazuje na mankamenty umowy polsko-rosyjskiej, która nie określa żadnych terminów w obligatoryjnych konsultacjach dotyczących m.in. przenoszenia pomników. To powoduje, że można tu liczyć tylko na przyzwoite zachowanie stron w relacjach partnerskich. Na odpowiedzi zwykle strona polska czeka po kilka miesięcy, a przy braku reakcji ponawia zapytania. Taki model współpracy mocno utrudnia działania.

Jak zaznacza Adam Siwek, problem ten był wielokrotnie sygnalizowany. Wskazywano, że umowa wymaga renegocjacji właśnie w zakresie pomników. Bo opieka nad grobami, cmentarzami wojennymi prowadzona jest wzorcowo. – Strona polska na swój koszt przeprowadza ekshumacje, finansuje pogrzeby obecnie odnajdywanych szczątków żołnierzy Armii Czerwonej, finansuje bieżące utrzymanie i remonty tych cmentarzy. W tym zakresie z pewnością nie można nam nic zarzucić – podkreśla naczelnik.

O zmiany raczej będzie trudno, bo jak wskazało MSZ, umowa ma charakter międzyrządowy i dotyczy działań kilku resortów. – Ewentualna renegocjacja wymagałaby uzgodnień międzyresortowych, a nie tylko opinii MSZ. Inicjatywa w tej sprawie powinna wyjść z Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, a ponadto musiałoby zostać spełnione kryterium gotowości strony rosyjskiej do renegocjacji umowy – twierdzi resort.

Sześciometrowy pomnik „wdzię- czności Armii Czerwonej” w Limanowej powstał w latach 60. – najpierw stanął na rynku, później trafił do parku miejskiego. Tam przez lata popadał w ruinę. W ocenie władz samorządowych, monument nie tylko straszył swoim wyglądem, ale też zagrażał bezpieczeństwu. Stąd postanowiono o jego rozbiórce. Procedura ruszyła pod koniec 2011 roku. Pomnik został rozebrany w czerwcu br.

Marcin Austyn
Nasz Dziennik, 18 lipca 2014

Autor: mj