Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wykuwanie "kompromisu"

Treść

Artur Kowalski


W rządzącej koalicji kryzys, grozi jej rozpad, mogą być wcześniejsze wybory - grzmią wszystkie media. A to w konsekwencji budzącej olbrzymi opór społeczny koncepcji Donalda Tuska o podwyższeniu wieku emerytalnego do 67 lat. Dla PSL kwestia postawienia się PO w tej nieoczekiwanej przez społeczeństwo reformie to sprawa przetrwania tej partii. Na odgrywanym teatrzyku może zyskać również Platforma, która z własnym koalicjantem dyskutuje jak z opozycją. Dzięki temu ze zdaniem faktycznej opozycji łatwiej jest się nie liczyć.
O dojściu do "wspólnych rozwiązań" w kwestii forsowanej przez premiera Donalda Tuska reformy emerytalnej rozmawiali wczoraj szefowie koalicyjnych klubów parlamentarnych: Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. A wobec braku we wtorek porozumienia koalicji w kwestii rządowego projektu dotyczącego podniesienia wieku emerytalnego do 67 lat zarząd krajowy PO spotkał się w sprawie "budowania większości parlamentarnej" w celu przeprowadzenia reformy. Przewodniczący klubów obu partii wyrażali wczoraj chęć "dalszego trwania koalicji". - Będziemy szukali wsparcia w Sejmie dla naszego projektu, czyli tej większości sejmowej, z każdym ugrupowaniem, które będzie rozumiało wagę tej reformy i będzie ją popierało w tym wymiarze, w jakim my o tym mówimy, a więc także z pewnymi kompromisami, które wynikały z konsultacji społecznych i rozmowy z naszym koalicjantem - mówił przewodniczący klubu PO Rafał Grupiński. Szef klubu ludowców Jan Bury podkreślał z kolei, że "możliwość porozumienia ciągle istnieje". - To jest ich decyzja, co zamierzają zrobić, czy widzą możliwość kompromisu, która jest, moim zdaniem, zarysowana po obu stronach, czy też mają inny plan rozmawiania. To jest decyzja suwerenna kolegów z Platformy - dodał Bury.

Większość, czyli kto?
Rafał Grupiński poinformował, że Zarząd Krajowy Platformy Obywatelskiej upoważnił wczoraj szefa PO, premiera Donalda Tuska do przeprowadzenia rozmów z innymi klubami parlamentarnymi w sprawie zbudowania większości w Sejmie w celu przeprowadzenia inicjatywy podniesienia wieku emerytalnego. Zaznaczył jednak, że Platforma będzie nadal przekonywać ludowców do projektu ustawy emerytalnej, który w swoim resorcie przygotowywał polityk PSL, minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz. - Reforma emerytalna jest reformą niezwykle ważną z punktu widzenia przyszłości Polski. Jest reformą, od której zależy los emerytur nadchodzących pokoleń. W tej sprawie jesteśmy zdeterminowani, żeby tę reformę przeprowadzić. Dlatego będziemy przekonywać naszego koalicjanta, Polskie Stronnictwo Ludowe, do poparcia rządowego projektu. Będziemy w tej sprawie zawsze otwarci na odpowiedni kompromis - dodał Grupiński. Lider ludowców, wicepremier Waldemar Pawlak stwierdził, że "z dobrą wolą" przyjmuje deklaracje zarządu Platformy - zarówno tę upoważniającą premiera Tuska do rozmów z innymi klubami, jak i tę o dalszym przekonywaniu PSL. - To są deklaracje, które budują przestrzeń do debaty o znalezieniu dobrych rozwiązań dotyczących sprawy bardzo ważnej dla każdego z nas, systemu emerytur - skwitował wicepremier Pawlak.


Koalicja zespawana
Ledwie przed miesiącem premier Donald Tusk po spotkaniu z wicepremierem Waldemarem Pawlakiem przekonywał, iż obaj rządowi koalicjanci: Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe, są "przyspawani do siebie na wieki wieków". Od tamtego czasu nic się nie zmieniło. Oprócz tego, że w medialnych przekazach silniej zaczęły funkcjonować hasła o ewentualnych wcześniejszych wyborach czy możliwym rozpadzie koalicji. Tak naprawdę to ani Platformie Obywatelskiej, ani ludowcom nie zależy na wcześniejszym poddaniu się weryfikacji wyborców. Nie po to bowiem premier Donald Tusk zaraz po wyborach rozpoczął forsowanie podwyżki wieku emerytalnego - które społeczeństwu ma prawo się nie podobać - by już za parę miesięcy wyborcy, mający jeszcze w pamięci "krzywdę" wyrządzaną im przez Tuska, Platformę za to rozliczali. Dodatkowo formacja premiera poniosła i wciąż ponosi stratę popularności wśród swojego żelaznego elektoratu w wyniku działań związanych z akceptacją rządu - później wycofaną - dla przyjęcia umowy ACTA. Ludowców czekają natomiast za kilka miesięcy wybory szefa partii. A trudno byłoby liczyć Waldemarowi Pawlakowi na poparcie działaczy PSL, którzy musieli zrezygnować z zajmowania intratnych posad otrzymanych z tytułu uczestnictwa w koalicji rządowej, tylko dlatego że Pawlak nie porozumiał się z Tuskiem i miał kaprys wyjścia z koalicji.
Zarówno politycy PO, jak i PSL zdają sobie też sprawę, że na bardziej stabilnego partnera koalicyjnego, niż są jedni dla drugich, liczyć nie mogą. Dla Polskiego Stronnictwa Ludowego wyrażenie sprzeciwu wobec budzącego opór społeczny pomysłu premiera Tuska o wydłużeniu wieku emerytalnego do 67 lat jest jednak być albo nie być dla tej partii. I jest ostatnią deską ratunku przed utratą wyborców jako rachunku wystawionego ludowcom za autoryzowanie decyzji rządu Tuska. PSL manewr z byciem zarazem i w rządzie, i w opozycji przetestowało już zresztą w czasie swojego uczestnictwa w rządach SLD.

W butach opozycji
Na koalicyjnych sporach zyskać może również Platforma Obywatelska. Relacjonowana przez największe media polityczna debata wokół budzącej sprzeciw społeczny fundowanej nam przez Donalda Tuska reformy emerytalnej koncentruje się bowiem na linii PO - PSL. W której to konfiguracji ludowcy odgrywają rolę opozycji. Dzięki temu Donald Tusk nie musi już brać poważnie pod uwagę tego, co w sprawie wieku emerytalnego ma do powiedzenia prawdziwa opozycja. Społeczeństwu będzie można wkrótce zakomunikować za pośrednictwem największych telewizji, iż politycy "dla dobra społeczeństwa" doszli do kompromisu w sprawie reformy emerytalnej. A sprawą drugorzędną byłoby już to, iż rząd kompromis zawierał sam ze sobą, oraz to, że postulaty PSL - na które choć częściowo mogłaby się zgodzić Platforma - większego wpływu na realny kształt tej reformy emerytalnej praktycznie nie mają. Wielkiej krzywdy żaden z koalicjantów by nie poniósł również wtedy, gdyby Platforma na swojego sprzymierzeńca we wprowadzaniu reformy wybrała Ruch Palikota, który deklarował wsparcie dla koncepcji Donalda Tuska o przedłużeniu wieku emerytalnego.

Wersja PiS
To, która opcja zostanie wybrana, zależeć będzie przede wszystkim od samego premiera, wspieranego w tym przez osoby odpowiedzialne w rządzie za propagandę. Wśród pomysłów prezentowanych przez Polskie Stronnictwo Ludowe znalazły się koncepcje m.in. przywilejów emerytalnych dla kobiet, które urodzą dzieci, czy też przedłużenia wieku emerytalnego o dwa lata do 2020 roku i pozostawienie kwestii ewentualnego, dalszego jego podniesienia kolejnym rządom. Swoje ustawowe propozycje złożyło wczoraj w Sejmie Prawo i Sprawiedliwość. O zgodzie na podwyżkę wieku emerytalnego nie ma w nich jednak mowy. Wiceprezes PiS Beata Szydło poinformowała, że pakiet projektów ustaw, które zostały złożone, stanowi alternatywę dla podniesienia wieku emerytalnego. Prawo i Sprawiedliwość postuluje m.in. wprowadzenie możliwości wyboru przez każdego ubezpieczonego, czy jego składki emerytalne będą trafiały do ZUS i OFE, czy tylko do ZUS, wprowadzenie ulg dla przedsiębiorców zatrudniających osoby wchodzące na rynek pracy - przez dwa lata za takich pracowników płaciliby składki na ubezpieczenie społeczne w wysokości 50 proc., jak również likwidację przywilejów dla najlepiej zarabiających - zniesienie limitu składek na ubezpieczenie społeczne.

Nasz Dziennik Czwartek, 22 marca 2012, Nr 69 (4304)

Autor: au