Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wygrać każdy kolejny mecz

Treść

Dzisiejszym meczem z Francją polscy siatkarze rozpoczną zmagania na rozgrywanych w Stambule i Izmirze mistrzostwach Europy. Biało-Czerwoni są w gronie kandydatów do medalu, sami nie ukrywają aspiracji, chociaż niczego nie obiecują i nie deklarują. Wszyscy jednak zgodnie powtarzają, że awans do półfinału, czyli najlepszej czwórki, jest celem minimum, który należy zrealizować. Dla części komentatorów, naszych stać na walkę o najwyższe cele, czyli tytuł.

Dwa lata temu, na poprzednich mistrzostwach Europy w Moskwie i Sankt Petersburgu, Polacy uplasowali się na fatalnym jedenastym miejscu. Ambicje były nieporównywalnie większe, podopieczni Raula Lozano mierzyli w medal, tymczasem zdołali odnieść tylko jedno zwycięstwo (z Turcją) i w poczuciu totalnego niedosytu wrócili do kraju. Była to sensacja - niemiła, ale nie największa - turnieju. Rozgrywane w Rosji zawody obfitowały bowiem w niespodzianki, i to dużego kalibru. Tytuł zdobyli niedoceniani Hiszpanie, którzy w finale pokonali faworyzowaną reprezentację gospodarzy. Tuż za podium uplasowali się Finowie, wcześniej uważani za dostarczycieli punktów. Czy teraz w Turcji może być podobnie? W powszechnej opinii - nie. Faworyci, wielcy, zrobią wszystko, by sprostać presji, nie dać się sprowadzić na ziemię teoretycznie słabszym. W gronie drużyn, które mają i powinny powalczyć o podium, są Polacy prowadzeni przez Daniela Castellaniego, rodaka Lozano, ale mentalnie i charakterologicznie różniącego się od poprzednika; podobnie jak on posiadającego wybitny warsztat szkoleniowy.
Mariusz Wlazły, Michał Winiarski i Sebastian Świderski - to trzy wielkie gwiazdy naszej siatkówki, liderzy drużyny, których łączy jedno: z powodu kontuzji nie zagrają na mistrzostwach. Teoretycznie ich nieobecność powinna być gigantycznym osłabieniem drużyny, ale Castellani nie załamał rąk, wyszukał następców, którzy z każdym meczem potwierdzali, że o znakomitych nieobecnych kibice zaczynali zapominać. Fantastycznie rozwinął się talent Bartosza Kurka, dotychczas rezerwowego, który w krótkim czasie wykonał olbrzymi jakościowy krok do przodu, stając się siatkarzem światowego formatu. Ze świetnej strony pokazywali się Jakub Jarosz i Zbigniew Bartman, dzięki czemu Castellani mógł do mistrzostw przygotowywać się w spokoju i komforcie. Polacy, najczęściej w bardzo dobrym stylu, wygrali jedenaście ostatnich spotkań. Większość z nich miała towarzyski charakter, ale posiadały one swoją wagę i znaczenie. - Udało nam się zbudować drużynę, która wypracowała swój styl gry, prezentuje się bardzo dobrze pod względem technicznym i wydolnościowym, a do tego jest zgrana i panuje w niej świetna atmosfera. To kluczowe składniki potrzebne do odniesienia sukcesu - powiedział selekcjoner. Argentyńczyk żadnych deklaracji odnośnie do wyniku nie złożył, bo nigdy tego nie robi. Przyznał tylko, że jeśli zespół dojdzie do półfinału, zrealizuje cel minimum. - To byłby już niezły rezultat. Na razie jednak skupiamy się na pierwszym meczu, obecnie on jest najważniejszy. Francja powinna być naszym najgroźniejszym grupowym rywalem, dlatego to spotkanie będzie miało tak duże znaczenie - dodał. Potem Biało-Czerwonych czekają pojedynki z Niemcami (smaczek: prowadzonymi przez Lozano) i gospodarzami, Turkami.
Na pierwszy rzut oka nasi znajdują się w świetnej sytuacji. W drodze do najlepszej czwórki nie napotkają bowiem przeciwników z najwyższej półki: Rosjan, Włochów, Serbów i Bułgarów. Wszystko to rokuje świetnie, ale też niesie ze sobą zagrożenia. - Drabinka faktycznie może nam się fajnie ułożyć. Ale tak czy inaczej musimy skupiać się na swojej grze i w każdym meczu wychodzić na boisko w pełni skoncentrowani. Jeśli będziemy już myśleli o tym, że mamy łatwą grupę i że możemy znaleźć się w finale, to możemy się sparzyć i szybko wrócić do domu - podkreślił najbardziej rutynowany w naszej kadrze Piotr Gruszka. - To tylko sport, wszystko weryfikuje parkiet - przypomniał Krzysztof Ignaczak.
Polska drużyna jest mieszanką rutyny i młodości. Obok graczy doświadczonych, z sukcesami na koncie, znajduje się w niej młodzież dopiero rozpoczynająca wielką (miejmy nadzieję) międzynarodową karierę. - Młodzi chcą grać, pokazać się, na ich przyszłość patrzę z optymizmem. W tej chwili nasza maszynka pracuje bardzo dobrze, uzupełniamy się nawzajem - powiedział Paweł Zagumny.
Nasi są bojowo nastawieni, do przeciwników podchodzą z pokorą i szacunkiem, ale wierzą w sukces. Mierzą w medal, bo inaczej nie mogą. Mają swoje ambicje i aspiracje, chcą zajść daleko. Terminarz im sprzyja, muszą tylko ze swojej strony zrobić wszystko, by go wykorzystać. Jeśli nie zejdą z poziomu prezentowanego w niedawnym Memoriale Huberta Wagnera, o podium powinniśmy być spokojni. Coś więcej oznaczać może złoto.
Piotr Skrobisz
"Nasz Dziennik" 2009-09-03
Skład reprezentacji Polski:
rozgrywający: Paweł Zagumny (Panathinaikos Ateny), Paweł Woicki (Delecta Bydgoszcz); atakujący: Piotr Gruszka (Delecta Bydgoszcz), Marcel Gromadowski (Paris Volley), Jakub Jarosz (ZAKSA Kędzierzyn Koźle); środkowi: Daniel Pliński (PGE Skra Bełchatów), Marcin Możdżonek (PGE Skra Bełchatów), Piotr Nowakowski (Domex Tytan AZS Częstochowa); przyjmujący: Zbigniew Bartman (ZSK Gazprom Surgut), Michał Bąkiewicz (PGE Skra Bełchatów), Bartosz Kurek (PGE Skra Bełchatów), Michał Ruciak (ZAKSA Kędzierzyn Koźle); libero: Piotr Gacek (PGE Skra Bełchatów), Krzysztof Ignaczak (ASSECO Resovia Rzeszów).

Autor: wa