Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wycofujemy naszych z Iraku

Treść

Do końca września polskie wojska zakończą działalność operacyjną w Iraku, na przełomie września i października odpowiedzialność za bezpieczeństwo kontrolowanych dotąd przez polskie wojska irackich stref przejmą Amerykanie, a od końca października rozpocznie się powrót polskich jednostek wojskowych do kraju. Obecnie w Iraku stacjonuje jeszcze około 1170 polskich żołnierzy dowodzonych przez gen. Andrzeja Malinowskiego. Zdaniem ministra obrony narodowej Bogdana Klicha, udział Polski w irackiej misji wojskowej był bezcenny, zwłaszcza z punktu widzenia zdobytego doświadczenia i prestiżu. Tyle tylko, że - o czym zapominają często politycy - pięcioletnia misja w Iraku kosztowała życie 22 polskich żołnierzy i pochłonęła około 800 mln złotych. - Wszystkie cele, jakie zakładano, decydując się na udział Polski w misji wojskowej w Iraku pod względem politycznym i wojskowym, zostały osiągnięte. Zdobyliśmy wręcz bezcenne doświadczenie, zwłaszcza dotyczące dowodzenia dużymi międzynarodowymi misjami, wzmocnił się autorytet Polski na arenie międzynarodowej - mówił minister obrony narodowej Bogdan Klich, prezentując wczoraj w Sejmie informację o sytuacji polskich wojsk w Iraku oraz planach realizacji zapowiadanego wycofania stamtąd polskich jednostek. Oficjalnie polska misja w Iraku zostanie zakończona 31 października. Wcześniej - bo już w połowie września - odpowiedzialność za bezpieczeństwo terenów dotąd kontrolowanych przez polskich żołnierzy obejmą Amerykanie, a do końca września polskie jednostki zakończą działalność operacyjną. Koszty ich wycofania w 90 proc., zgodnie z zawartym wcześniej porozumieniem, pokryje strona amerykańska, wykorzystane zostaną również wypożyczone na ten cel przez Stany Zjednoczone środki transportu. Razem z blisko 1170 polskimi żołnierzami dowodzonymi przez gen. Andrzeja Malinowskiego do Polski wróci również 9 śmigłowców, 93 pojazdy i przyczepy, 37 podnośników i wózków paletowych, 445 kontenerów. Z kolei do Afganistanu zostaną przerzucone kontenery chłodnicze, system obserwacji terenu, bezzałogowe środki rozpoznania z powietrza oraz inny drobny sprzęt. Minister Klich nie ukrywał zadowolenia z efektów udziału polskich żołnierzy w irackiej misji. Jak mówił, to właśnie dzięki naszym żołnierzom wyszkolono VIII Dywizję Iracką, zrealizowano ponad 3200 projektów pomocowych, przygotowano do pełnienia funkcji 4,5 tys. funkcjonariuszy irackiej straży granicznej i 6 tys. policjantów, zniszczono ponad 3 mln 600 tys. sztuk broni i amunicji, która wcześniej pozostawała w rękach popleczników Husajna. - Udowodniliśmy, że jesteśmy sojusznikiem, na którego można liczyć. Ponadto misja ta pozwoliła zebrać wojsku doświadczenia, które przyspieszyły transformację sił zbrojnych - mówił szef resortu obrony narodowej. Udział polskiego wojska w Iraku skrytykował tylko przedstawiciel Lewicy, ugrupowania skupiającego postkomunistycznych polityków, którzy w 2003 r., jeszcze pod szyldem sprawującego wówczas władzę SLD, optowali za wysłaniem polskich żołnierzy na Bliski Wschód. - Politycznie pełne fiasko. Nie zrealizowano ani celów wojskowych, ani politycznych - przekonywał poseł Sławomir Kopyciński (Lewica). Tymczasem to właśnie politycy lewicowi negocjowali ze stroną amerykańską warunki naszego udziału w misji w Iraku. - Wycofujemy się bez profitów ekonomicznych, ale z poczuciem dobrze spełnionych obowiązków, sukcesem politycznym i sukcesem wojskowym. Gdy wysyłaliśmy nasze wojska do Iraku, trzeba było się targować z Amerykanami, tak jak robimy to w sprawie tarczy antyrakietowej - mówił minister Bogdan Klich. Niewiele uwagi politycy zarówno PO, jak i Lewicy poświęcili daninie, jaką musiała zapłacić Polska za pięcioletnie doświadczenie wojskowe zdobyte w Iraku. - Nie zapominajmy, że iracka misja kosztowała życie dwudziestu dwóch polskich żołnierzy i około ośmiuset milionów złotych - przypominał poseł Marek Polak (PiS), przedstawiciel ugrupowania, które w poprzedniej kadencji przeforsowało decyzję o przedłużeniu naszego udziału w irackiej misji. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-07-11

Autor: wa