Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wybory w Krakowie dłuższe o dwie godziny

Treść

Wybory w Krakowie przebiegały spokojnie. Gdy wydawało się, że nic się już nie wydarzy, wybuchła bomba. Okazało się, że w wielu komisjach zabrakło kart do głosowania i w co najmniej kilkunastu z nich wydłużono czas głosowania. Wybory w Krakowie zakończono o godz. 21.59, bo wtedy zamknięto ostatni lokal. Wprawdzie dodatkowe karty do głosowania zaczęto dowozić do niektórych komisji już około godz. 15, ale wtedy nic nie zapowiadało wieczornych kłopotów. W krakowskim magistracie sygnały o konieczności dowiezienia kart traktowano jako zabezpieczenie. Tylko w kilku przypadkach spodziewano się, że dodatkowe karty będą jednak potrzebne, bo tam na podstawie zaświadczeń o prawie do głosowania dopisało się ponad 100 osób. Jeszcze ok. godz. 19 nic nie wskazywało na problemy. Gdy zamykano większość lokali wyborczych, okazało się, że w kilkunastu nadal czekają wyborcy i nie mogą głosować, bo nie ma dla nich kart do głosowania. Krakowska delegatura Krajowego Biura Wyborczego miała potwierdzenie o wydłużeniu pracy 8 komisji w Krakowie. W Urzędzie Miasta Krakowa powiedziano nam, że takich komisji było co najmniej kilkanaście, ale jeszcze ok. godz. 22 sprawdzano, czy nie było ich więcej. Za to jako pewną wiadomość podano, że ostatnia komisja - nr 215 przy ul. Kluszyńskiej - zakończyła głosowanie o godz. 21.59. Okręgowa Komisja Wyborcza w Krakowie zdecydowała przed wyborami, że zostanie wydrukowane 80 proc. kart do głosowania. Do każdej komisji trafiło 75 proc., w rezerwie pozostało 5 proc., które można było rozwozić tam, gdzie były sygnały, iż może ich zabraknąć. Problemem nie było to, że wydrukowanych kart zabrakło, lecz fakt, że w jednym czasie napłynęło dużo zgłoszeń i nie udało się dowieźć dodatkowych kart na czas. - W wielu komisjach dodatkowy zapas okazał się niepotrzebny, w innych karty zostały dowiezione na czas, ale, niestety, nie udało się to wszędzie - przyznał Andrzej Tarko, miejski urzędnik wyborczy w Krakowie. Problemy z brakiem kart to efekt wyższej niż się spodziewano frekwencji. I do tego nierównomiernie rozłożonej. W jednych komisjach sięgała ona 80 proc., np. z powodu licznego dopisywania się osób, które miały przy sobie zaświadczenia o prawie do głosowania. O tym, że w Krakowie będzie większa frekwencja niż zwykle, świadczyło więcej niż przed laty interwencji związanych z brakiem kogoś w spisie wyborców i pytań o adresy komisji. Przyjęto około 200 zamówień na samochody w celu dowiezienia do lokali wyborczych osób niepełnosprawnych i starszych; to dwa razy więcej niż dwa lata temu. Były też telefony z prośbami o dowiezienie urn do starszych osób, które nie mogły dotrzeć do lokali wyborczych nawet przy pomocy innych (takiej możliwości nie przewiduje ordynacja). W ciągu całego dnia nie odnotowano poważnych incydentów. Najpoważniejszy to wybicie szyby w lokalu komisji nr 248 przy ul. Bieżanowskiej; około godz. 8 ktoś rzucił kamieniem. Było też kilka zgłoszeń o napisach i pomalowaniu lokali wyborczych. GRZEGORZ SKOWRON Zgasło światło Trzykrotnie zgasło światło w Swoszowicach, co opóźniło pracę dwóch obwodowych komisji (nr 211 i 212) znajdujących się w szkole przy ul. Myślenickiej w Krakowie. Na dodatek komisje nie mogły przesłać wyników na serwer Państwowej Komisji Wyborczej. Gdy oddawaliśmy "Dziennik Polski" do druku, nie było wiadomo, czy kryzys spowodowany brakiem prądu i brakiem łączności z serwerem PKW uda się szybko przezwyciężyć. (GS) "Dziennik Polski" 2007-10-22

Autor: wa