Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wybiórcza komisja

Treść

Komisja śledcza badająca ewentualne naciski na służby specjalne, organa wymiaru sprawiedliwości i policję chce wyjaśnić, czy nie doszło do naruszenia prawa przy zapoznaniu się prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z materiałami prokuratury dotyczącym śledztwa w sprawie mafii paliwowej. Ale ta sama komisja nie zajmie się wyjaśnieniem oskarżeń o naciski na prokuraturę w tej sprawie, do których doszło, ale już za czasów rządów Platformy. Wniosek o zbadanie sprawy Jarosława Kaczyńskiego złożył w maju poseł Sebastian Karpiniuk (PO). Wówczas posłowie zdecydowali o zwrócenie się do prokuratury w Płocku o informacje na ten temat. Jednak później pojawiły się nowe okoliczności. Okazało się, że prokurator Wojciech Miłoszewski poinformował, że otrzymał telefon z prokuratury, w którym przedstawiono żądanie, aby w związku z udostępnieniem przez niego materiałów złożył doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Ale do tego, zdaniem prokuratora, nie doszło, bo Kaczyński zapoznał się z dokumentami zgodnie z prawem. - Nigdy nie padło tutaj stwierdzenie, że tak wywierano na mnie nacisk bądź taki a taki prokurator, czy prokurator generalny, czy minister Ziobro, czy Engelking, czy premier Jarosław Kaczyński, czy ktokolwiek inny wywierał nacisk - mówił poseł Jacek Kurski. - Tymczasem prokurator Miłoszewski mówi publicznie pod własnym nazwiskiem, że były na niego wywierane naciski. To jest próba charakteru dla panów. Mam nadzieję, że wystarczy wam klasy i honoru, aby ocenić tę sprawę - podsumował Kurski. - Nie wiem, czy wystarczy nam honoru, ale wiem, że nie wystarczyło panu czasu, żeby pan przeczytał uchwałę Sejmu o powołaniu komisji - ripostował przewodniczący Andrzej Czuma (PO). - Nie wiem, co honor ma z tym wspólnego - oceniał przewodniczący. Do tego głosu dołączył się poseł Karpiniuk, twierdząc, że "nie dziwi się, że prokurator Miłoszewski nie chce, aby dorabiać mu gębę PiS w tej sprawie". Jego zdaniem, posłowie PiS chcą odwrócić uwagę od badania "problemów istniejących w tej sprawie", czyli udostępniania materiałów prokuratury w siedzibie partii, co nazwał "standardem Górnej Wolty". - To jest jedyne zagadnienie, o którym dziś powinniśmy rozmawiać - uważa Karpiniuk. Ostatecznie wniosek Jacka Kurskiego o przesłuchanie prokuratora Miłoszewskiego i prokurator dzwoniącej do niego z poleceniem złożenia doniesienia o przestępstwie nie został przyjęty. Wcześniej, podczas przesłuchania Andrzeja Pogorzelskiego, zastępcy prokuratora generalnego, również często dochodziło do sprzeczek między posłami PiS i przewodniczącym Czumą. Między innymi taka sytuacja była przy pytaniach posłów na temat przyczyn przedłużającego się postępowania wewnętrznego prowadzonego w prokuraturze w stosunku do prokurator Elżbiety Janickiej. Posłowie PiS chcieli wiedzieć, czy nie było nacisków podczas wyjaśniania tej sprawy i przedłużania postępowania. - Czy to jest pańskim zdaniem normalne, żeby trzykrotnie rzecznik prowadzący postępowanie wnosił o odmowę i żeby czterokrotnie przedłużono śledztwo w tej sprawie, a na końcu osiągnięto efekt, że na dzień przed posiedzeniem komisji jednak jest ten wymarzony wniosek? - pytał poseł Kurski. - Nie wiem, czy się kiedykolwiek zdarzyło. Proszę o uchylenie pytania, gdyż już odpowiadałem na to pytanie - mówił prokurator Pogorzelski. Zastępca prokuratora generalnego ocenił, że dla niego decyzja o postawieniu Janickiej przed sądem dyscyplinarnym dzień przed posiedzeniem komisji nie jest dziwnym zbiegiem okoliczności, zapewniając, że nie dochodziło do żadnych nacisków w tej sprawie. Grzegorz Lipka "Nasz Dziennik" 2008-09-17

Autor: wa