Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Współpraca w inwigilacji

Treść

Jak wynika z ustaleń specjalistów weryfikujących oświadczenia byłych funkcjonariuszy Wojskowych Służb Informacyjnych, tzw. grupa Lesiaka oraz specjalny zespół funkcjonariuszy WSI kontaktowały się wzajemnie i współpracowały przy wprowadzaniu agentów. Według członków komisji weryfikacyjnej, wszystkie ogólnopolskie media były obiektem inwigilacji służb specjalnych, do redakcji wprowadzano agentów lub pozyskiwano ich w redakcjach. - Nic już złego, negatywnego, co dotyczy działalności Wojskowych Służb Informacyjnych, nie jest w stanie mnie zaskoczyć, zwłaszcza jeśli chodzi o inwigilację mediów. Nie będę jednak sprawy komentować, wiedzę na ten temat ma szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego Antoni Macierewicz i komisja weryfikacyjna - powiedział nam Krzysztof Łapiński, rzecznik prasowy ministra Zbigniewa Wassermanna, koordynatora służb specjalnych. Na początku listopada Antoni Macierewicz ujawnił, że - jak wynika z archiwów WSI - obok grupy płk. Lesiaka w Urzędzie Ochrony Państwa, również w WSI funkcjonowała specjalna grupa odpowiedzialna za inwigilację mediów. Agentów WSI interesowały przede wszystkim redakcje ogólnopolskich gazet codziennych oraz stacje telewizyjne. Do każdej z nich próbowano wprowadzić agentów lub pozyskać do współpracy osoby już zatrudnione w tych mediach. Jak się jednak okazało, zarówno grupa Lesiaka, jak i ów zespół WSI w działaniach związanych z inwigilacją mediów ściśle ze sobą współpracowały. Wymieniano się informacjami o współpracownikach, pozyskanych informacjach i ewentualnych blokadach. - Niedawno natrafiliśmy na ślad takiej łączności. Dotychczas wydawało się, że poza prawdopodobnym zleceniodawcą, podkreślam: prawdopodobnym, nie następowało przenikanie. Dosłownie kilka dni temu natrafiliśmy na taki łącznik - osoby, które łączyły grupę Lesiaka z grupą WSI - powiedział nam Antoni Macierewicz, szef SKW. Sprawa współpracy grupy Lesiaka z UOP i zespołem WSI jest obecnie wyjaśniana przez komisję weryfikacyjną badającą oświadczenia funkcjonariuszy WSI. Już dziś jednak wiadomo, że inicjatywa współpracy w tym zakresie wyszła najprawdopodobniej od funkcjonariuszy WSI, którzy dysponowali zdecydowanie większymi możliwościami pozyskiwania i wprowadzania informatorów do mediów. Zdaniem członków komisji weryfikacyjnej, nie istnieje ogólnopolska redakcja prasowa, radiowa lub telewizyjna, która nie zostałaby spenetrowana przynajmniej w części przez służby specjalne. - Czasami była to kwestia zwerbowania ludzi, którzy już pracowali w tym mediach, a czasami wprowadzenia z zewnątrz osób, które się tam zadomowiły - uważa Antoni Macierewicz. Polecenia dla grupy funkcjonariuszy w WSI, działających podobnie jak grupa Lesiaka w UOP, wydawane były na szczeblu szefów służb i prawdopodobnie wyżej. W zespole pracowało kilku ówczesnych oficerów WSI i prowadzili oni sprawy polityczne, nastawione na penetrację partii politycznych oraz gazet. Po 1997 r. szczególnym zainteresowaniem funkcjonariuszy WSI objęto "Nasz Dziennik" oraz Radio Maryja i Telewizję Trwam. Wojciech Wybranowski, "Nasz Dziennik" 2006-11-20

Autor: ea