Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wschód bez prądu

Treść

W oficjalnych komunikatach PGE nazywa operację likwidacji „optymalizacją pracy rejonów”, która ma nastąpić w ciągu najbliższych dwóch lat. Przedstawiciele spółki argumentują, że automatyzacja sieci, stosowanie lepszych technologii zmniejszają ich awaryjność i dlatego obszar rejonu energetycznego można rozszerzyć. – W wyniku takich działań oraz rokrocznie ponoszonych nakładów inwestycyjnych i modernizacyjnych obszar obsługiwany przez rejony energetyczne może być większy – twierdzi Iwona Stanisławek z Biura Komunikacji PGE Dystrybucja. I z tych racji odpowiedni zespół w firmie przygotował plan „konsolidacji” niektórych rejonów na wchodzie Polski.
„Planowana zmiana organizacyjna spowoduje likwidację rejonów energetycznych w miastach takich jak: Kraśnik, Janów Lubelski, Radzyń Podlaski i Lubartów, Hrubieszów, Biłgoraj i Łuków” – ocenia bez ogródek Tomasz Zając, przewodniczący sejmiku województwa lubelskiego, w liście przesłanym PGE i premierowi. Związkowcy z likwidowanych jednostek prosili sejmik o interwencję.
To tylko zakłady na terenie Lubelszczyzny, ale likwidacja dotknie także inne województwa ściany wschodniej, np. podkarpackie. W proteście przeciwko planom restrukturyzacji związkowcy z NSZZ „Solidarność” i Związku Zawodowego Pracowników Rzeszowskiego Zakładu Energetycznego powołali w oddziale PGE Dystrybucja Rzeszów Międzyzakładowy Komitet Protestacyjny. Domaga się on wstrzymania prac wdrażających restrukturyzację rzeszowskiego oddziału i spełnienia kilku postulatów. Pracownicy chcą „przekazania analiz prawnych i ekonomicznych”, które pokazują „celowość i zasadność” planowanych zmian. Poza tym oczekują zobowiązania się zarządu PGE do przyjęcia takiego modelu restrukturyzacji, który by nie naruszał „integralności Rejonów oraz Posterunków Energetycznych”. Rzeszowscy związkowcy domagają się od PGE Dystrybucja, żeby w wyniku wprowadzanych zmian zmniejszeniu nie uległa liczba etatów. Zagwarantowania dotychczasowej liczby etatów oczekują również pracownicy z Rejonu Janów Lubelski. „Załoga Rejonu Dystrybucji Energii w Janowie Lubelskim stanowczo sprzeciwia się działaniom mającym na celu zmniejszenie zakresu naszej działalności, uszczuplenie liczby oraz wymiaru etatów, a zwłaszcza likwidacji Rejonu” – piszą pracownicy w liście protestacyjnym.
– Rejon Energetyczny w Janowie Lubelskim nie zostanie zlikwidowany, a zmieni status na posterunek energetyczny – wyjaśnia Stanisławek. – Ponadto połączenie wyżej wymienionych rejonów energetycznych nie będzie skutkowało zwolnieniami. Pracownicy Rejonu Energetycznego Janów Lubelski pozostaną pracownikami PGE Dystrybucja SA Oddział Rzeszów i będą wykonywać swoje obowiązki – dodaje.
– Umowy o pracę nie są zagrożone. Obsługa techniczna jest i będzie realizowana przez dotychczasowych pracowników – wyjaśnia z kolei pytana przez „Nasz Dziennik” o plany likwidacji Dorota Szkodziak z PGE Dystrybucja SA Oddział Lublin.
Nie przekonuje to jednak pracowników. Przewodniczący KM NSZZ „Solidarność” RZE Lech Bańka mówi nam, że posterunki z założenia zatrudniają mniej osób. – Na rejon przypada średnio ok. 100 osób, natomiast na posterunek co najmniej połowę mniej – wskazuje. Janowscy pracownicy obawiają się, że zostaną pozbawieni zatrudnienia, a likwidacja rejonu pogłębi i tak trudną sytuację na lokalnym rynku pracy. Uważają oni, że planowany zamiar połączenia z rejonem Stalowa Wola jest „sprzeczny ze zdrowym rozsądkiem i interesem lokalnej społeczności”. – Zastanawiamy się nad tym, po co likwidować coś, co od wielu lat dobrze funkcjonuje – uważają Bańka i związkowcy z RZE.
„Obawiamy się, że w końcowym efekcie prowadzona restrukturyzacja spowoduje zubożenie i tak słabych gospodarczo regionów ściany wschodniej, pogorszy jakość świadczonych usług, powiększy bezrobocie w regionie, nie przynosząc wielkich oszczędności, których spodziewa się Zarząd Spółki” – oceniają pracownicy Rzeszowskiego Zakładu Energetycznego. Podkreślają, że branża elektroenergetyczna jako „jedna z branż strategicznych daje pracę nie tylko własnym pracownikom, ale pośrednio ma upływ na powstawanie miejsc pracy w branżach pokrewnych”. „Dlatego ważne jest, by zmiany zakładane przez PGE Dystrybucja SA nie powodowały zwiększenia bezrobocia w naszym regionie” – dodają.
Zagrożenie zwolnieniami to jedna strona medalu. Konsekwencją redukcji sieci terenowej PGE może być, zdaniem pracowników, pogorszenie jakości usług. „Wiele spraw, które można było załatwić w dotychczas istniejących rejonach energetycznych, trzeba będzie załatwić 40 lub 50 kilometrów dalej. Ograniczenie liczby posterunków energetycznych spowoduje również dłuższy dojazd pogotowia energetycznego do odbiorcy w celu naprawienia zgłaszanych reklamacji” – uważają związkowcy z Rzeszowa.
– Załatwianie spraw będzie wiązało się z wyjazdem do Stalowej Woli (ponad 40 km od Janowa Lubelskiego) lub zgłaszaniem na infolinię, co dla naszych odbiorców okaże się dużym problemem – uważa Bańka występujący w imieniu rejonu Janów Lubelski. – W przypadku awarii sieci elektroenergetycznej przerwy w dostarczaniu energii elektrycznej będą trudne do określenia – dodaje.
– Wytypowanie jednostek organizacyjnych spółki podlegających konsolidacji nastąpiło w taki sposób, aby jakość świadczonych usług oraz szybkość usuwania awarii pozostały co najmniej na tym samym poziomie – zauważa Stanisławek. – Dlatego też nie ma zagrożenia wydłużenia czasu przerw, napraw oraz spadku jakości świadczonych usług – dodaje.
Pracownicy rejonów uskarżają się na brak właściwej informacji o planach spółki. – Brak konsultacji społecznych z załogami sprawia wrażenie arogancji decydentów wobec swoich załóg – uważa Zając.
Dlatego związkowcy domagają się przeprowadzenia debaty publicznej nad „zasadnością wprowadzanych zmian” z udziałem ministerstw skarbu, gospodarki, władz PGE, a także na forum zespołu trójstronnego ds. branży elektroenergetycznej.
W sprawie realizacji swoich postulatów pracownicy oczekują na odpowiedź do 23 stycznia. Ostrzegają, że po tym terminie „zostaną podjęte wszelkie czynności przewidziane prawem w celu obrony miejsc pracy i warunków pracy, integralności jednostek naszego Oddziału, standardów obsługi klienta oraz bezpieczeństwa energetycznego regionu”. W praktyce, jak nieoficjalnie przyznają, oznacza to strajk.
Tymczasem na początku tygodnia spółka zamierza przedstawić pracownikom założenia restrukturyzacji.
Zenon Baranowski

Nasz Dziennik Poniedziałek, 16 stycznia 2012, Nr 12 (4247)

Autor: au