Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wniosek Zwiefki bez podstaw

Treść

- Wniosek pana posła Tadeusza Zwiefki nie powinien być rozpatrywany w przyspieszonym trybie, gdyż nie spełnia wymogów do takiego rozpoznania na podstawie przepisów ustawy ordynacji wyborczej do Parlamentu Europejskiego - oceniają pełnomocnicy Warszawskiej Prowincji Redemptorystów. Sprawa dotyczy wyroku poznańskiego sądu okręgowego, który we wtorek orzekł, że nadawca programu radiowego, Radio Maryja, ma przeprosić europosła PO Tadeusza Zwiefkę za nieprawdziwe informacje w wypowiedziach publicysty radiowego prof. Jerzego Roberta Nowaka. - Niech nikt nie wymaga od nas kneblowania ust ludziom. Dziennikarz to sługa prawdy, a nie najemnik, i nie może działać pod dyktat - zaznacza o. Tadeusz Rydzyk CSsR, dyrektor Radia Maryja.
Zażalenie złożone przez pełnomocników Warszawskiej Prowincji Redemptorystów będzie rozpatrywane przez poznański sąd apelacyjny w trybie wyborczym, a więc w ciągu najbliższych 24 godzin.
- Mam nadzieję, że sąd apelacyjny swym postanowieniem utrzyma dotychczasową linię orzecznictwa i oddali wniosek o nakazanie sprostowania w trybie wyborczym w tej sprawie - ocenia mecenas Krystyna Kosińska, występująca jako pełnomocnik nadawcy. Jej zdaniem, poseł PO Tadeusz Zwiefka, pozywając Warszawską Prowincję Redemptorystów, chce sobie zrobić w ten sposób przedwyborczą reklamę. Bo nawet jeśli przegra, nagłośni swoją osobę.
Sprawa dotyczy wypowiedzi prof. Jerzego Roberta Nowaka wyemitowanej 25 maja br. w "Aktualnościach dnia" w Radiu Maryja. Profesor powiedział wtedy, że obecność Tadeusza Zwiefki w Parlamencie Europejskim "daleka jest od służenia interesom narodowym Polski". Chodziło o to, że deputowany z ramienia PO głosował przeciwko wpisaniu rotmistrza Witolda Pileckiego do rezolucji Parlamentu Europejskiego "Świadomość europejska a totalitaryzm". Profesor Nowak powołał się też na wielokrotnie omawiany w mediach, nawet w "Gazecie Wyborczej", materiał niemieckiej telewizji RTL, w którym Zwiefka został pokazany jako przykład europosła, który po podpisaniu listy obecności zamiast iść na obrady, zainkasował 284 euro diety, "wziął walizkę i udał się do Polski".
Pozwać Radio Maryja to mało
- W felietonie, który ukazał się też na łamach państwa gazety, ukazała się nieprawdziwa informacja. Dotyczy ona powołania się na audycję telewizji niemieckiej RTL, że podpisałem listę, spakowałem się i zamiast pójść na obrady, pojechałem do Polski. Jest to oczywista nieprawda, ponieważ w dniu, kiedy wyjeżdżałem do Polski, obrady były już zakończone - powiedział nam poseł Zwiefka. Problem w tym, że wbrew temu, co próbował nam wmówić europoseł, były dziennikarz Telewizji Polskiej, takiego felietonu w ogóle w "Naszym Dzienniku" nie publikowaliśmy. Wypadałoby to przynajmniej sprawdzić przed ferowaniem wyroków.
Zgodnie z art. 74 ordynacji wyborczej do Parlamentu Europejskiego jeżeli rozpowszechniane, w tym również w prasie (w rozumieniu prawa prasowego), materiały wyborcze, a w szczególności plakaty, ulotki, hasła i wypowiedzi lub inne formy prowadzone w okresie kampanii wyborczej agitacji, zawierają informacje nieprawdziwe, kandydat na posła do PE lub pełnomocnik wyborczy zainteresowanego komitetu wyborczego ma prawo wnieść do sądu okręgowego wniosek o wydanie orzeczenia zakazu rozpowszechniania takich informacji i nakazania ich sprostowania. Zdaniem mecenas Krystyny Kosińskiej, odwołanie się do tego zapisu jest bezzasadne. Jak podkreśla, felieton prof. Nowaka był materiałem niezależnego publicysty radiowego i te wypowiedzi nie stanowiły bynajmniej materiału wyborczego ani też nie były agitacją wyborczą w rozumieniu przepisów ustawy o ordynacji wyborczej do PE.
- Jest rzeczą zdumiewającą i stanowiącą nadużycie prawa, jeśli pan Zwiefka kieruje przeciwko mnie skargę w związku z ocenami jego zachowań w przyspieszonym trybie wyborczym. Ja nie kandyduję na posła ani nie reprezentuję innego komitetu wyborczego. Są to moje oceny publicystyczne oparte na pracy naukowo-publicystycznej, udokumentowane - zaznacza prof. Jerzy Robert Nowak. Stwierdził, iż faktem jest, że Tadeusz Zwiefka z grupą innych posłów głosował przeciwko uczczeniu rotmistrza Pileckiego. - Zwiefka twierdzi, że zrobił potem korektę głosowania. - Mało mnie obchodzi, czy zrobił korektę, czy nie. Europoseł powinien być dostatecznie rozgarnięty, żeby już za pierwszym razem głosował należycie w sprawie dotyczącej chlubnych kart polskiej historii - ocenia prof. Nowak. I nadmienia, że z kolei fakt opuszczenia sesji PE był szeroko krytykowany przez liberalną prasę oraz przez samego szefa PO Zbigniewa Chlebowskiego.
- Gdybyśmy byli inną gazetą, rozprawa odbyłaby się w innym trybie i wniosek Zwiefki zostałby przez sąd oddalony - ocenia mec. Kosińska. Jak dodaje, zdarzało się już, że sądy uznawały, że wypowiedzi osób, które nie są kandydatami na posłów i nie reprezentują komitetów wyborczych, nie są agitacją wyborczą. Takie stanowisko zajął m.in. Sąd Okręgowy w Bydgoszczy, oddalając pozew eurodeputowanego PiS Ryszarda Czarneckiego przeciwko Lechowi Wałęsie.
Anna Ambroziak
"Nasz Dziennik" 2009-06-04

Autor: wa