Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Witold Pilecki - Wzór uniwersalny

Treść

- z Michałem Tyrpą, inicjatorem akcji społecznej „Przypomnijmy o Rotmistrzu” („Let’s Reminisce About Witold Pilecki”) i pomysłodawcą ustanowienia 25 maja europejskim Dniem Bohaterów Walki z Totalitaryzmem, rozmawia Natalia Julia Nowak.
Jest Pan prezesem Fundacji Paradis Judaeorum, która już od 2008 roku prowadzi kampanię społeczną „Przypomnijmy o Rotmistrzu”. Celem przedsięwzięcia jest szeroko pojęte promowanie postaci rotmistrza Witolda Pileckiego, jego ideałów i dokonań. Czy mógłby Pan opowiedzieć, kim był rotmistrz Pilecki i dlaczego warto o nim przypominać? Założę się, że część naszych Czytelników nie słyszała jeszcze o tej postaci albo wie o niej bardzo mało.
Witold Pilecki to jedna z największych postaci w naszej historii. Przez „naszej” rozumiem tu zarówno historię Polaków, jak historię Europy, chrześcijaństwa i całego świata. Biografia rotmistrza Pileckiego do pewnego stopnia jest typowa dla pokoleń urodzonych w niewoli, okutych w powiciu. Z drugiej strony jest absolutnie wyjątkowa. Witold Pilecki - żołnierz wojny o niepodległość roku 1920 i wojny obronnej z września 1939, harcerz, ułan, konspirator, więzień kacetu, powstaniec. Ale także mąż i ojciec, społecznik, rolnik-ziemianin, głęboko wierzący katolik, wreszcie poeta i malarz. Jedyny człowiek, który na ochotnika podjął się misji przeniknięcia do niemieckiego obozu koncentracyjnego. Twórca i przywódca Związku Organizacji Wojskowej w KL Auschwitz. To dzięki Witoldowi Pileckiemu alianci od samego początku i to niejako z samego jądra ciemności, dowiedzieli się o charakterze i rozmiarach niemieckiego ludobójstwa. Po zakończeniu II wojny światowej, nadal określanym często mianem „wyzwolenia”, Witold Pilecki stał się ofiarą komunistycznego bestialstwa i mordu sądowego. Po śledztwie, podczas którego katowano go w niewyobrażalny sposób (oprawcy z UB między innymi wyrwali mu paznokcie), Rotmistrz wypowiedział zdanie: „Oświęcim to była igraszka”… I dziś, w roku 2011, ów Bohater jest kimś powszechnie na świecie nieznanym! Ba! Jest kimś nierozpoznawalnym w Ojczyźnie, która tak wiele mu zawdzięcza. Zaś nasza oddolna, apolityczna inicjatywa obywatelska, która od trzech lat, konsekwentnie „przypomina o Rotmistrzu”, zwalczana jest przez polityków i urzędników utrzymywanych z kieszeni podatnika i objęta cenzurą w podobno zatroskanych o dobro wspólne mediach…
Kiedy i w jakich okolicznościach dowiedział się Pan o postaci Witolda Pileckiego? Usłyszał Pan o Rotmistrzu już jako dorosły człowiek, czy też pamięć o tym bohaterze była kultywowana w Pańskiej rodzinie?
O Witoldzie Pileckim dowiedziałem się jako dwudziestoparolatek, w pierwszej połowie lat 90. ze wzmianki w publikacji historycznej, która przypadkiem wpadła mi w ręce (tytułu nie pomnę). Od razu zastanowiło mnie, że tej rangi bohater pozostaje kimś powszechnie nieznanym. Zdumienie narastało w miarę upływu czasu, kiedy przekonałem się, że lata, jakie biegną od upadku komunizmu to okres, kiedy wchodzą w dorosłe życie kolejne pokolenia Polaków, które nigdy nawet nie słyszały nazwiska jedynego w historii ochotniczego więźnia i twórcy konspiracji w KL Auschwitz! Większość młodych, którzy urodzili się po 1989 r. nigdy nie słyszała o człowieku, którego format i zasługi we właściwy sobie sposób docenili komuniści – strzelając Witoldowi Pileckiemu w tył głowy w więzieniu mokotowskim, wieczorem 25 maja 1948 r.
Czy chęć wypromowania postaci Witolda Pileckiego pojawiła się u Pana spontanicznie? A może pomysł zainaugurowania akcji „Przypomnijmy o Rotmistrzu” był efektem długich, dogłębnych przemyśleń?
Zdumieniu, o którym wspomniałem, towarzyszyło coraz bardziej dojmujące poczucie wstydu za tzw. elity, których zaniedbań na tym polu nie sposób przecenić. A kiedy po raz pierwszy przeczytałem „Raport Witolda” z 1945, uznałem, że trzeba coś z tym zrobić. I to nie tylko w Polsce. Podczas promocji biografii Rotmistrza wydanej przez Chrześcijańskie Stowarzyszenie Rodzin Oświęcimskich, która bodaj w roku 2005 odbyła się w krakowskim Muzeum Armii Krajowej, obiecałem dzieciom Rotmistrza – Zofii i Andrzejowi Pileckim, że uczynię co w mojej mocy, aby postać i świadectwo Ochotnika do Auschwitz wydobyć z powszechnej niepamięci. Zainaugurowana w styczniu 2008 r. – w związku z 60. rocznicą śmierci Witolda Pileckiego i 65. rocznicą jego ucieczki z Auschwitz - akcja społeczna „Przypomnijmy o Rotmistrzu” („Let’s Reminisce About Witold Pilecki”) temu ma właśnie służyć. Rotmistrza trzeba wydobyć z powszechnej niepamięci. W całej globalnej wiosce! I w sposób wierny jego dziedzictwu, w zgodzie z przesłaniem „Raportu Witolda” z 1945 r.
Dlaczego zdecydował się Pan przypominać akurat o Witoldzie Pileckim, a nie o jakimś innym zapomnianym bohaterze? Jakie czynniki zadecydowały o tym, że uznał Pan Rotmistrza za postać ważniejszą i ciekawszą od innych?
Zadecydował o tym splot czynników. Najważniejszym był wspomniany, unikalny rys postaci Bohatera. Witold Pilecki to ktoś o biografii w jakimś stopniu podobnej do historii takich Bohaterów, jak np. „Nil”, „Kotwicz”, „Zapora”, „Zo” i tylu innych zapomnianych, wyklętych, bezimiennych.. Z drugiej strony to jedyna w historii osoba, która na ochotnika ( ! ) znalazła się w niemieckiej fabryce śmierci. Na miejscu, w owym „anus mundi”, Pilecki stworzył prężnie działającą konspirację więźniów, a po zniesieniu przez Niemców odpowiedzialności zbiorowej za ucieczkę współwięźniów, zagrożony dekonspiracją, zbiegł. Po wielu perypetiach (opisanych zresztą w „Raporcie Witolda”), szczęśliwie powrócił do Warszawy, złożył meldunek dowództwu Armii Krajowej o tym, jak wygląda sytuacja w największej niemieckiej fabryce śmierci i przekonywał do przeprowadzenia akcji, która oswobodzi więźniów. Rotmistrz walczył także w Powstaniu Warszawskim, gdzie zasłynął brawurą, doskonałym dowodzeniem i szczególną troską o młodych żołnierzy. Ci ostatni zwracali się nawet do niego per „tato”. Po zakończeniu Powstania trafił do obozu jenieckiego w Murnau, gdzie wyzwolili go Amerykanie. Po wojnie, jako członek głęboko zakonspirowanej organizacji „NIE” i na rozkaz generała Andersa powrócił do ojczyzny, by przyglądać się nowym, sowieckim porządkom. Jego epopeja zakończyła się, jak wspomniałem w warszawskim więzieniu przy Rakowieckiej, 25 maja 1948 r.
Na czym polega akcja „Przypomnijmy o Rotmistrzu”? Jakie środki wykorzystuje Fundacja Paradis Judaeorum w ramach omawianej kampanii społecznej?
Trzy zasadnicze cele, o których realizację zabiegamy od stycznia 2008 r. to: 1) upowszechnienie „Raportu Witolda” z 1945 r.; 2) lobbing na rzecz superprodukcji filmowej opowiadającej losy Ochotnika do Auschwitz; 3) ustanowienie 25 maja europejskim Dniem Bohaterów Walki z Totalitaryzmem. Od 2008 r. zabiegamy także u samorządów o nadawanie ulicom lub placom polskich miast imienia Rotmistrza Witolda Pileckiego, zaś 17 września 2008 r. zwróciliśmy się do Jego Świątobliwości Benedykta XVI z prośbą o rozważenie beatyfikacji ś.p.Witolda Pileckiego, jako chrześcijańskiego rycerza XX w. , męczennika i świadka Chrystusa. W ramach naszej kampanii społecznej staramy się wykorzystywać wszelkie dostępne środki: korespondencję tradycyjną, Internet, serwisy społecznościowe, rocznicowe uroczystości, ulotkowanie, konferencje, spotkania, wykłady z którymi miałem okazję wystąpić w różnych miejscach (20.05.2008 w Pałacu Działyńskich w Poznaniu, 3.03.2009 w Parlamencie Europejskim w Brukseli, 25.05.2009 w Collegium Norwidianum Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, 3.09.2010 na uroczystej sesji Rady Miasta Oświęcim, 16.10.2010 w Klubie Inteligencji Katolickiej w Tarnowie, 6.12.2010 w Zespole Szkół Zawodowych i Ogólnokształcących w Lubinie – zob. teksty dostępne są na macierzystej stronie akcji: www.michaltyrpa.blogspot.com
Czy przedsięwzięcie przyniosło już jakieś owoce? Jeśli tak, to jakie? Co jest ostatecznym celem akcji i czy jego osiągnięcie jest już bliskie?
Ostatecznym celem akcji jest doprowadzenie do sytuacji, gdy postać Ochotnika do Auschwitz będzie na świecie rozpoznawalna co najmniej tak, jak Jan Paweł II, Lech Wałęsa i… „polskie obozy koncentracyjne”, zaś data 25 maja 1948 r. równie znana, jak data bitwy pod Grunwaldem. Jeśli chodzi o osiągnięcia ponad trzyletniej akcji społecznej „Przypomnijmy o Rotmistrzu” („Let’s Reminisce About Witold Pilecki”), nie sposób wymienić ich wszystkich. Zainteresowanych zapraszam do zapoznania się z dokumentacją pomieszczoną w materiałach publikowanych od stycznia 2008 r. na wskazanej wyżej stronie internetowej . Wśród owoców naszej akcji jest m.in. udostępnienie w Internecie, dokładnie w 60. rocznicę śmierci Rotmistrza, angielskiego przekładu „Raportu Witolda” . Zaproszenie do jego lektury od 25 maja 2008 r. wysyłane było do niepolskich europosłów i wysokich urzędników unijnych oraz premierów i prezydentów wielu państw, a także do mediów na całym świecie, zob. www.witoldsreport.blogspot.com. Link ów pojawił się także jako odnośnik do źródeł w wielu miejscach w Sieci (zob. np. różne wersje językowe hasła „Witold Pilecki” w Wikipedii). Za sprawą akcji „Przypomnijmy o Rotmistrzu” , mamy w Katowicach Skwer Rotmistrza Witolda Pileckiego i ulicę w Poznaniu, a w wielu miastach – m. in. w Zakopanem, Łodzi, Rzeszowie, Zamościu, Olsztynie, Jaworzynie Śląskiej, Niepołomicach, Wadowicach, Suwałkach, Żorach samorządy przychylnie ustosunkowały się do naszych postulatów. W czerwcu 2008 r. nowosądecki oddział Poczty Polskiej wyemitował kartkę pocztową z hasłem naszej akcji, która była rozsyłana na cały świat (zob. np. kartka do Rady Muzeum Holocaustu) i chyba nie bez związku z apelem uczestników naszej akcji wyemitowano znaczek z Rotmistrzem. Moralnego poparcia naszej inicjatywie udzieliło wiele ważnych instytucji. Nie sposób wymienić wszystkich, ale wypada wspomnieć ś.p. Biskupa Polowego Wojska Polskiego, ś.p. Rzecznika Praw Obywatelskich, ś.p. Wiceministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego i ś.p. Rektora Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Akcję popierają także m. in. poprzedni Prymas Polski, Związek Miast Polskich, Związek Powiatów Polskich, Krajowa Rada Notarialna, Uniwersytet Łódzki, Wojskowa Akademia Techniczna, Katolicki Uniwersytet Lubelski, Szkoła Główna Służby Pożarniczej, Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych, kuratorzy oświaty, marszałkowie województw, wojewodowie. Dużym sukcesem naszej akcji było wyemitowanie przez NBP srebrnej monety z rtm.Pileckim z okazji 65. rocznicy oswobodzenia KL Auschwitz, a także przystąpienie do inicjatywy Miasta Zakopane i Miasta Oświęcim. Wśród owoców naszej akcji społecznej należy także wymienić nagłośnienie Sprawy Rotmistrza na arenie europejskiej, czego przejawem były m.in. odpowiedzi jakie otrzymałem ze strony poprzedniego i obecnego Przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, Komisji Europejskiej, Przewodniczącego Rady Europejskiej, prezydenta Republiki Czeskiej, premierów Szwecji i Hiszpanii, kanclerz Niemiec, szefów grup Europejskiej Partii Ludowej i Europejskiej Lewicy Nordyckiej. (zob. niektóre dokumenty), a także włączenie się w akcję grupy Unii na Rzecz Europy Narodów i jej kontynuatorki – Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Warto zauważyć, że o inicjatywie Fundacji Paradis Judaeoum na forum UE wspomniał historyk Marco Patricelli na kartach mającej się ukazać w tym roku w Polsce, biografii Rotmistrza, zaś amerykańskim katolikom nad Missisipi przybliżyła ją Judith Costello.
Kim są ludzie, którzy angażują się w akcję przypominania o Witoldzie Pileckim? Czy są to osoby o różnym wykształceniu, pochodzeniu, statusie społecznym i światopoglądzie, czy też przedstawiciele jednego środowiska/opcji politycznej?
To bardzo różne osoby – tak pod względem wieku, jak światopoglądu, wykształcenia, preferencji politycznych i innych cech. Obok byłych więźniów Auschwitz - uczniowie szkół podstawowych i średnich czy studenci. Obok biskupów i księży – duchowni protestanccy, agnostycy i, tak jak Pani, ateiści. Obok ludzi identyfikujących się z tradycją lewicową – konserwatyści, monarchiści, nacjonaliści i ci, których polityka nie interesuje wcale. Do naszej akcji zaproszeni są bowiem wszyscy. I naprawdę, mało mnie obchodzi, kto na kogo (i czy w ogóle!) głosuje w tych czy tamtych w wyborach. Jeśli zależy ci na wydobyciu postaci Rotmistrza z powszechnej niepamięci, jeśli popierasz realizację celów naszej akcji i identyfikujesz się z jej dotychczasowymi osiągnięciami – dołącz! Nawiązując do poprzedniego Pani pytania, za najważniejszy sukces naszej akcji należy uznać to, że – mimo cenzurowania jej przez media i zwalczania przez niektórych urzędników i polityków – zaproszenie przyjęło tak wielu ludzi. Są wśród nich ci, którzy brali udział w rozstrzygniętym 11 listopada 2010 r. konkursie na esej/artykuł/utwór na temat „Rotmistrz Witold Pilecki – dla mnie, dla Polski, dla świata”. Są i ci, którzy – tak jak uczniowie i nauczyciele z Zabrza, Wielunia, Czechowic-Dziedzic - przesłali listy z podpisami pod naszą petycją w sprawie europejskiego Dnia Bohaterów Walki z Totalitaryzmem. Są tacy, którzy angażują się w doroczne, urodzinowe Marsze Rotmistrza, które wieczorem 13 maja przemierzają ulice wielu miast. Są i ci, którzy – jak Polonia w zachodnioirlandzkim Galway, KoLibranci z Lublina, tarnowski KIK, czy uczniowie z Lubina - „przypominają o Rotmistrzu” w swojej lokalnej społeczności. Nigdy dość powtarzania, że Witold Pilecki (wbrew wysiłkom aroganckich mentorów -cenzorów) nie nadaje się na patrona zapiekłego prowincjonalizmu czy partyjniactwa. Rotmistrz, który dla uczestników naszej akcji jest symbolem europejskich Bohaterów zmagań z totalitarnymi tyraniami, jest nade wszystko patronem polskiego społeczeństwa obywatelskiego. Nie elektoratu tej czy innej partii, nie tego czy innego ukochanego przywódcy, ale wolnych, świadomych, odpowiedzialnych OBYWATELI.
Skąd można czerpać wiedzę na temat Rotmistrza? Czy zna Pan wartościowe książki, strony internetowe, artykuły lub filmy poświęcone tej postaci? Które z tych dzieł poleciłby Pan młodym ludziom, chcącym lepiej poznać biografię Witolda Pileckiego?
W dobie powszechnego dostępu do Internetu wyszukanie informacji o Rotmistrzu nie nastręcza trudności. Nie tylko biografia Rotmistrza, ale i „Raport Witolda” z 1945 r. od dawna dostępne są w języku polskim (i o czym wspomniałem wcześniej – w języku angielskim) w Internecie. Istnieje specjalna, poświęcona Witoldowi Pileckiemu strona IPN, którą polecam pomimo tego, że Instytut Pamięci Narodowej od dłuższego czasu w perfidny sposób zwalcza akcję społeczną „Przypomnijmy o Rotmistrzu” („Let’s Reminisce About Witold Pilecki”). Jeśli chodzi o książki, polecam dzieła Adama Cyry: „Ochotnik do Auschwitz. Witold Pilecki 1901-1948”, Adama Cyry i Wiesława J. Wysockiego: „Rotmistrz Witold Pilecki”, a także album Jacka Pawłowicza: „Rotmistrz Witold Pilecki 1901-1948”. Przypominam także, że niebawem (wiosną – latem 2011) w Wydawnictwie Literackim ma się ukazać rekomendowana uprzednio, książka Marco Patricellego pt. „Ochotnik” (w oryginale: „Il volontario”).
Jaka jest zawartość tzw. Raportów Witolda, czyli sprawozdań pisanych przez samego rtm. Pileckiego w latach 1943-1945? Czy te raporty zawierają jakieś unikatowe informacje, jakich nie można znaleźć w innych publikacjach? Jakie znaczenie mają Raporty Witolda dla historyków i zwykłych ludzi? Które fragmenty Raportów są najciekawsze? Czy mógłby Pan zacytować najbardziej wartościowe myśli Rotmistrza?
Raporty te to przede wszystkim dokumenty wojskowe, wywiadowcze. Wykształcenie, wrażliwość i dokonania Autora, nadaje im jednak charakter czegoś więcej. Mam tu na myśli przede wszystkim „Raport Witolda” z 1945 r., który (o czym wspominałem od początku 2008 r. m.in. w wystąpieniach w Poznaniu, Brukseli, Lublinie, Oświęcimiu, Tarnowie i Lubinie), jest jednym z najważniejszych tekstów dla kultury polskiej. Co ciekawe, o niezwykłych walorach „Raportu Witolda” przekonany jest również włoski biograf Rotmistrza – Marco Patricelli, a także Amerykanka Judith Costello i wielu internautów z całego świata, którzy dziękowali mi za udostępnienie angielskiego przekładu tego dokumentu w Internecie. Tymczasem w Ojczyźnie Rotmistrza w dalszym ciągu „Raport Witolda” z 1945 r. jest tekstem nieznanym i nie czytanym. Dobrze, że przynajmniej uczestnicy naszego konkursu na Święto Niepodległości zechcieli się z nim zapoznać. I mam nadzieję, że na tegorocznych, jubileuszowych Marszach Rotmistrza, nie będzie nikogo, kto nie przeczytałby najobszerniejszej relacji Witolda Pileckiego z pobytu w i ucieczki z KL Auschwitz. Warto przypomnieć, że Fundacja Paradis Judaeorum niejednokrotnie zwracała się do polskiego Ministerstwa Edukacji Narodowej w sprawie upowszechnienia „Raportu Witolda” (zob. np. pisma 1, oraz 2 i 3), a w początkach roku 2008 podjęła starania o wprowadzenie tego dokumentu do kanonu lektur w całej Unii Europejskiej (zob. odpowiedź Dyrekcji Generalnej ds. Edukacji i Kultury Komisji Europejskiej z 11 marca 2008 r.: str.1 oraz str.2). Jeśli chodzi o szczególnie cenne, bądź ciekawe fragmenty, nie chciałbym ich w tym miejscu wyszczególniać. Ten dokument powinien być czytany w całości! Tym bardziej, że intencją Autora było coś o wiele ważniejszego, niż sianie grozy i wzbudzanie sensacji. „Raport Witolda” z 1945 r. to jedno z najważniejszych źródeł dla poznania duszy polskiej. W całej jej wzniosłości i nędzy…
Na stronie michaltyrpa.blogspot.com napisał Pan, że 17 września 2008 roku Fundacja Paradis Judaeorum zwróciła się do papieża Benedykta XVI z prośbą o rozważenie beatyfikacji Witolda Pileckiego. Dlaczego uważa Pan, iż Rotmistrz powinien zostać ogłoszony błogosławionym?
Wszyscy potrzebujemy punktów odniesienia. Dla katolików taki szczególny wzorzec stanowią osoby, których świętość została oficjalnie potwierdzona przez Kościół. Są to postaci, które w godzinie próby dały świadectwo przywiązania do Chrystusowego przykazania miłości Boga i bliźniego. Witold Pilecki, ów żołnierz, ojciec rodziny, gospodarz, społecznik, był człowiekiem głębokiej wiary. Potwierdzają to relacje osób, które miały zaszczyt znać go osobiście. Możemy o tym wnioskować także z lektury „Raportu Witolda” z 1945 r. Nade wszystko jednak świadczą o tym czyny Rotmistrza. Jego naśladowanie Chrystusa nie było jednak czymś przypadkowym. W moim przekonaniu, a podziela je wielu katolików, w tym duchowni, Witold Pilecki, chrześcijański rycerz XX w. , męczennik i wyznawca zasługuje na wyniesienie na ołtarze. Kościół powinien przynajmniej zbadać tę kwestię. Mam nadzieję, że modlitwy uczestników łacińskiej Mszy św. którą 25 stycznia 2009 r. odprawiono w Katedrze Wawelskiej zostaną kiedyś wysłuchane.
Na czym polega jego świętość? Jakie chrześcijańskie wartości reprezentuje postać Witolda Pileckiego i dlaczego są one takie ważne?
Argumenty w tej sprawie zawarłem w piśmie do Jego Świątobliwości Benedykta XVI, zachęcam do zapoznania się z jego treścią, dostępną m.in. w tekście mego wystąpienia podczas XXV Tygodnia Kultury Chrześcijańskiej w Tarnowie (zob. „Witold Pilecki – imitator Christi”). Na marginesie, mimo artykułu jaki ukazał się na ten temat w „Rzeczpospolitej” z 23.10.2008., większość mediów mieniących się katolickimi nawet nie wspomniała o liście do Ojca Świętego z prośbą o rozważenie beatyfikacji Rotmistrza. Tłumaczę to sobie tym, że pierwszą powinnością środków masowego przekazu jest informować, co się wydarzyło, zaś media mamy, jak wiadomo, rzetelne i prawdomówne, by nie powiedzieć – misyjne, a podobny temat niewątpliwie nie zainteresowałby nikogo poza czytelnikami „Rzeczpospolitej”… (śmiech).
A w jaki sposób ateiści, agnostycy i innowiercy mogą naśladować tego bohatera?
Odpowiedź znajdziemy w wierszu, którego wersy powtarzamy przy okazji wszystkich wydarzeń związanych z naszą akcją - „Przesłanie Pana Cogito”. Zbigniew Herbert nie jest przecież pisarzem tylko dla katolików! Nam, współczesnym i przyszłym pokoleniom, świadectwo Rotmistrza pomaga zrozumieć, jak w sytuacji najcięższej nawet próby powinien zachować się człowiek wolny. Witold Pilecki to wzór bohatera uniwersalnego. Na nas spoczywa obowiązek upowszechnienia tego wzorca. I każdy, bez względu na wyznanie, światopogląd itd. może mieć swój wkład w Sprawę, o którą walczymy. Każdy może polecić znajomym (nie tylko polskim!) lekturę „Raportu Witolda”. Każdy może pomóc w zebraniu miliona podpisów pod petycją dotyczącą święta europejskich Bohaterów. Każdy może pomóc w organizowaniu corocznych, urodzinowych uroczystości. O Rotmistrzu może przypominać każdy.
Dziękuję, że zechciał Pan wziąć udział w rozmowie.
A ja dziękuję za Pani „Opowieść o Rotmistrzu Pileckim” i aktywny udział w naszej obywatelskiej inicjatywie. Oby więcej osób rozumiało tak jak Pani, że samo pamiętanie o Witoldzie Pileckim to w naszej sytuacji dalece za mało. O tym Bohaterze trzeba przypomnieć i nieustannie o nim przypominać. Zapraszam wszystkich do włączenia się w to dzieło! Najnowsze aktualności znajdziecie w facebookowym profilu naszej akcji. Pozdrawiam wszystkich Herbertowskim wezwaniem: Przypomnijmy o Rotmistrzu! Trzeba dać świadectwo..
Kraków, 10 marca 2011 r.
źródło: michaltyrpa.blogspot.com

Autor: wa

Tagi: witold pilecki