Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wisła zalewa Nową Hutę

Treść

Fala kulminacyjna na Wiśle przetoczyła się wczoraj przez Kraków, powodując spore zniszczenia. W wielu regionach kraju sytuacja była jeszcze dramatyczniejsza, a miejsc zagrożonych powodzią stale przybywało.
W Krakowie pękł wał przeciwpowodziowy na Wiśle przy ul. Nowohuckiej. Strażacy budowali dodatkowe umocnienia, ale mieszkańcy dzielnicy Nowa Huta byli niezadowoleni ze sposobu prowadzenia akcji. Poziom wody na Wiśle przekraczał 9 m - to ponad 4 m powyżej stanu alarmowego. Zalana została ul. Nowohucka, kilka firm, ogródki działkowe i... Wojewódzka Baza Przeciwpowodziowa. Ewakuowano ludność z tego rejonu. Dla komunikacji miejskiej wstrzymany został ruch w całym rejonie Płaszowa. Z powodu zamknięcia trzech mostów w mieście panował chaos komunikacyjny. W wielu szkołach odwołano lekcje, a niektóre przedszkola i żłobki były nieczynne. Tymczasem wojewoda małopolski Stanisław Kracik oskarżył prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego o zaniedbania, które doprowadziły do przerwania wałów w Nowej Hucie. Prezydent odpierał zarzuty, twierdząc, że to nie miasto, ale samorząd wojewódzki i władze państwowe odpowiadają za stan urządzeń przeciwpowodziowych.
Najgorsza sytuacja panowała jednak wczoraj w Szczucinie (powiat dąbrowski), gdzie także doszło do przerwania wałów. Zagrożone były ponadto wały wiślane w Woli Batorskiej w powiecie wielickim. W Krakowie i okolicach oprócz setek mieszkańców z żywiołem walczyło 1200 strażaków, 600 policjantów i 40 żołnierzy.
Podkarpacie i Świętokrzyskie
Na Podkarpaciu blisko 7 tys. osób musiało opuścić swoje domy i mieszkania. Najtrudniejsza sytuacja panowała w Tarnobrzegu, gdzie Wisła przerwała wał w okolicach osiedla Wielowieś. Woda wtargnęła do miasta, zalewając cztery osiedla mieszkalne. W Sandomierzu woda zalała prawobrzeżną część miasta. Trzeba było ewakuować 4,5 tys. osób. Poziom wody w Wiśle dochodził do 3 metrów. Zagrożona była elektrownia w Połańcu, która zmniejszyła produkcję energii. Przy umacnianiu zapór chroniących elektrownię pracowała załoga, personel współpracujących firm oraz strażacy. Jak powiedział minister spraw wewnętrznych Jerzy Miller, sytuacja jednak się normalizowała. - W Sandomierzu wodowskaz co trzy godziny pokazuje niższą wartość poziomu wody i to nie jest jeden wybrany punkt. Tak dzieje się na całej długości Wisły. Miejscem, gdzie wody jeszcze przybywa, jest Zawichost. Krótko mówiąc, czoło fali przeciwpowodziowej przeszło nawet przez Sandomierz. Fala powodziowa jest bardzo długa, a w związku z tym rozwagę musimy jeszcze zachować przez co najmniej dwie, trzy doby - zaznaczył Miller. W Sandomierzu pojawił się premier Tusk, który wysłuchał skarg na złą organizację pomocy i zbyt późne powiadamianie o zagrożeniu.
W trudnej sytuacji znalazł się też powiat mielecki, gdzie w miejscowości Ziempniów woda przerwała wał na odcinku 50 metrów. Konieczna była ewakuacja co najmniej 60 gospodarstw. Jak powiedział "Naszemu Dziennikowi" starosta Andrzej Chrabąszcz, najgorsza sytuacja panowała w gminach: Czernin, Borowa, Wadowice oraz w gminie wiejskiej Mielec, gdzie konieczna była ewakuacja 1200 mieszkańców z 320 gospodarstw. Niebezpieczne okazały się też małe rzeczki i potoki. W Głuchowie k. Łańcuta rzeka Sawa zalała szkołę i przedszkole, skąd ewakuowano dzieci.
Opolszczyzna i Górny Śląsk
Stany alarmowe na Odrze i jej dopływach były przekroczone na 16 wodowskazach. Woda zalała ponad 43 miejscowości w powiatach kędzierzyńskim, strzeleckim i oleskim. Zalanych zostało blisko 200 gospodarstw. Jak poinformowało Centrum Zarządzania Kryzysowego w Opolu, najtrudniejsza sytuacja zaistniała w Koźlu i dolinie Małej Panwi. Woda przekroczyła stan alarmowy o 3 metry. Część domów została zalana. Mimo prób wielu mieszkańcom nie udało się uratować dobytku. Na ewakuację czekało 2,5 tys. osób. Woda zagraża też hucie szkła w Jedlicach.
Blisko 5 tys. zalanych domów i budynków, 1,5 tys. osób ewakuowanych. Tak w sytuacji powodzi wyglądał wczoraj Śląsk. Z powodu podtopień nieprzejezdnych było 170 dróg. Woda uszkodziła wały na ponad 100 odcinkach. W Bieruniu rzeka Gostynka przerwała wały przeciwpowodziowe, zalane domy można było liczyć w setkach. Trudna sytuacja była też w Czechowicach-Dziedzicach, gdzie trwała walka o oczyszczalnię ścieków. Zagrożona zalaniem była też Częstochowa. Strażacy robili wszystko, by uniemożliwić dotarcie wody do chłodni, w której jest ponad 10 ton amoniaku.
W okolicach Kuźni Raciborskiej mieszkańcom dwóch wsi odciętym od dwóch dni od świata żywność dostarczano amfibiami. Tymczasem zmniejszyły się opady deszczu, a wody w regionie zaczęły powoli opadać. Sytuacja zaczęła się poprawiać w okolicy Gliwic i Zabrza, gdzie poziom rzek nie był już tak wysoki. W wielu miejscach regionu wały są nasiąknięte i nie przyjmują wody, dlatego nie bez uzasadnienia była obawa o ich przerwanie.
Obok strażaków i wojska do akcji powodziowej na południu kraju włączyło się 4 tys. policjantów, którzy m.in. wspomagali akcje ewakuacyjne, zajmowali się ochroną dobytku opuszczonego przez powodzian. Tymczasem wielka woda zbliżała się coraz bardziej do woj. mazowieckiego, a w woj. łódzkim alarm powodziowy wprowadzono w 11 gminach.
Mariusz Kamieniecki
Nasz Dziennik 2010-05-20

Autor: jc