Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wisła najbliżej mistrzostwa Polski

Treść

Walka o mistrzostwo Polski rozstrzygnie się w 29. kolejce. W ostatniej już nic się nie zmieni - uważa trener stołecznej Legii Jan Urban. I pewnie zgodzą się z nim i pozostali szkoleniowcy drużyn rywalizujących o tytuł, Maciej Skorża (Wisła Kraków) oraz Franciszek Smuda (Lech Poznań). Na razie najbliżej celu jest "Biała Gwiazda", która po niedzielnej wygranej 1:0 nad Legią została nowym liderem piłkarskiej ekstraklasy.

To miał być mecz kolejki - wiosny - sezonu. Niezależnie jak go nazwiemy, dla wyników wyścigu o mistrzostwo odgrywał gigantyczną rolę. Wisła okazała się trochę lepsza, zgarnęła komplet punktów, choć miała mnóstwo szczęścia. Tym razem krakowianie powinni urządzić "zbiórkę" dla... Takesure'a Chinyamy, napastnika rywali, który w przynajmniej trzech sytuacjach pod ich bramką zachował się jak nieokrzesany junior, choć mógł i powinien pokonać Mariusza Pawełka. Nie pokonał, raz nawet stanął na linii strzału Macieja Iwańskiego. Nic dziwnego, iż rozgrywający gości był po meczu rozczarowany. Bardzo. - Musimy się nieźle napracować, by coś trafić, po raz kolejny się nie udało. Inne drużyny nic nie grają, nagle wychodzi im strzał życia z 25 m i wygrywają. Dziś Wisła była do pokonania - powiedział. Jan Urban dodał: - W końcówce pomyślałem, że nawet gdybyśmy tutaj grali trzy dni, to i tak nic byśmy nie zdobyli. W ostatnich dwóch meczach ligowych i dwóch pucharowych nie strzeliliśmy ani jednego gola, w takiej sytuacji trudno myśleć o sukcesach - przyznał. Fakty szokują: przez ostatni miesiąc jedynym (!) piłkarzem Legii, który trafił do bramki rywali, był Chinyama. Gdy on zawodzi, nie trafia nikt. W sobotę zmarnował trzy "setki".
Kiksy Chinyamy nie znaczą jednak, iż to warszawiacy byli w niedzielę stroną dominującą. Owszem, atakowali, ale tylko od 60. minuty. Wcześniej skupili się (może za bardzo?) na defensywie, a tuż przed przerwą zupełnie dali sobie narzucić warunki gry wiślaków. - Zrealizowaliśmy cel w połowie. Wygraliśmy, ale też chcieliśmy zagrać bardziej efektownie. Przeliczyłem się, myślałem, że uda nam się Legię bardziej zepchnąć do obrony, stworzyć więcej sytuacji. Tymczasem rywale byli świetnie zorganizowani, choć z drugiej strony do przerwy mieli sporo problemów z konstruowaniem akcji. W drugiej połowie dopisało nam szczęście, dowieźliśmy zwycięstwo do końca zaangażowaniem i doświadczeniem - przyznał Skorża. - Teraz wszystko spoczywa w naszych rękach i cieszymy się z tego - dodał Paweł Brożek, rywalizujący z Chinyamą o koronę króla strzelców. W niedzielę obaj wypadli przeciętnie.
Co dalej? Do końca sezonu pozostały trzy kolejki, Wisła ma punkt przewagi nad Legią i Lechem, jeśli wygra wszystkie mecze, zostanie mistrzem.
Pisk
"Nasz Dziennik" 2009-05-12

Autor: wa