Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wichury szalały nad Polską

Treść

Pozrywane dachy, powalone drzewa, zerwane linie energetyczne i tysiące gospodarstw pozbawionych prądu - to bilans gwałtownych wichur, jakie w nocy z niedzieli na poniedziałek przeszły nad Polską. Choć żywioł wyrządził ogromne szkody materialne, to oprócz kilku osób rannych na szczęście obyło się bez ofiar śmiertelnych.

Wiatr, który w porywach osiągał prędkość od 90 do nawet 130 km na godzinę, dał się we znaki mieszkańcom całej Polski. Najbardziej niebezpiecznie było jednak w województwach: zachodniopomorskim, pomorskim, warmińsko-mazurskim i podlaskim. Jak powiedział w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Paweł Frątczak, rzecznik Państwowej Straży Pożarnej, poszkodowanych zostało pięć osób. - W województwie zachodniopomorskim dwie osoby poszkodowane to ofiary dwóch wypadków drogowych w powiecie koszalińskim, gdzie drzewa spadły na przejeżdżające samochody. Jeżeli chodzi o województwo pomorskie, to w dwóch przypadkach również drzewa przewróciły się na jadące samochody, a w jednym na terenie Stoczni Gdańskiej silny podmuch wiatru uszkodził rusztowanie, w wyniku czego jedna osoba została poszkodowana - mówi Paweł Frątczak.
Żywioł uszkodził setki domów, pozrywał dachy, łamał drzewa, które tarasowały drogi, uszkodził linie energetyczne, sieci trakcyjne na kolei i samochody. W całym kraju blisko 400 tys. odbiorców było wczoraj bez prądu. Najwięcej - 200 tys. - na Pomorzu, 100 tys. - na Podlasiu, i 35 tys. w Zachodniopomorskiem. Przez cały dzień służby energetyczne pracowały nad przywróceniem dostaw prądu, ale roboty utrudniał wciąż silnie wiejący wiatr. W Gdańsku uszkodzona została trakcja Szybkiej Kolei Miejskiej. - Z jednego z domów, na które przewróciło się drzewo, trzeba było ewakuować 7 mieszkańców, ale nikomu nic się nie stało. W podobnym wypadku w Pucku ewakuowano 5 osób - dodaje rzecznik Państwowej Straży Pożarnej.
Strażacy, którzy mieli pełne ręce roboty, w całym kraju interweniowali ponad 1600 razy, głównie przy usuwaniu powalonych drzew i konarów, które utrudniały komunikację drogową. Wichury sparaliżowały też ruch na kolei, gdzie zanotowano ponad 40 awarii. Powalone drzewa zerwały sieci trakcyjne, powodując wyłączenie z ruchu m.in. linii Olsztyn - Elbląg/Malbork i Bydgoszcz - Gdańsk, a także pomiędzy Jelenią Górą i Szklarską Porębą. Sztorm na Bałtyku przeszkadzał w ruchu statków. W Gdańsku, Gdyni i Świnoujściu wiatr uniemożliwił promom wypłynięcie w morze. Z powodu sztormu zamknięto sopockie molo. W Gdańsku złe warunki atmosferyczne uniemożliwiły lądowanie samolotu z Warszawy, dlatego maszyna musiała zakończyć lot w Bydgoszczy.
Dokładny bilans strat materialnych spowodowanych przez wichury poznamy za kilka dni, ale będą one na pewno znaczne. Synoptycy zapowiadają, że dzisiaj silny, porywisty wiatr osłabnie i sytuacja powoli wróci do normy.

Mariusz Kamieniecki

Nasz Dziennik Wtorek, 29 listopada 2011, Nr 277 (4208)

Autor: au