Werbownicy za kratami
Treść
Krakowski sąd aresztował wczoraj 10 osób uczestniczących w zmuszaniu Polaków do niewolniczej pracy na dwóch włoskich plantacjach. Wszystkim postawiono zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej oraz handlu ludźmi.
- Zatrzymani - odpowiadający za nabór chętnych do pracy i przewóz do Włoch - nie przyznali się do udziału w grupie przestępczej i do handlu ludźmi. Niektórzy potwierdzili jednak fakt uczestnictwa w oszustwie. Mieli świadomość, że robotnicy na plantacjach nie dostaną pracy, bądź będzie ona na gorszych warunkach - powiedziała nam prokurator Katarzyna Zalewska z Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Wczoraj prokuratura skierowała do sądu wnioski o zastosowanie aresztów wobec zatrzymanych, motywując je obawą matactwa i zagrożeniem wysoką karą.
We Włoszech z kolei zostały zatrzymane dwie osoby ze ścisłego kierownictwa grupy - Andrzej W. i Janusz N. Ujęto także Mariusza P., który był strażnikiem na jednej z plantacji. Według Krzysztofa Urbaniaka, zastępcy prokuratura okręgowego w Krakowie, w dalszym ciągu poszukiwane są dwie osoby z kierownictwa grupy. Są nimi 23-letnia Joanna Mroczka i 27-letni Łukasz Zapał. Oboje pochodzą z Podkarpacia.
Śledztwo w sprawie oszustw wszczęte zostało w lipcu ubiegłego roku przez krakowską prokuraturę. Początkowo chodziło o ustalenie osób, które zamieszczały w prasie ogłoszenia o pracy we Włoszech. Zeznania pokrzywdzonych naprowadziły jednak śledczych na grupę przestępczą, która werbowała do niewolniczej pracy setki osób.
Z ustaleń prokuratury wynika, że przestępczy proceder trwał od 2002 do marca 2006 r. Ogłoszenia o pracy we Włoszech zamieszczane były w prasie ogólnopolskiej i regionalnej. Ci, którzy decydowali się na wyjazd, musieli zapłacić za transport od 400 do 800 zł, zaś na miejscu dodatkowo 150 euro. Obiecywano im zarobki około 6 euro za godzinę.
Po przybyciu do Włoch robotnicy otrzymywali głodowe wynagrodzenie w wysokości jednego euro za godzinę. Musieli w dodatku opłacić wyżywienie i koszty noclegu w spartańskich warunkach. Plantacje przypominały obóz pracy. Roboty nadzorowali ukraińscy, włoscy i polscy strażnicy. Ci, którzy próbowali się buntować, byli bici, szczuci psami, grożono im bronią. Kobiety gwałcono i zmuszano do prostytucji. Niepokornych ciągnięto - na łańcuchu - za samochodem. Kilka osób - zmuszanych do niewolniczej pracy - popełniło samobójstwa. Prokuratura nie wyklucza, że mogło dojść do śmierci z wycieńczenia oraz zabójstw.
(STRZ)
"Dziennik Polski" 2006-07-20
Autor: ea