Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Weekend z Chestertonem

Treść

Do herezji, które słyszymy na temat pogody, należy obyczaj, by nazywać szary dzień "bezbarwnym". Lecz szarość to też barwa, i to taka, która potrafi być miła dla oka lub potężnie działać na umysł. Tak samo obraźliwy jest frazes: "jeden szary dzień za drugim". Równie dobrze można by mówić o jednym zielonym drzewie za drugim. Szare, pochmurne niebo rzeczywiście stanowi przesłonę między nami a słońcem, ale, skoro o tym mowa, to samo dotyczy zielonej korony drzewa. Lecz te szare parasole różnią się między sobą tak samo jak te zielone pod względem kształtów, stylu, odcienia i stopnia przesłonięcia. Jeden dzień może być szary jak stal, inny szary jak gołębie pióra, jeszcze inny szary jak śmiertelnie mroźna szadź, a kolejny - szary jak dym z rozgrzanego kuchennego pieca. (...) Wrogowie szarości (...) lubią też powoływać się na argument, że kolory blakną przy szarej pogodzie i że trzeba silnego słońca, aby ukazać wszystkie odcienie ziemi i nieba. Tutaj znów muszę wtrącić swoje trzy grosze. Zasadniczą sprawą jest rozróżnienie. To prawda, że tylko słońce może sprawić, by zajaśniały i rozbłysły trzeciorzędne, nijakie barwy. (...) Lecz jeśli macie zdrowy murzyński gust kolorystyczny, jeśli wasz ogród pęka w szwach od bratków i geranium, jeśli pomalowaliście dom na błękit i szkarłat, jeśli lubicie nosić, dajmy na to, jaskrawożółtą koszulę do wiśniowych spodni, to nie tylko będzie was widać z daleka nawet w najbardziej szary dzień, ale w dodatku zauważycie w waszym stroju i otoczeniu pewien ciekawy efekt. Mam na myśli, że nasycone, krzykliwe kolory zdają się wręcz bardziej świetliste przy pochmurnej pogodzie, bo rzucają się w oczy na wyciszonym tle, jakby emanowały własnym blaskiem. Pod ciemniejącym niebem wszystkie kwiaty przypominają fajerwerki. (...) A na koniec, ta barwa, którą ludzie zwą bezbarwną, ma w sobie coś, co kojarzy się z przeciętnym życiem, przemieszanym i pełnym kłopotów. Też jest niełatwa, pełna oczekiwań i obietnic. Szarość zawsze sprawia wrażenie, że już niebawem zmieni się w jakiś inny kolor. Może się wysycić w błękit, zblednąć w biel albo nagle wybuchnąć w zieleń i złoto. W ten sposób przypomina, że w samych nawet rozterkach tkwi nieuchwytna nadzieja. A kiedy szary zmierzch zapada nad wzgórzami i nasze włosy szarzeją od siwizny, ich szarość wciąż może nam przypominać, że kiedyś nadejdzie poranek. Tłumaczenie - Jaga Rydzewska Gilbert Keith Chesterton - fragment eseju "The Glory of Grey" ze zbioru "Alarms and Discursions", 1910. "Nasz Dziennik" 2008-09-26

Autor: wa