Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Warszawa oszczędza na nauczycielach

Treść

Władze Warszawy z uporem szukają kolejnych oszczędności budżetowych kosztem edukacji. Po likwidacji części placówek oświatowych i szkolnych stołówek przyszedł czas na obniżanie wynagrodzeń dla nauczycieli przez obcinanie dodatków motywacyjnych.

Duże cięcia wydatków na oświatę ruszyły rok temu, gdy władze Warszawy zlikwidowały 22 szkoły, a w wielu placówkach szkolne stołówki zastąpiły firmy cateringowe. W styczniu natomiast odbyła się narada władz Warszawy z dyrektorami placówek oświatowych nadzorowanych bezpośrednio przez Biuro Edukacji m.st. Warszawy. Chodzi o domy dziecka, młodzieżowe ośrodki socjoterapii i młodzieżowe ośrodki wychowawcze bezpośrednio podległe miastu. Podczas niej wydano dyrektorom ustne polecenie, by obniżać nauczycielom dodatki motywacyjne. Na spotkanie nie zaproszono jednak nikogo ze związków zawodowych.

Stołeczne Biuro Edukacji nie chce komentować tych informacji. – Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz przed rokiem podpisała ze związkami zawodowymi porozumienie o obniżce o 1/4 stawek dodatków motywacyjnych – podkreśla Andrzej Kropiwnicki, przewodniczący Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” Regionu Mazowsze. Związki, rozumiejąc trudną sytuację budżetową Warszawy, zgodziły się wtedy na ten krok, który oznaczał obniżenie dodatku średnio o około 150 złotych. – Już nie chodzi nawet o te przysłowiowe 100 zł, ale o fakt, że łamane jest prawo, które ustanowiła Rada Warszawy – komentuje Zofia Idzikowska ze Związku Nauczycielstwa Polskiego. Bo wysokość dodatków ustaliła właśnie Rada Warszawy i magistrat obniża wbrew uchwale. Idzikowska ocenia, że miasto złamało też ustawę o związkach zawodowych, gdzie jest zapis, że kwestie wynagrodzeń muszą być negocjowane z reprezentantami nauczycieli. Radny Maciej Wąsik (PiS) uważa, że w przypadku nauczycielskich dodatków ma miejsce naginanie prawa. W ocenie radnego budżet Warszawy jest po prostu źle skonstruowany, nie przystaje do realiów. – Napisali sobie, że będą mieli mniejsze wydatki, a większe dochody, a tymczasem jest zupełnie odwrotnie – mówi Wąsik.

450 zł na papierze

Zgodnie z uchwałą Rady Warszawy średnia wysokość dodatku motywacyjnego wypłacanego w tym roku powinna wynosić 450 zł miesięcznie na jednego nauczyciela. W 2014 roku ma to być 600 złotych. – Oznacza to, że jeśli w danej szkole dyrektor ma 10 nauczycieli, to powinien otrzymać do podziału 45 tys. złotych. Ale od wielu miesięcy w wielu dzielnicach kwoty te są niższe – podkreśla Zofia Idzikowska. Jak tłumaczy, najniższy przysługujący każdemu nauczycielowi dodatek ma wynosić 150 zł, a dla nauczycieli najwyżej ocenianych może to być nawet 900 złotych. Kwestię wysokości dodatku rozstrzygają dyrektorzy, ale ich decyzje mają wynikać tylko z oceny pracy pedagogów, a nie z konieczności oszczędzania. Tymczasem dyrektorzy części warszawskich szkół i innych placówek oświatowych nie otrzymują pełnej puli pieniędzy na dodatki. Część dzielnic od dawna nie stosuje się do uchwały i samodzielnie dzieli dodatki, zaniżając ich wysokość. Przez to maleją wynagrodzenia nauczycieli. Tak jest na przykład na Mokotowie, gdzie władze dzielnicy uznały, że wszyscy nauczyciele będą otrzymywali dodatek w wysokości około 200 zł na osobę. Radna Małgorzata Żuber-Zielicz (PO), przewodnicząca Komisji Edukacji i Rodziny m.st. Warszawy, poinformowała oficjalnie, że np. na Bemowie nauczyciele dostają średnio 350 zł, w Rembertowie, Białołęce, Bielanach około 360. W większości innych dzielnic również kwota jest zaniżona, ale w mniejszym wymiarze. – Dyrektor nie daje pieniędzy nauczycielowi, ponieważ nie ma skąd, a nie ma dlatego, bo mu miasto nie przekazało. Jeśli przyznałby wyższe dodatki, to złamałby dyscyplinę finansów publicznych. Podobna sytuacja ma miejsce w przypadku budżetów dzielnic – mówi Andrzej Kropiwnicki. Jak deklaruje, na kolejną obniżkę nauczycielskich wynagrodzeń władze Warszawy nie dostaną zgody związków zawodowych.

Nasz Dziennik Wtorek, 5 lutego 2013

Autor: jc