Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wałęsa: wszystkich pod sąd

Treść

Były prezydent Lech Wałęsa zapowiada wniesienie pozwów przeciwko osobom, które zarzucają mu współpracę agenturalną. Wymienia przede wszystkim autorów książki "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii", prezesa IPN oraz prezesa TVP za emisję filmu "TW "Bolek"". - Złożę pozew przeciwko wszystkim, którzy takie bzdury rozpowszechniają. A dla tych na państwowych posadach będzie szczególnie wysoka gaża - zapowiedział wczoraj Wałęsa. Dodał, że "wszystkich postawi pod sąd", pozwami mają się zająć jego prawnicy. Będzie się domagał wysokich odszkodowań, ale chce, żeby je płacili konkretni ludzi, a nie instytucje. Wśród osób, które zamierza pozwać, wymienił autorów książki dwóch historyków IPN Piotra Gontarczyka i Sławomira Cenckiewicza, prezesa Instytutu Janusza Kurtykę, szefa TVP Andrzeja Urbańskiego za wyemitowanie w programie pierwszym filmu "TW "Bolek"" oraz jego autorów Grzegorza Brauna i Roberta Kaczmarka. Na pytanie dziennikarzy odpowiedział jednak, że nie widział tego filmu, ale słyszał o nim dużo. Przyznał również, iż dostał zaproszenie na debatę, która odbywała się po filmie, ale z niego nie skorzystał, bo miał pracowity dzień. Prezes Urbański wysłał nawet do Lecha Wałęsy list, w którym wyraził żal, że były prezydent nie skorzystał z zaproszenia do debaty. Urbański podkreślił, iż TVP w dalszym ciągu oferuje Wałęsie czas antenowy, aby mógł odnieść się do treści zawartych w filmie. Ale były prezydent powiedział, że list wrzucił do kosza i skieruje pozew przeciwko TVP. IPN na razie nie komentuje tych zapowiedzi, stwierdzając, że należy poczekać do czasu ewentualnego ich zmaterializowania się. Co więcej, Kurtyka powiedział wczoraj, że Instytut "przymierza się" do opracowania biografii Lecha Wałęsy. - Biografia Lecha Wałęsy byłaby dziełem olbrzymim, niezwykle wielowątkowym i ja już teraz mogę powiedzieć, że IPN przymierza się do takiej biografii - poinformował prezes w programie TVP 1. Dodał, że za wcześnie mówić o tym, czy w IPN trwają prace nad taką publikacją, ale podkreślił, iż "będziemy starali się, żeby taka biografia powstała". - Badania nad biografią Lecha Wałęsy czy badania nad "Solidarnością", nad Wolnymi Związkami Zawodowymi, mogły być w Polsce prowadzone już od bardzo dawna. Nikt się tym nie zajmował, praktycznie dopiero IPN - a i to od 2006 r. - te wszystkie problemy zaczął badać - zaznaczył Kurtyka. - Przecież są to rzeczy niezwykle ważne nie tylko dla naszej najnowszej historii, ale także dla naszej świadomości historycznej, poziomu debaty publicznej. Nie uciekniemy od tych problemów, niezależnie od tego, jak emocjonalne reakcje wywoływałby fakt podjęcia tych problemów - stwierdził Kurtyka. Wydanie książki o Wałęsie uzasadniał tym, że dotyczy ona "niezwykle ważnego problemu historycznego, niezwykle ważnego problemu polskiej debaty publicznej lat 90., ale również lat 80. i wcześniejszych". - Bowiem tego typu pogłoski, które są weryfikowane w tej książce, były jasne i były dyskutowane wśród opozycjonistów - powiedział. - IPN wydał tę książkę, dlatego że nie jest możliwe, na dobrą sprawę, badanie opozycji demokratycznej lat 70. na Wybrzeżu bez wyjaśnienia tego problemu - dodał. Wałęsa chciał zablokować także emisję filmu w TVP "TW "Bolek"". Jego Instytut skierował pismo do prezesa Urbańskiego, w którym domagał się tego "ze względu na jawnie fałszywą treść w nim zawartą", grożąc wniesieniem pozwu sądowego "o naruszenie dóbr osobistych przeciwko TVP wraz z wnioskiem o odszkodowanie w wysokości 20 mln zł". Szef Telewizji ma skierować list do byłego prezydenta, w którym - jak nieoficjalnie wiadomo - przypomni Wałęsie, że zaoferowano mu możliwość odniesienia się do treści materiału. Wydanie książki wzbudza też reakcje polityków. Według prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, "wściekła obrona" przed tą pozycją świadczy o tym, że stanowi ona cios w establishment. "Chodzi o obronę establishmentu, obronę sytuacji społecznej w tych wyższych częściach hierarchii społecznej, sytuację ukształtowaną w ciągu ostatnich kilkunastu lat, sytuację, której jedną z podstaw jest kłamstwo, można powiedzieć kłamstwo radykalne". "Kłamstwo, które zupełnie odrzuca rzeczywistość i tę sprzed 1989 roku w jej prawdziwym kształcie, i tę rzeczywistość po roku 1989" - powiedział były premier w "Sygnałach dnia". "Ta książka jest ciosem w ten obraz, w obraz, który służy establishmentowi i stąd ta wściekła obrona", dodał. Z kolei obecny premier Donald Tusk powiedział, że politycy nie powinni wpływać na badania historyków. Jednocześnie zarzucił jednemu z autorów nieskrywane sympatie polityczne i ocenił, że książka o Wałęsie sytuuje się w nurcie publicystki politycznej. Świadczyć ma o tym dysproporcja treści między okresem lat 70. i 90. - A więc jest to jednak rzeczywiście chyba w dużej mierze też taka publicystyka polityczna, takie - powiedziałbym - stanowisko polityczne, taka aksjologia polityczna, a nie tylko badanie historyczne - ocenił premier. Dodał, że należy bronić legendy, której głównym bohaterem jest Wałęsa. Zenon Baranowski "Nasz Dziennik" 2008-06-20

Autor: wa