Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wałęsa chce na prezydenta

Treść

Lech Wałęsa zadeklarował, że jest gotowy ponownie wystartować w najbliższych wyborach prezydenckich, jeśli będzie miał możliwość realizacji swoich pomysłów. Według niego, trzeba zrobić wszystko, aby skrócić prezydencką kadencję Lecha Kaczyńskiego. Lech Wałęsa, który promował wczoraj w Gdańsku autobiograficzną książkę "Droga do prawdy", nie wykluczył, że będzie kandydował w najbliższych wyborach prezydenckich. Zapowiedział, iż mógłby wystartować w nich, jeżeli miałby możliwość realizacji własnych pomysłów. - Nie myślę o kandydowaniu i prezydenturze, ale jeśli byłaby szansa na realizację moich pomysłów, to gotów byłbym jeszcze raz się wystawić - zadeklarował były prezydent. Wałęsa tłumaczył, że ostatnio nie kandydował, gdyż nie widział szans na realizację "mądrych pomysłów". - Życie musi to zweryfikować, poodrzucać, więc ja nie starałem się wchodzić, widząc małe szanse na realizację mądrych pomysłów. A czy będzie za rok, czy za dwa taka możliwość, to zobaczymy. Jeszcze myślę parę lat pożyć, jeszcze parę rzeczy chciałbym w życiu zrobić, ale na dzisiaj to nie ma co - mówił Lech Wałęsa. - Chyba że kadencja będzie skrócona - dodał. Były prezydent opowiedział się bowiem za wcześniejszym zakończeniem kadencji prezydenckiej Lecha Kaczyńskiego. - Z zachowań prezydenta obecnego trzeba by zrobić wszystko, żeby skrócić kadencję, bo on szkodzi Polsce, on nie służy Polsce, on ośmiesza Polskę, w związku z tym trzeba coś wymyślić, ale prawnego - stwierdził Wałęsa. Podkreślał przy tym, że "budując demokrację", trzeba zachowywać się "bardzo poprawnie i prawnie". W ostatnich wyborach prezydenckich w 2005 r. Lech Wałęsa nie startował. W 2000 r., kiedy już w pierwszej turze na swoją drugą kadencję wybrany został Aleksander Kwaśniewski, otrzymał on 178 590 głosów, co byłemu prezydentowi dało poparcie wielkości 1,01 procenta. Większym uznaniem w oczach wyborców cieszyli się wtedy, oprócz Kwaśniewskiego, Andrzej Olechowski, Marian Krzaklewski, Jarosław Kalinowski, Andrzej Lepper i Janusz Korwin-Mikke. Artur Kowalski "Nasz Dziennik" 2008-10-21

Autor: wa