W sztabie małopolskiego PSL
Treść
- Mamy sygnały, że nasz wynik to 8-9 procent - mówił nieoficjalnie dziennikarzom poseł Wiesław Woda, szef PSL w Małopolsce. - Ta wysoka frekwencja w miastach może spowodować, że będziemy mieć problem z przekroczeniem progu - niepokoił się Andrzej Kosiniak-Kamysz, szef PSL w Krakowie. Takie opinie z ust głównych liderów ludowców padały podczas długiego oczekiwania na zakończenie ciszy wyborczej. - Mam nadzieję, że mój pesymizm się nie sprawdzi - zaznaczał Andrzej Kosiniak-Kamysz i tłumaczył, że jego niepokój wynika z obaw, iż głosy oddawane w miastach mogą ominąć listy PSL. Szef PSL w Krakowie był jedynym pesymistą w sztabie ludowców. Pozostali wierzyli we wspomniane 8 procent. Irytację wzbudzała tylko przedłużająca się cisza wyborcza. A gdy Państwowa Komisja Wyborcza ogłosiła, że cisza trwa do godz. 22.55, niektórzy opuścili sztab przy ul. Batorego w Krakowie. - Nie ma euforii, nie ma pesymizmu, jest umiarkowane zadowolenie - powiedział nam już po ogłoszeniu sondaży powyborczych poseł Woda. - Gdy Samoobrona i LPR sromotnie przegrały, my poprawiliśmy wynik, choć nie jest to powód do wielkiej radości. Poseł Woda nie chciał komentować ewentualnych wyników w Małopolsce, bo przed północą nie było informacji o tym, jak wyniki ogólnopolskie przekładały się na nasz region. - Oczekujemy na propozycję stworzenia koalicji rządowej z PO, ale jeśli Platforma stworzy większość innymi metodami, to będziemy się temu z boku przyglądać - stwierdził szef małopolskich ludowców. (GEG) "Dziennik Polski" 2007-10-22
Autor: wa