Przejdź do treści
Przejdź do stopki

W rodzinie kasa nie ginie

Treść

Firma żony i syna posła Andrzeja Kani z Platformy Obywatelskiej wygrała przetargi ogłoszone przez spółki: PKP Przewozy Regionalne i Koleje Mazowieckie, w wyniku których zdobyła trzyletni kontrakt na sprzątanie wagonów. W rejestrze korzyści uzyskiwanych przez parlamentarzystów poseł nie wpisał spółki, której właścicielami są jego żona i syn. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że parlamentarzysta, którego najbliższa rodzina prowadzi interesy z PKP, zasiada w... sejmowej Komisji Infrastruktury i podkomisji stałej ds. transportu kolejowego.

Poseł PiS Arkadiusz Mularczyk zapowiada złożenie przez Klub Parlamentarny PiS wniosku do Najwyższej Izby Kontroli o zbadanie całej sprawy.
Przypadek senatora Tomasza Misiaka, którego firma podpisała z Agencją Rozwoju Przemysłu kontrakt wart 48 mln zł na szkolenie stoczniowców, czy sprawa wiceministra środowiska Stanisława Gawłowskiego, którego żona zasiadała w radzie nadzorczej spółki ubiegającej się w tym właśnie resorcie o koncesję na eksploatację złóż gazu ziemnego, to tylko wierzchołek góry lodowej. Interlux - firma żony i syna posła Andrzeja Kani (PO) - wygrała przetargi ogłoszone przez PKP Przewozy Regionalne i Koleje Mazowieckie. Efektem jest trzyletni kontrakt na sprzątanie wagonów. Kontrakt ma opiewać na kwotę ponad 5 mln zł, a pieniądze pochodzą z kasy Skarbu Państwa i samorządu województwa. Poseł Platformy usprawiedliwia się w rozmowie z "Tygodnikiem Ostrołęckim". - Nie dajmy się zwariować - mówi Andrzej Kania dziennikarzom "TO". - Gdybym właśnie założył spółkę i gdybym miał jakiś realny wpływ na spółki kolejowe, to można by się było czegoś doszukiwać. A ja przypomnę, że spółkę, którą jakiś czas temu przepisałem na żonę i syna, prowadziłem od 17 lat. I od początku specjalizowałem się w sprzątaniu wagonów. Poza tym jeśli wygrywamy jakiś przetarg, to przecież jest to jawne i transparentne. Gdyby coś było nie tak, konkurencja z pewnością taki przetarg by oprotestowała - uzasadnia swój punkt widzenia.
Jednak jak łatwo się domyślić, członkowie komisji przetargowej mogli mieć wiedzę na temat właścicieli spółki i ich rodzinnych powiązań z osobą publiczną i politykiem PO, jakim jest Andrzej Kania, i kierować się nią przy rozstrzyganiu przetargu. - Raczej nie ma wątpliwości, że członkowie komisji przetargowej wiedzieli, do kogo należy ta firma, chociaż nie ma na to dowodów, ale wiele okoliczności może wskazywać, że miało to znaczenie przy wyborze tej firmy - mówi nam poseł PiS Arkadiusz Mularczyk, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka.
W rejestrze korzyści zamieszczonym na stronach internetowych Sejmu poseł Andrzej Kania nie odnotował faktu posiadania przez jego żonę Małgorzatę spółki. W punkcie dotyczącym wszystkich stanowisk i zajęć wykonywanych w administracji publicznej, jak i w instytucjach prywatnych, z tytułu których pobiera się wynagrodzenie, oraz pracy zawodowej wykonywanej na własny rachunek znajdziemy tam jedynie enigmatyczną informację o pracy w powiatowej stacji sanitarno-epidemiologicznej w Ostrołęce i "usługach w zakresie utrzymywania czystości i porządku".
Trudno nie zauważyć też związku między kontraktem żony a faktem, iż Kania zasiada w sejmowej Komisji Infrastruktury i podkomisji stałej ds. transportu kolejowego, łączności i nowoczesnych technik informacyjnych.
Przypadek posła Andrzeja Kani można nazwać klasycznym przykładem konfliktu interesów między interesem publicznym a prywatnym, o którym mówił w ubiegłym tygodniu na konferencji w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu prof. Andrzej Zybertowicz, socjolog z UMK. Konflikty takie mają wpływ na jakość prac instytucji publicznych, które w dużym stopniu decydują o bezpieczeństwie państwa, ponieważ jeśli kierownictwo jakiejś instytucji znajduje się w sytuacji konfliktu interesów, to wówczas wywiera to negatywny wpływ na funkcjonowanie tej instytucji.
Sprawa posła Kani nie jest pierwszym przypadkiem konfliktu interesów spowodowanym przez polityka PO obniżającym standardy życia społecznego w Polsce i kierującym je na pogranicze korupcji. W podobny, wątpliwy pod względem etycznym sposób postąpił m.in. senator Tomasz Misiak posiadający udziały w spółce Work Service zajmującej się m.in. szkoleniami zawodowymi, która to spółka w trybie bezprzetargowym podpisała z rządową Agencją Rozwoju Przemysłu kontrakt wart 48 mln zł na przeprowadzenie programu szkoleń dla zwalnianych z pracy stoczniowców z Gdyni i Szczecina.
Spore zamieszanie wywołała także sprawa małżonki wiceministra środowiska Stanisława Gawłowskiego, która była członkiem rady nadzorczej spółki PL Energia SA zajmującej się poszukiwaniem i eksploatacją złóż gazu ziemnego i ubiegającej się o koncesję na eksploatację kolejnego złoża w resorcie ochrony środowiska. - Kolejna sprawa, w której Platforma pokazuje swoje prawdziwe oblicze - mówi o przypadku Kani poseł Mularczyk. - Tych spraw zaczyna być coraz więcej. Myślę, że w całym kraju jest ich znacznie więcej. Jest to wykorzystywanie funkcji publicznych do załatwiania własnych interesów - dodaje poseł PiS. Przypomina również, że w poprzedniej kadencji parlamentu politycy PO głośno mówili o zawłaszczaniu państwa przez PiS. - Okazuje się, że właśnie teraz widzimy to zjawisko przy rozstrzyganiu kolejnych przetargów - podkreśla Mularczyk. Zapowiada, że PiS złoży do NIK wniosek o zbadanie przetargu, w którym zwycięską firmą okazała się spółka należąca do rodziny posła Kani.
Paweł Tunia
"Nasz Dziennik" 2009-03-30

Autor: wa