Przejdź do treści
Przejdź do stopki

W PKO BP emisję przygotuje konkurencja

Treść

Zarząd PKO BP kończy prace nad przygotowaniem nowej emisji akcji banku na kwotę ponad 5 mld złotych. Podwyższenie kapitału zakładowego, po uprzedniej wypłacie miliardowej dywidendy, oficjalnie ma pomóc bankowi w utrzymaniu, a nawet wzmocnieniu dotychczasowej pozycji rynkowej, w rzeczywistości zaś jest formą ukrytej prywatyzacji. Zachodzi pytanie, dlaczego misję tę powierzono ludziom związanym z konkurencją.
Podwyższenie kapitału zakładowego, po uprzedniej wypłacie miliardowej dywidendy, ma pomóc PKO BP w utrzymaniu pozycji największego kredytodawcy detalicznego dla polskiej gospodarki i poszerzeniu jego roli w segmencie podmiotów gospodarczych i sektorze publicznym - podaje bank na swojej stronie internetowej.
- W sytuacji, gdy nowej emisji nie obejmie bezpośrednio Skarb Państwa, podwyższenie kapitału będzie formą prywatyzacji tylnymi drzwiami - wyjaśnia nam finansista pracujący w Narodowym Banku Polskim. - Nawet jeśli akcje serii D kupi państwowy Bank Gospodarstwa Krajowego, to najprawdopodobniej wcześniej czy później sprzeda je jako tzw. resztówki podmiotom prywatnym - ostrzega.
Emisję przygotowuje niedawno powołany prezes Zbigniew Jagiełło, który objął formalnie funkcję 1 października. Powołanie Jagiełły, osoby związanej wcześniej z zagraniczną konkurencją, na szefa największego polskiego banku, w dodatku szykowanego do dalszej prywatyzacji, jest ostro krytykowane przez niezależnych komentatorów. Decyzję podjęła rada nadzorcza, której skład został uprzednio zmieniony.
Jagiełło przeszedł do polskiego (jeszcze) PKO BP wprost z zagranicznej konkurencji. Wcześniej był prezesem PKO Pionieer TFI, funduszu inwestycyjnego należącego do Pekao SA, będącego własnością włoskiego UniCredit.
- Bank nie komentuje decyzji rady nadzorczej - powiedział nam rzecznik PKO BP Marek Kłuciński. Potwierdził, że nowy prezes wcześniej pracował w Pekao SA.
To skandal, że człowiek związany z zagranicznym bankiem komercyjnym został prezesem konkurencyjnego PKO BP, największego banku pozostającego w rękach Skarbu Państwa. Czy można sobie wyobrazić, że szefem amerykańskiego Citibanku czy JP Morgan zostaje ktoś związany z zagraniczną konkurencją?
"Powołanie Jagiełły nastąpiło zaraz po nominacji Cezarego Banasińskiego na przewodniczącego Rady Nadzorczej PKO BP. Pan Banasiński, od 2006 roku członek Komisji Papierów Wartościowych i Giełd oraz Komitetu Nadzoru Ubezpieczeń i Funduszy Emerytalnych (KNUiFE), wsławił się jako prezes Komitetu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) tym, że w praktyce umożliwił połączenie banków PKO SA i BPH wbrew stanowisku ówczesnego rządu i Ministerstwa Finansów" - przypomina w komentarzu Stowarzyszenie "Przejrzysty Rynek".
Włoski UniCredit, nabywając polski bank Peko SA w ramach prywatyzacji, zobowiązał się w umowie, iż nie przejmie żadnego innego polskiego banku. Zastrzeżenie to miało zapobiec nadmiernej koncentracji w polskim sektorze bankowym, która godzi w interesy klientów. Mimo to UniCredit przeforsował fuzję z BPH, przy otwartym wsparciu ówczesnego szefa NBP Leszka Balcerowicza, który powoływał się m.in. na przyzwalające stanowisko Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, czyli prezesa Cezarego Banasińskiego. Z powodu sprzeciwu wobec połączenia banków zwolniony został wówczas ze stanowiska wiceministra finansów dr Cezary Mech.
- W zarządzie PKO BP zasiada również Jarosław Myjak, który wprowadzał UniCredit na Warszawską Giełdę Papierów Wartościowych - zwraca uwagę prezes Stowarzyszenia "Przejrzysty Rynek" Jerzy Bielewicz, finansista.
Po wcześniejszych roszadach w radzie nadzorczej banku stanowisko straciła jej przewodnicząca Marzena Piszczek, która wbrew uchwale poprzedniego zarządu otwarcie sprzeciwiła się wypłacie wysokiej dywidendy z PKO BP, na czym rządowi bardzo zależało. Ówczesny prezes PKO BP Jerzy Pruski, którego głos rozstrzygnął w zarządzie o wypłacie dywidendy, został ostatnio powołany na prezesa Bankowego Funduszu Gwarancyjnego.
Wpływ prezesa Pekao SA Jana Krzysztofa Bieleckiego na decyzje obecnego rządu, organów państwa i spółek zależnych od Skarbu Państwa tworzy, w opinii bankowców, sytuację quasi-monopolu w sektorze bankowym i zagraża konkurencji pomiędzy podmiotami na tym rynku - ocenia Stowarzyszenie "Przejrzysty Rynek".
Wątpliwe decyzje
Prezes stowarzyszenia Jerzy Bielewicz zwraca uwagę, iż o nagłym przypływie przychylności PKO BP dla włoskiej konkurencji świadczy fakt, że głównym dystrybutorem akcji PKO BP nowej emisji została spółka z Grupy UniCredit.
- To szokujące, że PKO BP, który ma oddziały w całej Polsce i mógłby sam zgarnąć całą prowizję, daje zarobić konkurentowi - podkreśla.
Jego wątpliwości budzi też fakt, że informacje o cenie akcji nowej emisji i praw poboru podane zostały przez PKO BP nie bezpośrednio po zatwierdzeniu przez KNF prospektu emisyjnego 28 września, lecz z opóźnieniem, w chwili, gdy już niemożliwe było dokupienie akcji banku w celu uzyskania praw poboru.
- Wskutek tego inwestorzy instytucjonalni nie mieli czasu na opracowanie odpowiedniej strategii inwestycyjnej, a dodatkowo stworzono ryzyko przecieku informacji na rzecz "wybranych" - twierdzi finansista. Zwraca uwagę, że opóźnienie informacji godzi również w interesy 57 tysięcy drobnych akcjonariuszy PKO BP. Jeśli nie zdążą oni wykupić praw poboru, nie będą mieli prawa do nabycia akcji nowej emisji i w związku z tym ich dotychczasowe prawa do akcji zostaną "rozwodnione". KNF uznała, że PKO BP dotrzymał minimum wymogów prawnych w zakresie publikacji prospektu emisyjnego.
- W Polsce zbyt duży wpływ na organy nadzorcze mają sami nadzorowani - twierdzi jeden z byłych nadzorców rynku finansowego.
Dlaczego zmienił fotel?
W związku z pojawiającymi się zarzutami wobec prezesa Jagiełły o działanie w warunkach konfliktu interesów zwróciliśmy się do niego z pytaniem, dlaczego zdecydował się przejść do konkurencji. Nie mógł wchodzić w grę argument finansowy, ponieważ na nowym stanowisku Jagiełłę obejmuje ustawa kominowa. Spytaliśmy też nowego prezesa, czy tak liczna reprezentacja osób związanych wcześniej z konkurencją w zarządzie publicznego banku gwarantuje utrzymanie przez PKO BP dotychczasowej wysokiej pozycji rynkowej.
Niestety, prezes nie skorzystał z możliwości osobistej odpowiedzi na te pytania, zlecając ją rzecznikowi banku.
"Pan Zbigniew Jagiełło wziął udział w konkursie na prezesa PKO Banku Polskiego. Konkurs miał charakter otwarty. Rada Nadzorcza wybrała jego kandydaturę i obowiązki zaczął pełnić od 1 października br. Pan Zbigniew Jagiełło ma bogate doświadczenie w zarządzaniu instytucjami finansowymi, które będzie wykorzystywał, kierując największym polskim bankiem" - odpisał nam Marek Kłuciński, rzecznik prasowy PKO BP.
Proces wychodzenia państwa z PKO BP rozpoczął były minister skarbu Jacek Socha, wprowadzając bank na giełdę, przy zachowaniu kontroli nad bankiem przez Skarb Państwa. Rząd Tuska zrobił kolejny krok, pobierając dywidendę z banku mimo zaleceń KNF, aby tego w kryzysie nie robić. W efekcie powstała konieczność podniesienia kapitału PKO BP, a że państwowa kasa jest pusta, kapitału postanowiono szukać na rynku, co prowadzi do dalszego zmniejszenia udziału Skarbu Państwa w tym największym, ostatnim polskim banku. Tymczasem zdaniem ekonomistów, PKO BP jako państwowa instytucja powinien odgrywać w kryzysie rolę "koła ratunkowego" dla polskiej gospodarki pozbawionej kredytu z zagranicznych banków komercyjnych.
- Środki publiczne do gospodarki na walkę z kryzysem należy kierować poprzez PKO BP, bank kontrolowany przez państwo, bo każda złotówka dana PKO BP przejawi się zwiększonym kredytowaniem - twierdzi dr Cezary Mech.
Małgorzata Goss
"Nasz Dziennik" 2009-10-16

Autor: wa