Przejdź do treści
Przejdź do stopki

W obronie ostatniej stoczni

Treść

"Nie chcemy zasilać rzeszy bezrobotnych", "Żądamy dialogu o przyszłości Stoczni Marynarki Wojennej" - pod takimi hasłami protestowali w Warszawie pracownicy Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni. Przed gmachami Ministerstwa Obrony Narodowej oraz Skarbu Państwa rozległy się gwizdy i wycie syren, a pod adresem ministrów padły okrzyki: "Oszuści, złodzieje". Pracownicy podkreślają, że to głównie na skutek zmniejszenia zamówień przez wojsko i z powodu nieterminowego płacenia przez MON za wykonane zlecenia stocznia znalazła się na skraju bankructwa.
Zdaniem demonstrujących, ministrowie: obrony - Bogdan Klich, skarbu - Aleksander Grad, oraz prezes Agencji Rozwoju Przemysłu Wojciech Dąbrowski nie wywiązali się z obietnicy konsultowania z przedstawicielami pracowników Stoczni Marynarki Wojennej dalszego sposobu jej funkcjonowania w obliczu prowadzonej restrukturyzacji. - Protestujemy w obronie zagrożonych miejsc pracy i egzystencji naszych rodzin, przypominając, że w ostatnim czasie w ramach restrukturyzacji odeszło z pracy blisko 1000 osób. Obawiamy się, że obecne działania są wstępem do likwidacji kolejnej polskiej stoczni! - oświadczył podczas wczorajszej pikiety przed siedzibą MON Mirosław Kamieński, szef "Solidarności" w Stoczni Marynarki Wojennej. Dodał, że akcja protestacyjna jest spowodowana groźbą zwolnień kolejnych 30 proc. pracowników (ponad 300 osób).
Stoczniowcy z Gdyni podkreślają, że dotychczasowa polityka rządu dąży do likwidacji ostatniego bastionu produkcji statków w Polsce. - MON nie chce finansować budowy nowych okrętów dla polskiej armii i zatrzymuje te wszystkie fundusze, które przeznaczono na realizację kontraktów - mówi Jan Kullas, pracownik SMW. Protestujący podkreślali, że resort obrony nie tylko ogranicza w Gdyni zamówienia dla Marynarki Wojennej, ale z opóźnieniem płaci nawet za te prace, które są w stoczni wykonywane. Rzecznik MON Robert Rochowicz odpowiadał, że wszystkie rachunki są realizowane na bieżąco, zaś wojsko narzeka na opóźnienia w remontach okrętów, co ma dotyczyć m.in. jednostki Kontradmirał Xawery Czernicki.
W akcji protestacyjnej uczestniczyło około 300 pracowników nie tylko ze SMW w Gdyni, ale także członków "Solidarności" Stoczni Gdańsk oraz portu w Gdyni. - Nie mają pracy i płacy. Stocznia Marynarki Wojennej płaci im tylko zaliczkowo. Solidaryzujemy się z nimi, tak jak ze wszystkimi stoczniami z całego Trójmiasta - informuje Andrzej Chulck ze Stoczni Remontowej "Nauta" w Gdyni. - Wiadomo, z czym w Polsce wiąże się restrukturyzacja: ze zwolnieniami ludzi. A w tych zawodach, jakie się wykonuje w Stoczni MW, ciężko na Wybrzeżu znaleźć pracę - twierdzi pan Roman, pracownik SMW od 34 lat.
Do protestujących przed siedzibą MON w Warszawie nie wyszedł minister Klich. W jego imieniu delegację związkowców powitał Zenon Kosiniak-Kamysz, wiceminister obrony narodowej. Kamieński po spotkaniu z szefem resortu obrony oznajmił, że wynik spotkania pozwala przypuszczać, iż istnieje szansa, "byśmy o sprawach stoczni rozmawiali nadal z panem ministrem Klichem". Kamieński zaznaczył, że dotąd dialog społeczny w sprawie SMW nie był z winy rządu prowadzony. W Ministerstwie Skarbu Państwa protestujący złożyli petycję do premiera Donalda Tuska, w której m.in. wzywają właśnie do podjęcia na nowo dialogu na temat przyszłości SMW. Pisma w tej sprawie otrzymali także ministrowie Klich i Grad.
Ostatecznie w wyniku czterogodzinnego protestu związkowców zadecydowano, że 9 września odbędzie się spotkanie przedstawicieli ministerstw Obrony Narodowej i Skarbu Państwa ze stoczniowcami w sprawie przyszłości SMW. Maciej Wewiór, rzecznik resortu skarbu, powiedział dziennikarzom, że resort chce się spotkać ze stroną społeczną, by porozmawiać merytorycznie o sytuacji stoczni. - Celem rządu i strony społecznej jest istnienie spółki i kontynuacja jej produkcji - zapewnił Wewiór. Natomiast Kamieński wyraził nadzieję, że rozwiązanie sytuacji stoczni będzie pozytywne, "choć nie jest to przesądzone".
Jacek Dytkowski
"Nasz Dziennik" 2009-08-25

Autor: wa