Przejdź do treści
Przejdź do stopki

W obawie przed wielką wodą

Treść

Po ostatnich opadach deszczu niebezpiecznie wzrasta stan wód w dorzeczu środkowej Odry na Dolnym Śląsku. Poziom wód podniósł się m.in. w Bogatyni poszkodowanej w wyniku sierpniowej powodzi. Sytuacja z godziny na godzinę stawała się coraz bardziej poważna. Ewakuowano szkołę, monitorowano miejsca najbardziej zagrożone, w pogotowiu było wojsko, a mieszkańcy przygotowywali się na najgorsze.
Z informacji Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej wynika, że w związku z intensywnymi opadami deszczu najtrudniejsza sytuacja może wystąpić w rejonach górskich i podgórskich, gdzie woda może przekroczyć stany alarmowe o 80 centymetrów. Jak wynika z informacji Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego we Wrocławiu, zagrożenie powodzią jest realne. Wczoraj po południu stan alarmowy w Turoszowie na Miedziance został przekroczony o 150 cm, a spodziewano się nawet 2 metrów. Powyżej stanów alarmowych utrzymywały się także stany wód na rzekach: Witka, Skora i Nysa Łużycka. Alarmy powodziowe wprowadzono wczoraj w powiecie zgorzeleckim, gdzie zanotowano lokalne podtopienia i zalanie piwnic, oraz w gminach: Zagrodno, Pielgrzymka i Platerówka. Najtrudniejsza sytuacja była jednak w Bogatyni, która od dwóch dni przygotowuje się do odparcia ataku żywiołu. Mieszkańcy, pełni obaw, mają jednak nadzieję, że nie dojdzie do powtórki z początku sierpnia, kiedy w jednej chwili fala powodziowa na Miedziance zalała miasto, niszcząc budynki i drogi, zamieniając to 22-tysięczne miasteczko w krajobraz po bitwie. Przypomnijmy, że wartość szkód wówczas przekroczyła 300 milionów złotych, a naprawa zniszczeń potrwa kilka lat. Jak powiedział nam Andrzej Grzmielewicz, burmistrz Bogatyni, mieszkańcy i strażacy przez cały wczorajszy dzień z ogromną determinacją zabezpieczali workami z piaskiem domy i obiekty położone najbliżej rzeki Miedzianki, która przybierała w dużym tempie. W obliczu realnego zagrożenia obradował gminny sztab kryzysowy, rozdzielono zadania, ale dotychczas sytuacja była pod kontrolą. - Wstępne decyzje to stały monitoring rzeki. Jesteśmy też przygotowani do ewentualnej ewakuacji mieszkańców. Wszystkie działania przygotowawcze zostały podjęte odpowiednio wcześnie. W pogotowiu cały czas jest ponad stu żołnierzy i amfibie. Mamy nadzieję, że nie dojdzie do podobnej sytuacji jak w sierpniu - wyjaśnia burmistrz Grzmielewicz, który nie dopuszcza nawet myśli o powtórce powodzi. Jednak nie tylko Miedzianka w Bogatyni stanowi niebezpieczeństwo. Groźnie przybrała też Nysa Łużycka. Pierwsze podtopienia zanotowano wczoraj w Porajowie i Sieniawce na południu gm. Bogatynia. - Woda jest bardzo blisko wałów, ale jest jeszcze spory zapas. Trwają prace przy zabezpieczaniu najbardziej newralgicznych miejsc na osiedlu Piastowskim w Porajowie - zaznaczył burmistrz Grzmielewicz. Podtopienia zanotowano też w innych gminach, np. w gm. Pieńsk. Wczoraj z uwagi na wysoką wodę w pobliżu Szkoły Podstawowej nr 1 w Bogatyni zdecydowano o ewakuacji placówki, do której uczęszcza ponad trzysta dzieci. - Chuchając na zimne, zdecydowaliśmy o ewakuacji szkoły, która - przypomnę - najbardziej ucierpiała podczas sierpniowej powodzi. Dla dzieci, które nie miały opieki w domu, zorganizowaliśmy zajęcia opiekuńcze - powiedział nam zastępca burmistrza Bogatyni Jerzy Stachyra. Podobnie dzisiaj odwołano zajęcia lekcyjne w szkole nr 1. Dzieci, które mogą, zostaną w domu pod opieką najbliższych, pozostałe - jak zapewnia wiceburmistrz Stachyra - mogą przyjść do szkoły.
Tymczasem prognozy pogody nie są zbyt optymistyczne. Jak zapowiadają meteorolodzy, w ciągu dwóch najbliższych dni będzie intensywnie padać zwłaszcza w dorzeczach Nysy Łużyckiej, Bobru i Kwisy, co może dodatkowo spiętrzyć wody w rzekach na Dolnym Śląsku.
Mariusz Kamieniecki
Nasz Dziennik 2010-09-28

Autor: jc