Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Uwaga na świetlówki!

Treść

Teraz, gdy liderzy dwóch największych ugrupowań w Polsce spierają się w mediach, który z nich, do kogo i kiedy ma przyjść, by porozmawiać o - jak twierdzą - niezwykle ważnych dla Polaków sprawach związanych z konsekwencjami kryzysu finansowego, jeszcze bardziej niż dotychczas nieciekawa medialnie stała się sytuacja prezesa PSL Waldemara Pawlaka. Nikt z liderem ludowców nie chce się spotkać na międzypartyjnym szczycie, a sam Pawlak ma związane ręce: rządowi nie przyłoży - bo przecież sam w nim zasiada, a w sytuacji gdy gospodarka zwalnia, na giełdzie od miesięcy mamy krach, a złoty dramatycznie dołuje - nie ma się też czym specjalnie chwalić. Szef PSL robi jednak co może, aby o nim nie zapomniano. Niemal codziennie raczeni jesteśmy serwowanymi przez Waldemara Pawlaka niezwykłymi pomysłami, "błyskotliwymi" analizami sytuacji gospodarczej czy innymi złotymi myślami.

Jedną z takich złotych myśli usłyszeliśmy wczoraj. Na konferencji po spotkaniu ze związkami zawodowymi z ust wicepremiera dowiedzieliśmy się, że zwalniani z pracy czy bezrobotni nie mają co liczyć na uwagę rządu. - W dobie kryzysu ważniejsze od zajmowania się bezrobotnymi jest utrzymanie miejsc pracy - tłumaczył Pawlak. Dzień wcześniej pan wicepremier również zaskoczył słuchaczy. Wicepremier analizował sytuację na rynku walutowym, wspominając "nieodległe, dobre czasy do brania kredytów we franku szwajcarskim", wtedy "gdy za franka płaciliśmy 3,4 zł". Problem w tym, że jeśli spojrzymy na kurs franka w ciągu ostatnich 16 lat, to nijak nie jesteśmy w stanie stwierdzić, że kiedykolwiek jeden frank kosztował 3,4 złotego.
Kluczowa dla wyjaśnienia ostatnich występów wicepremiera Pawlaka może okazać się ujawniona w tym tygodniu pewna niezwykła inicjatywa resortu gospodarki. Otóż kierowane przez lidera ludowców ministerstwo wydało około pół miliona złotych na zakup energooszczędnych żarówek. Resort chce rozpocząć kampanię namawiającą do zastąpienia tradycyjnych żarówek energooszczędnymi świetlówkami. Dzięki temu mamy zużywać mniej energii i przyczynić się do zmniejszenia emisji do atmosfery dwutlenku węgla. Jest podobno bezsprzecznie dowiedzione, że niedobór światła w okresie jesienno-zimowym może doprowadzić u ludzi do stanów depresyjnych. Ale nie należy też przesadzać w drugą stronę. Zbyt długie naświetlanie może bowiem skutkować pomieszaniem zmysłów, zwłaszcza jeśli się włączy te wszystkie świetlówki naraz!
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2009-02-06

Autor: wa