Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Uroczystość Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej

Treść

(Czyż) to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? (J 2,4).

Istnieją w Piśmie Świętym trudne miejsca, które nas niepokoją czy wręcz rażą. Zacytowany zwrot Pana Jezusa do Matki do takich trudnych miejsc należy. Do Biblii Tysiąclecia, a przez nią do lekcjonarza, trafiło takie sformułowanie, które jest próbą wytłumaczenia zgrzytu, jaki się pojawia w brzmieniu tego zdania. Dosłownie brzmi ono: „co Mnie i Tobie” (ti emoi kai soi). Jest to wyrażenie idiomatyczne i oznacza mniej więcej: „daj mi spokój”. W Ewangeliach powtarza się ono w spotkaniach Pana Jezusa ze złymi duchami. One mówią do Niego: „co nam i Tobie” (ti hemin kai soi), co Biblia Tysiąclecia tłumaczy: Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? (Mk 1,24). Ten idiom wyraża separację pomiędzy partnerami rozmowy. W Starym Testamencie takiego idiomu użył Dawid w stosunku do Joaba i Abiszaja: Co jest między mną a wami, synowie Serui (2 Sm 19,23). I tutaj także chodzi Dawidowi o odcięcie się od ich postępowania.

Dzisiejsze czytania liturgiczne: Prz 8, 22-35 lub Iz 2, 2-5; Ga 4, 4-7; J 2, 1-11

Jakżeż Pan Jezus mógł się tak niegrzecznie odezwać do swojej Matki?! Dlatego to przekształcono zdanie oznajmujące na pytanie, zmieniając sens tej wypowiedzi. Oczywiście gramatycznie jest to możliwe, bo w oryginalnym tekście w języku greckim nie ma partykuły „czy” oraz znaków interpunkcyjnych.

Nieco dłuższy wywód na temat tego trudnego wyrażenia odsłania pewną tendencję w naszym tłumaczeniu trudnych spraw. Jeżeli nie pasuje ono do naszych wyobrażeń, to staramy się je złagodzić albo nadać mu odmienny sens. Czy jednak w ten sposób nie tracimy czegoś o wiele cenniejszego? Spróbujmy jednak dopuścić takie nieprzyjemne brzmienie odezwania się Syna do Matki: „Daj Mi spokój, Niewiasto. Jeszcze nie nadeszła moja godzina”. W Ewangelii św. Jana „godzina Jezusa” to zawsze Jego śmierć na krzyżu. Ogłasza jej nadejście w 12. rozdziale: Nadeszła godzina, aby został uwielbiony Syn Człowieczy (J 12,23).

Tak brzmiąca odpowiedź udzielona Matce jest zatem wyraźną odmową! Ale zobaczmy, co się dzieje dalej. Matka wcale nie daje za wygraną. Zaraz mówi do sług: Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie (J 2,5). Zobaczmy, co wynika z tak odczytanej sceny. Najswiętsza Maryja Panna okazuje się bardzo rezolutną kobietą. Przypomina się w tym momencie scena z Syrofenicjanką, która prosiła o zdrowie dla swojej córki. W odpowiedzi usłyszała od Pana Jezusa także bardzo nieprzyjemne słowa: Pozwól wpierw nasycić się dzieciom; bo niedobrze jest zabrać chleb dzieciom, a rzucić psom (Mk 7,27). Ona jednak z całą pokorą odpowiedziała: Tak, Panie, lecz i szczenięta pod stołem jadają z okruszyn dzieci (Mk 7,28). Ona także nie dała się zbyć negatywną odpowiedzią. I ze względu na jej upartą wiarę uzyskała to, o co prosiła. Mamy zatem w tym momencie do czynienia z tak zwanymi „modlitwami niewysłuchanymi”. Pan Jezus w pierwszej reakcji odrzuca prośbę. Ale dzięki wytrwałości proszącego prośba zostaje wysłuchana.

Pamiętamy przypowieść Pana Jezusa o wytrwałej modlitwie, przypowieść o niesprawiedliwym sędzi, którego wytrwałe naleganie biednej kobiety skłoniło do załatwienia jej sprawy. Na koniec tej przypowieści Pan Jezus mówi: A Bóg, czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? (Łk 18,8). Wydaje się, że scena z dzisiejszej Ewangelii jest swoistą ilustracją tej prawdy. Warto pamiętać o tym, że modlitwa, nawet najbardziej szlachetna w naszym pojęciu, nie musi od razu być wysłuchana. Także sami mamy przecież często problem z „niewysłuchaną modlitwą”. W tym kontekście scena z Kany Galilejskiej napawa nas optymizmem i nadzieją: oto Pan Jezus jednak ostatecznie wysłuchuje próśb, które pierwotnie wydają się nie być wysłuchane. Taka modlitwa ma różne postacie: nie zostaje ona wysłuchana od razu albo nie w taki sposób, jak byśmy sobie tego życzyli.

Dlaczego Pan Jezus nie odpowiada jednak od razu? Taka jest Jego pedagogia. Pamiętamy Jego słowa: Wszystko, o co w modlitwie prosicie, stanie się wam, tylko wierzcie, że otrzymacie (Mk 11,24). Modlitwa jest dialogiem, w którym najważniejsze nie jest to, o co prosimy, ale sama więź osobowa. KKK o modlitwie powie następująco:

Modlitwa – czy zdajemy sobie z tego sprawę, czy nie – jest spotkaniem Bożego i naszego pragnienia. Bóg pragnie, abyśmy Go pragnęli (KKK 2560).

Modlitwa jest o tyle chrześcijańska, o ile jest komunią z Chrystusem (KKK 2565).

W modlitwie najważniejsze nie jest to, o co prosimy, ale spotkanie. Uparta wiara, uparta prośba jest wyrazem prawdziwego zawierzenia. Nie mamy do czynienia z jakąś instytucją, która zatwierdza nasze podanie o załatwienie sprawy, ale z autentycznym dialogiem razem z jego dramatyzmem. Przemaganie Boga swoją prośbą świadczy o takiej żywej więzi. U proroka Izajasza czytamy:

Chodźcie i spór ze Mną wiedźcie! – mówi Pan. Choćby wasze grzechy były jak szkarłat, jak śnieg wybieleją; choćby czerwone jak purpura, staną się jak wełna (Iz 1,18).

U proroka Ozeasza natomiast Bóg mówi do Izraela:

Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości (Oz 11,4).

A dzisiejsza Ewangelia pokazuje, jak Najświętsza Maryja Panna potrafi nas wspierać w owym uporze, który prowadzi do prawdziwego spotkania z Bogiem. I o tym trzeba nam pamiętać, i chyba warto uczyć ludzi tego dobrego uporu i wytrwałości. Pamiętajmy słowa Pana Jezusa:

A od czasu Jana Chrzciciela aż dotąd królestwo niebieskie doznaje gwałtu i ludzie gwałtowni zdobywają je (Mt 11,12).

Komentarze liturgiczne na każdy dzień roku –zerknij tutaj i wybierz to, co najbardziej cię interesuje :)

Włodzimierz Zatorski OSB | Jesteśmy ludźmi

Źródło: ps-po.pl,  26 sierpnia 2015

Autor: mj