Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Urbański zawieszony

Treść

Rada Nadzorcza TVP głosami członków rekomendowanych przez Ligę Polskich Rodzin i Samoobronę zawiesiła na trzy miesiące prezesa zarządu TVP Andrzeja Urbańskiego oraz wiceprezesów: Sławomira Siwka i Marcina Bochenka. Wcześniej rada odwołała dotychczasową przewodniczącą RN Janinę Goss, na jej miejsce powołując prawnika zgłoszonego przez LPR - Łukasza Moczydłowskiego. W opinii Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, decyzja ta jest niezgodna z prawem, ponieważ zanim RN doprowadziła do odwołania zarządu spółki, do dymisji podał się jej wiceprzewodniczący Janusz Niedziela. Moczydłowski odpiera jednak te zarzuty, przypominając, że zgodnie z prawem rada mogła podjąć taką decyzję, ponieważ dla jej funkcjonowania wystarczy pięciu członków. Na pełniącego obowiązki prezesa TVP rada powołała Piotra Farfała. Dotychczasowy zarząd nie uznaje tej decyzji. Po odwołaniu dotychczasowego składu zarządu TVP - Andrzeja Urbańskiego, Sławomira Siwka oraz Marcina Bochenka - Rada Nadzorcza TVP przywróciła do pracy w zarządzie zawieszonego wiceprezesa Piotra Farfała oraz oddelegowała tam swojego członka Tomasza Rudomino. Wcześniej rada odwołała dotychczasową przewodniczącą Janinę Goss, którą zastąpił Łukasz Moczydłowski. Wniosek o odwołanie Goss złożył Ireneusz Fryszkowski. Jednym z powodów wniosku miało być... aroganckie traktowanie członków rady wywodzących się z Samoobrony i LPR. Jako powody zawieszenia zarządu Moczydłowski podał brak działań restrukturyzacyjnych, niedostosowanie spółki do zmniejszających się wpływów z abonamentu. Ważną przyczyną, według niego, jest brak reakcji prezesa TVP na zawieszenie Hanny Lis. Jego zdaniem, świadczy to o upolitycznieniu telewizji publicznej. - Po rezygnacji pana Niedzieli rada jest zdekompletowana i wszelkie jej uchwały i działania są nielegalne - powiedział nam Krzysztof Czabański, członek Rady Nadzorczej TVP i zawieszony prezes Polskiego Radia. Dlatego po tym, jak do dymisji podał się Niedziela, trzech członków rady opuściło salę posiedzeń. - Salę opuściła pani Janina Goss, pan Bogusław Szwedo, Janusz Niedziela oraz ja - relacjonował. - Dziś była tylko jedna legalna uchwała i to było odwołanie pani Janiny Goss z funkcji przewodniczącej Rady Nadzorczej. Po tej uchwale była rezygnacja pana Niedzieli i od tego momentu rada nie może już podejmować uchwał. Te pięć osób dalej siedzi na sali i obraduje, ale to są wszystko działania sprzeczne z prawem - dodał Czabański. Wtóruje mu Sławomir Siwek, zawieszony wczoraj członek Zarządu TVP. - Stanowisko Zarządu TVP jest takie, że uznajemy działania niektórych członków Rady Nadzorczej za pozbawione podstaw prawnych. Jesteśmy zobowiązani do dalszego pełnienia swoich powinności. Złożymy informację do sądu, gdyby tym członkom RN przyszło do głowy, żeby starać się o zarejestrowanie zmian w zarządzie - powiedział. - Prawdopodobnie LPR realizuje jakieś ustalenia z PO, co jest o tyle krótkotrwałe, że w sytuacjach rewolucyjnych rewolucje zżerają własne dzieci. Członkowie wywodzący się z LPR wykonają więc brudną robotę, a PO ich będzie rozliczała - podkreślił Siwek w rozmowie z "Naszym Dziennikiem". Przewodniczący KRRiT Witold Kołodziejski (rekomendowany przez PiS) w piśmie do wiceprzewodniczącego Rady Nadzorczej TVP Ireneusza Fryszkowskiego napisał, że w związku ze złożeniem w dniu 19 grudnia rezygnacji z funkcji członka pana Janusza Niedzieli - do czasu powołania nowego członka RN, organ ten nie jest należycie obsadzony i nie może podejmować prawnie skutecznych rozstrzygnięć. Kołodziejski powołał się na paragraf 17 ust. 1 statutu spółki TVP SA, w którym zapisano, że jest ośmiu członków RN TVP. - Członka rady na miejsce pana Niedzieli powołuje KRRiT i sztywno określa liczebność tego gremium. Poinformowałem o tym prezesa i członków rady. Ekspertyza to nie wyrok sądowy, ja mogę mieć dziesięć zupełnie innych ekspertyz. Uważam, że rada nie może działać i podejmować decyzji - potwierdził w rozmowie z nami przewodniczący Kołodziejski. Tego sama zdania jest posłanka PiS i była przewodnicząca KRRiT Elżbieta Kruk. W jej opinii, decyzja Niedzieli oznacza, że Rada Nadzorcza "nie istniała" i nie miała prawa i podstaw do podjęcia takiej decyzji. Zarzuty te odpiera nowo wybrany prezes Rady Nadzorczej TVP Łukasz Moczydłowski. - Ciągle jesteśmy organem, który jest władny do podejmowania decyzji zarządu spółką. Rezygnacja pana Janusza Niedzieli nie powoduje, że przestaliśmy być organem i utraciliśmy prawo do wydawania wiążących uchwał. Zgodnie z prawem liczba członków Rady Nadzorczej nie może być mniejsza niż pięciu. Ponieważ ustąpił tylko jeden członek, liczba rady spadła do ośmiu - stwierdza Moczydłowski. W jego opinii, również opuszczenie sali posiedzenia przez trzech członków rady nie wpływa na ważność podjętych decyzji. - Mieli prawo opuścić posiedzenie. Byli prawidłowo powiadomieni o posiedzeniu i robili to na własną odpowiedzialność - przekonuje Moczydłowski. Zawieszony zarząd TVP nie uznał decyzji Rady Nadzorczej. Andrzej Urbański uważa, że jest zobowiązany prawem w dalszym ciągu pełnić swoje obowiązki. Lewica i PO podzieli łup? Zdaniem Krzysztofa Czabańskiego, to, co wydarzyło się wczoraj podczas posiedzenia RN TVP, to próba przejęcia władzy w spółce. - O tym najlepiej świadczy fakt odwieszenia pana Farfała, bo taką decyzję też podjęto, a także oddelegowanie Rudomino do zarządu TVP. To wyraźnie pokazuje, że reszta rady, trzech członków wywodzących się z LPR i dwóch z Samoobrony, podzieliła się władzą w spółce - uważa Czabański. Przekonuje, że jest to na rękę koalicji rządzącej, ponieważ takie samo zamieszanie wywołano niespełna miesiąc temu w Polskim Radiu, gdy do dymisji podała się Irena Kleniewska. - Jest argument bardzo poważny dla Platformy Obywatelskiej, żeby przyspieszyć prace nad ustawą medialną, mieć poparcie SLD w tej sprawie i móc odrzucić ewentualne prezydenckie weto - stwierdza Czabański. - Reszta rady ma jakieś ekspertyzy prawne i ci członkowie będą na pewno upierać się, że mają rację i te ekspertyzy są wiążące. Moim zdaniem, od tego jest sąd, aby to rozstrzygnąć. Jeżeli pozostali członkowie RN mają takie przekonanie, to niech się procesują. Spółka w tej chwili nie powinna respektować ich decyzji, ponieważ są to decyzje podjęte z naruszeniem prawa - przekonuje Czabański. Zamiary koalicji i Lewicy są tym bardziej prawdopodobne, że posłowie Lewicy od razu zapewniali o potrzebie jak najszybszego przyjęcia nowej ustawy medialnej. - Tylko w ten sposób można opanować obecną sytuację w TVP. Tego, co dzieje się w tej chwili w telewizji publicznej, myślę, nie potrafiłby naprawić, pozbierać ani Rubik, mistrz swojej kostki, ani David Copperfield - ironizował wczoraj Jerzy Wenderlich (Lewica), wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu. - PO czeka, aż powiemy, że poprzemy ten projekt, więc ja mówię, że ten projekt jest lepszy, warto nad nim pracować i nie ma powodu, żeby tyle asekuracji było w Platformie Obywatelskiej - zachęcał Platformę Wenderlich. Izabela Borańska "Nasz Dziennik" 2008-12-20

Autor: wa