Uporczywe zakłamywanie historii
Treść
Prezydent Krakowa systematycznie inicjuje obchody uroczystości "wyzwolenia" Krakowa przez Armię Czerwoną. Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, zrzeszające 22 organizacje kombatanckie i niepodległościowe z kraju i zagranicy, ze zdziwieniem i niedowierzaniem przyjęło fakt, że prezydent Krakowa prof. Jacek Majchrowski zamierza zorganizować jutro obchody z okazji wyzwolenia Krakowa spod okupacji niemieckiej przez Armię Czerwoną. - Trudnym do racjonalnego wytłumaczenia skandalem jest dla nas coroczne świętowanie przez prezydenta znanego z tradycji niepodległościowych miasta smutnej rocznicy zamiany jednego zniewolenia na drugie. Gdyby kwiaty na grobach swoich żołnierzy składali w tym dniu przedstawiciele placówek dyplomatycznych bądź konsularnych państw wchodzących dawniej w skład byłego Związku Sowieckiego, nie mielibyśmy nic przeciw temu - podkreśla Jerzy Bukowski, przewodniczący POKiN. - To niewątpliwie rocznica, która jest obecna w świadomości krakowian. Czy to jednak było wyzwolenie? Ja mam duże wątpliwości. To było po prostu zajęcie Krakowa przez wojska sowieckie, które parły na zachód. Oczywiście było to poprzedzone walkami, gdyż Niemcy bronili bardziej okolic miasta niż samego miasta. Dla całej tej sprawy istotne są te pierwsze dni po wejściu Sowietów do Krakowa, bardzo dramatyczne dla krakowian. To czas, kiedy instalowała się nowa władza, zwłaszcza jej organy bezpieczeństwa - myślę tutaj m.in. o siedzibie NKWD w Pałacu pod Baranami. Powstały wówczas pierwsze oficjalne i mniej oficjalne areszty NKWD, Polacy byli wywożeni w kierunku wschodnim na Sybir. To wszystko stało się za sprawą armii sowieckiej, NKWD, ale i rodzimej bezpieki, która już w tym pierwszym dniu zainstalowała się w Krakowie - uważa Andrzej Przewoźnik, sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Jerzy Bukowski podkreśla, że nikt nie neguje faktu, iż poległym w toku działań wojennych żołnierzom należy się szacunek, choćby nawet wykonywali oni rozkazy służące złej sprawie. Oburzenie członków POKiN budzi jednak fakt, że organizatorem uroczystości rocznicowych jest prezydent Krakowa. Ich zdaniem, Majchrowski doskonale wie, że datę 18 stycznia 1945 r. należałoby raczej przemilczeć. - Podjęcie przezeń własnej inicjatywy w tym zakresie obraża wielu obywateli stołecznego królewskiego miasta Krakowa, w imieniu których apelujemy do pana prezydenta o wycofanie się z tego pomysłu - tłumaczy Bukowski. W rozmowie z nami Marcin Helbin, rzecznik prezydenta Krakowa, zaznaczył, że wzorem ubiegłych lat na cmentarzu Rakowickim złożone zostaną wieńce, nie chciał jednak zgodzić się z twierdzeniem, iż uroczystości są organizowane przez prof. Majchrowskiego. - Urząd miasta przejął na siebie ciężar obowiązków, z którymi trudno było uporać się organizacjom kombatanckim, takich jak np. rozsyłanie zaproszeń - powiedział. W walce z Niemcami w Krakowie zginęło około 1900 żołnierzy Armii Czerwonej. Podczas uroczystości organizowanych w ubiegłych latach Jacek Majchrowski podkreślał, że tym, którzy zginęli za Kraków, należy się cześć. W podobnym tonie uroczystość komentowali przedstawiciele konsulatu rosyjskiego, podkreślając wyzwoleńczą rolę Armii Czerwonej. W obchodach "wyzwolenia" Krakowa przez Armię Czerwoną osobiście bierze udział zazwyczaj prof. Majchrowski, uczestniczą w nich również przedstawiciele dyplomacji rosyjskiej, straż miejska oraz kombatanci m.in. Ludowego Wojska Polskiego czy uczestnicy walk pod Lenino i Stalingradem. W przeszłości urząd miasta do udziału w obchodach zachęcał gorąco, choć bez odzewu - krakowskich licealistów. Ideę obchodów "wyzwolenia" Krakowa w nieoficjalnych rozmowach krytykują również osoby z otoczenia prezydenta miasta. - Prezydent Majchrowski po raz kolejny rozsyła zaproszenia na rocznicę "wyzwolenia" Krakowa przez Armię Czerwoną. Równie dobrze mógłby zapraszać na obchody rocznicy wkroczenia do Krakowa hitlerowców. To jest dość irytujące. 18 września 1945 r. skończyła się okupacja niemiecka, zaczął się zupełnie nowy okres - mówi prof. Ryszard Terlecki, dyrektor krakowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej. - Pierwsze miesiące to była typowa okupacja wojskowa, potem przyszły polskie władze komunistyczne. Coś rzeczywiście się zmieniło... Nie mam nic przeciwko temu, by składać kwiaty na grobach czy to sowieckich, czy niemieckich żołnierzy, którzy wówczas zginęli. Tylko nie wmawiajmy, że to było wyzwolenie. Historia jednak różni się od propagandy komunistycznej - wskazuje. Podobnego zdania jest sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Przewoźnik. - Trudno to nazwać wyzwoleniem. Na pewno jest to rocznica, która nie powinna być hucznie obchodzona. Na pewno jest to rocznica, kiedy powinniśmy pamiętać o tych żołnierzach, którzy wówczas zginęli. Stosowną rzeczą jest zapalenie znicza czy złożenie kwiatów, ale żeby to specjalnie świętować - mam co do tego duże wątpliwości - stwierdza. - Miałem okazję badać te pierwsze dni po "wyzwoleniu", ich obraz jest dla Krakowa dramatyczny. Wydaje mi się, że w Krakowie brakuje rzetelnej, popartej dokumentami dyskusji na temat tamtego czasu. Źle się też dzieje, że takimi inicjatywami robi się wodę z mózgu młodym ludziom, którzy często nie znają faktów - zaznacza Przewoźnik. Marcin Austyn, "Nasz Dziennik" 2007-01-17
Autor: ea