Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Upał zmógł Radwańską

Treść

Mamy pierwszą sporą niespodziankę w tegorocznym Australian Open, niestety z Agnieszką Radwańską w roli głównej. Rozstawiona z numerem dziewiątym najlepsza polska tenisistka odpadła bowiem już w pierwszej rundzie wielkoszlemowego turnieju, przegrywając 6:7 (7-9), 6:4, 1:6 z Ukrainką Kataryną Bondarenko. To ogromne rozczarowanie, zwłaszcza że Isia była w formie i wierzyła w co najmniej powtórkę sprzed roku, gdy w pięknym stylu dotarła w Melbourne aż do ćwierćfinału.

Nie ma co ukrywać - przed rozpoczęciem zmagań w ciemno stawialiśmy, iż krakowianka spokojnie swój cel zrealizuje, a być może nawet postara się o coś więcej. Optymiści widzieli Agnieszkę nawet na samym szczycie, tymczasem okazało się, że będzie gorzej, niż zakładali pesymiści. Polka odpadła już w pierwszej rundzie, przegrywając z Bondarenko. Na usprawiedliwienie naszej tenisistki można tylko dodać, iż była bodaj jedyną, która ostrzegała przed Ukrainką, spodziewając się bardzo trudnej i mozolnej przeprawy. Niestety, miała rację, na dodatek w niej poległa. Od początku wczorajszego pojedynku obie zawodniczki grały bardzo nerwowo, widać było, że ulegają presji. Dość powiedzieć, że w pierwszych minutach popełniły po sześć niewymuszonych błędów, bardzo dużo. Przy stanie 4:5 i 0:40 Radwańska obroniła trzy setbole, wydawało się, że zdoła przechylić szalę na swoją stronę. Bondarenko była jednak dobrze dysponowana, zdeterminowana, lepiej czuła się w koszmarnych warunkach, upale przekraczającym 37 st. C i silnym wietrze. Pierwszego seta ostatecznie wygrała po dramatycznym tie-breaku: prowadziła już 5:1, Isia wyrównała, ale ostatnie słowo należało do Ukrainki. W drugiej partii było lepiej. Polka zaczęła grać swój tenis, rzadziej się myliła, wykorzystywała spryt i inteligencję i to okazało się kluczem do sukcesu. Pewnie, nie przyszedł jej łatwo, bo choć prowadziła 4:1 i 5:2, rywalka była blisko przełamania, ale na szczęście zadała decydujący cios. O wszystkim miał zadecydować trzeci set - fatalny w wykonaniu Radwańskiej. Krakowianka kompletnie się pogubiła, nie była w stanie znaleźć sposobu na dobrze dysponowaną Bondarenko, w efekcie poległa błyskawicznie i bezdyskusyjnie. W całym meczu popełniła aż 51 niewymuszonych błędów, zdecydowanie za dużo. W trzecim secie słabiutko też serwowała, przy skuteczności pierwszego podania wynoszącej 29 procent niewiele mogła zdziałać.
Porażka, na pewno nieplanowana, oznaczać będzie też spory spadek w światowym rankingu. W ostatnim notowaniu Agnieszka zajmowała 10. miejsce, ale straci punkty zdobyte w Melbourne przed rokiem. Isia nie tak wyobrażała sobie początek roku, zwłaszcza że w 2008 w każdym z turniejów Wielkiego Szlema docierała co najmniej do czwartej rundy, a w Australian Open i Wimbledonie grała w ćwierćfinale.
Porażka Radwańskiej była największą i tak naprawdę jedyną niespodzianką wczorajszej serii spotkań. Awans do drugiej rundy wywalczyły faworytki: amerykańskie siostry Serena (rozstawiona z dwójką) i Venus Williams (6.) oraz Jelena Dementiewa (4.) i Swietłana Kuzniecowa (8.) - acz obie Rosjanki musiały stoczyć dość ciężkie, trzysetowe boje z -odpowiednio - Niemką Kristiną Barrois i Australijką Anastasią Rodionovą. Wśród mężczyzn problemów nie mieli lider rankingu, Hiszpan Rafael Nadal (1. - w starciu w Belgiem Christophem Rochusem stracił tylko cztery gemy), Szkot Andy Murray (4.), Francuzi Jo-Widfried Tsonga (5.) i Gilles Simon (6.) oraz Amerykanin James Blake (9.).
Pisk
"Nasz Dziennik" 2009-01-21

Autor: wa